Tłumy przy grobie Nawalnego. Pojawiły się ostrzeżenia
Co najmniej 1,5 tys. Rosjan przyszło w niedzielę na grób Aleksieja Nawalnego w Moskwie w pierwszą rocznicę jego śmierci. Grupa zwolenników opozycjonisty zaryzykowała tym samym doświadczeniem poważnych represji ze strony aparatu państwa. Przybyli na Cmentarz Borysowski utworzyli długą kolejkę, która nie zmniejszała się od rana do południa. Nawalny zmarł 16 lutego 2024 r. w niewyjaśnionych okolicznościach w kolonii karnej za kołem podbiegunowym.

Aleksiej Nawalny uważany był za przywódcę rosyjskiej opozycji i największego wroga Władimira Putina. Skutkowało to uznaniem go przez Kreml i rosyjski sąd za ekstremistę, a w konsekwencji także umieszczeniem w kolonii karnej w Charp za kołem podbiegunowym, gdzie zmarł dokładnie rok temu.
Pierwsza rocznica śmierci Aleksieja Nawalnego
Jak podaje agencja AFP, w pierwszą rocznicę śmierci Aleksieja Nawalnego, na jego grób na Cmentarzu Borysowskim w Moskwie przyszło ponad tysięczne grono zwolenników opozycjonisty, którzy przynieśli ze sobą kwiaty i znicze, tworząc długą kolejkę.

Popierający działania Nawalnego, decydując się na przybycie na jego grób, podjęli duże ryzyko, bowiem każdy, kto w Rosji wspomina o opozycjoniście lub o jego Fundacji Antykorupcyjnej bez wspominania, że został on uznany za ekstremistę, podlega karze grzywny lub karze pozbawienia wolności do lat czterech.
Przed niedzielą rosyjskie prokremlowskie kanały na Telegramie ostrzegały zwolenników Nawalnego przed udaniem się na moskiewski cmentarz.
"Dajemy krótką radę tym, którzy planują tam pojechać, ale nie są jeszcze pewni - nie idźcie!" - można przeczytać w jednym z postów udostępnionych przez prokremlowskiego dziennikarza Dmitrija Smirnowa.
Tajemnicza śmierć Nawalnego. Kreml milczy
Tymczasem Rosja nadal nie nie wyjaśniła w pełni okoliczności śmierci prawnika, twierdząc jedynie, że zmarł on podczas spaceru na więziennym dziedzińcu.
Matka Nawalnego, Ludmiła, powiedziała agencji, że "robi wszystko", aby w sprawie wszczęte zostało śledztwo, a osoby odpowiedzialne za śmierć jej syna zostały ukarane. - Cały świat wie, kto to zlecił - odparła.
Unia Europejska już dawno stwierdziła, że to Putin ponosi "ostateczną odpowiedzialność" za los Nawalnego, a kanclerz Niemiec Olaf Scholz oświadczył, że odwaga opozycjonisty "sięga daleko poza jego śmierć".
Pamięć swojego męża uczciła także przebywająca aktualnie w Berlinie Julia Nawalna, dla której powrót do Rosji mógłby oznaczać wyrok. Wraz z rosyjskimi emigrantami zgromadziła się przed ambasadą Rosji także przynosząc symboliczne kwiaty, zdjęcia i świeczki.
Nawalny kontra Putin. Kreml pozbywa się oponentów
W Rosji udział w grupie ekstremistycznej zagrożony jest karą do sześciu lat więzienia. Wiele osób, które uczestniczyły w kampanii na rzecz Nawalnego trafiło za kratki lub musiało uciec z kraju.
Obecnie toczy się proces czterech niezależnych dziennikarzy pod zarzutem właśnie "udziału w grupie ekstremistycznej", oskarżonych o przygotowywanie zdjęć i materiałów wideo dla kanałów społecznościowych zmarłego prawnika.
W zeszłym miesiącu skazani na kilka lat więzienia zostali trzej adwokaci, którzy reprezentowali Nawalnego przed rosyjskimi sądami. Sam Nawalny został aresztowany w 2021 r. po powrocie do Rosji z leczenia w Niemczech, związanego z próbą otrucia go środkiem paraliżującym Nowiczok.
Źródło: AFP
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!