Trump nazwał Macrona "przyjacielem". Potem zszokował wszystkich

Oprac.: Wiktor Kazanecki
Donald Trump ujawnił, co sądzi o wizycie Emmanuela Macrona w Chinach. Chociaż uznał go za "swojego przyjaciela", zaraz potem stwierdził, że francuski przywódca "całował w d***" Xi Jinpinga, który rządzi w ChRL. Słowa te nie umknęły uwadze francuskich dyplomatów, którzy anonimowo skrytykowali wypowiedzi Trumpa. Głos zabrał też sam Macron, według którego "bycie sojusznikiem USA nie oznacza bycia amerykańskim wasalem".

Donald Trump, który marzy o powrocie do Białego Domu w 2024 roku udzielił wywiadu telewizji Fox News, sprzyjającej Partii Republikańskiej. Mówił w nim o wizycie prezydenta Francji Emmanuela Macrona w Chinach.
Francuski przywódca przez sześć godzin rozmawiał z przewodniczącym ChRL Xi Jinpingiem. Wracając z Pekinu powiedział w poniedziałek, że Europa "musi się oprzeć presji, by stać się naśladowcą Ameryki". Z kolei w sprawie Tajwanu i napięć na linii Chiny - USA przestrzegł, że "wielkim ryzykiem" dla Europy jest "uwikłanie się w kryzysy, które nie są nasze, co uniemożliwia jej budowanie swojej strategicznej autonomii".
Donald Trump: Świat wybucha, a Macron całuje Xi w d***
Trump w rozmowie z Tuckerem Carlsonem, jednym z największych medialnych krytyków pomocy Ukrainie, uznał, że Macron ulegał Xi podczas spotkania w Chinach, a polityka obecnego prezydenta USA Joe Bidena "ośmiela Rosję, Koreę Północną" oraz ChRL.
Według niego działania Bidena pozbawiają również Stany Zjednoczone pozycji światowego lidera. - Ten szalony świat wybucha, a Ameryka nie ma absolutnie nic do powiedzenia. A Macron, który jest moim przyjacielem, skończył w Chinach, całując Xi w d*** - stwierdził.
Agencja Reutera przypomniała, że podczas kadencji Trumpa pogorszyły się stosunki na linii Waszyngton - Pekin. Na słowa byłego prezydenta zareagował Paryż.
Macron: Francja nie musi brać od nikogo lekcji
- Bycie sojusznikiem USA nie oznacza bycia amerykańskim wasalem. Nie oznacza, że nie mamy już prawa do samodzielnego myślenia - powiedział Macron podczas wspólnej konferencji z premierem Holandii w Amsterdamie, zapewniając, że Francja i Europa opowiadają się za status quo wokół Tajwanu. Zaznaczył, iż należy zapobiegać wzrostowi napięcia w rejonie Indo-Pacyfiku, a jego rząd nie musi brać od nikogo lekcji "zarówno w sprawie Tajwanu, jak i Ukrainy czy Sahelu".
Ponadto wysoki rangą francuski dyplomata, na którego powołuje się Reuters, nazwał je "nikczemnymi" i napomknął, że sam Trump wyrażał się pozytywnie o Xi Jinpingu. Agencja przywołuje też inne słowa, być może tej samej osoby. - Prezydent Francji nie wycofuje się z komentarzy, wzywających Unię Europejską do zmniejszenia zależności od Stanów Zjednoczonych - stwierdziła.
Dyplomata podkreślił, że Francja solidnie broni prawa międzynarodowego i przedstawił na to dowód: przepłynięcie okrętu wojskowego pod banderą jego państwa przez Cieśninę Tajwańską, chociaż wokół wyspy trwały ćwiczenia militarne organizowane przez Pekin. - Francja szanuje zasadę "jednych Chin", a prezydent Xi powiedział, że kwestię Tajwanu należy rozwiązywać wyłącznie pokojowo - mówił.
Paryski MSZ w nieoficjalnym przekazie zapewnia, że Macron ma takie same podejście do Tajwanu, co i Joe Biden. Jednak spotkanie prezydenta Tsai Ing-wena z przewodniczącym amerykańskiej Izby Reprezentantów Kevinem McCarthym w Kalifornii zostało uznane na szczytach francuskich władz za "prowokację".
Trump: Xi to błyskotliwy człowiek, a Putin jest bardzo mądry
Trump podzielił się z telewidzami nie tylko opiniami na temat Macrona. Według niego chiński lider to "błyskotliwy człowiek". - Jeśli szukałbyś w Hollywood kogoś, kto zagrałby rolę Xi, nie znalazłbyś nikogo. Ten wygląd, mózg, wszystko. Mielibyśmy wspaniałe relacje - stwierdził.
Mówił również o Władimirze Putinie, który - w opinii Trumpa - jest "bardzo mądry", ale "prawdopodobnie ma zły rok". Skrytykował przy okazji zaangażowanie USA w wojnę w Ukrainie i zasugerował, że Kijów nie wyjdzie zwycięsko z rosyjskiej agresji. Chwalił równocześnie inwestycje w amerykańską armię, do których miał się przyczynić.