- Jeżeli te informacje się potwierdzą, to tylko widać, że Władimir Putin realizuje swoje cele cały czas tak samo, jak dotychczas - to znaczy nie pozwoli sobie na to, by jego wpływy w jakichkolwiek podległych jednostkach, również tych najemniczych, były ograniczane. To, co jakiś czas temu zrobił szef Grupy Wagnera, było jakimś rodzajem wypowiedzenia posłuszeństwa - ocenił w TVP Info rzecznik rządu Piotr Müller. Jak mówił, "wielu obserwatorów spodziewało się, że tak zakończą się losy szefa Grupy Wagnera". - Ale, jeżeli to by się potwierdziło, niestety oznacza to, że bezpośredni nadzór nad Grupą Wagnera przejmują bezpośrednio ludzie Putina - zaznaczył rzecznik rządu. Müller dodał, że Władimir Putin "wielokrotnie zlecał morderstwa na terenie różnych krajów". Katastrofa samolotu Prigożyna. Szef BBN: Przyglądamy się z uwagą Poseł PSL Dariusz Klimczak stwierdził, że "trudno było się spodziewać innego zakończenia tej historii". - Jeżeli tego typu bandyta, szef bardzo niebezpiecznej grupy ginie, to znaczy, że ta grupa prędzej czy później rozpadnie się, o ile nie zastąpi go jeszcze gorszy człowiek, niż dotychczas - ocenił. Poseł PiS Marek Ast powiedział natomiast, że możliwa śmierć Prigożyna nie będzie miała konsekwencji dla działania Grupy Wagnera. - To oddział zmilitaryzowanych ochotników najgorszego sortu, którzy Putinowi na pewno przydadzą się do destabilizowania sytuacji i prowadzenia hybrydowej wojny z Polską i Europą. Nie liczyłbym, że Grupa Wagnera się rozpadnie, raczej będzie miała nowego dowódcę - ocenił. "Dziś mijają dokładnie dwa miesiące od czasu marszu na Moskwę i podobnie jak wówczas: zdarzenia mające miejsce na terytorium Federacji Rosyjskiej są wewnętrzną sprawą. Przyglądamy się z uwagą" - napisał na Twitterze Jacek Siewiera, szef BBN. Katastrofa samolotu Prigożyna. Wszyscy zginęli W środę Rosawiacja, czyli rosyjska agencja transportu lotniczego, poinformowała, że w obwodzie twerskim na zachodzie Rosji rozbił się samolot, w którym mógł być Jewgienij Prigożyn, szef najemniczej Grupy Wagnera. W katastrofie miało zginąć 10 osób. Nie ma oficjalnych informacji na temat tego, kto w rzeczywistości znajdował się na pokładzie samolotu. Katastrofa miała miejsce dokładnie dwa miesiące po tzw. buncie Prigożyna. W sobotę 23 czerwca najemnicy z Grupy Wagnera, biorący udział w agresji na Ukrainę obok regularnych wojsk rosyjskich, zajęli sztab rosyjskiej armii w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem układu białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, zawartego w porozumieniu z Władimirem Putinem.