Najnowsze informacje o kremlowskich kulisach reakcji na bunt Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna donosi "The Washington Post", powołując się na dane z wielu źródeł. Bunt Grupy Wagnera. Putin wiedział o planach Prigożyna Portal amerykańskiej gazety opiera się na dokumentach wywiadowczych, słowach urzędników z Ukrainy i Europy oraz dyplomatów NATO. Dziennikarze dotarli także do rosyjskiego źródła dyplomatycznego, które zgodziło się rozmawiać pod warunkiem zachowania anonimowości. CZYTAJ TEŻ: Prigożyn przerwał marsz na Moskwę. Niemieckie media: Liczył na większe poparcie Ze zgromadzonych informacji wynika, że prezydent Rosji Władimir Putin wiedział o planach Prigożyna na dwa bądź trzy dni przed wybuchem buntu i ogłoszeniem "marszu sprawiedliwości" na Moskwę. W związku z tym rosyjski dyktator miał czas, by podjąć właściwe decyzje i zapobiec eskalacji napięcia, które doprowadziło do buntu Grupy Wagnera. Władimir Putin "sparaliżowany" w dzień buntu Prigożyna Owszem, podjęto pewne działania wzmacniając ochronę w kilku strategicznych lokalizacjach, w tym na Kremlu, gdzie zwiększono liczbę personelu dbającego o bezpieczeństwo Putina i rozdysponowano więcej broni, ale oprócz tego nie podjęto żadnych innych istotnych ruchów. - Potem, gdy się zaczęło, doszło do paraliżu na wszystkich poziomach. Panowały absolutne przerażenie i dezorientacja. Przez długi czas nie wiedzieli, jak reagować - powiedziało "WP" rosyjskie źródło. Gazeta zwraca uwagę, że nowe szczegóły pokrywają się z dotychczasowymi ustaleniami. W poprzednim tygodniu o podobnych wnioskach mówił dyrektor CIA William Burns, który opisywał, że przez większą część buntu rosyjskie formacje zdawały się "płynąć z prądem". Mimo, że Putin wiedział o zamiarach Prigożyna, w dzień, gdy wybuchła zbrojna rebelia, był "sparaliżowany" i przez większą część dnia nie był w stanie wydawać żadnych rozkazów. Próba zbrojnej rebelii w Rosji. Grupa Wagnera ruszyła na Kreml Próba buntu wagnerowców przeciw władzom Kremla rozpoczęła się 23 czerwca bieżącego roku. Szef bojowników oznajmił wtedy, że jego ludzie są atakowani przez rosyjską armię, z którą do tej pory walczyli ramię w ramię przeciwko Ukraińcom. Zapowiedział wówczas "stosowną odpowiedź". W sobotę wagnerowcy zajęli kwaterę w Rostowie nad Donem, oczekując przybycia rosyjskich oficjeli. Gdy ci się nie pojawili, rozpoczął się marsz Prigożyna na Moskwę. Nie potrwał jednak długo, bo jeszcze tego samego dnia późnym wieczorem samozwańczy prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka oznajmił, że wynegocjował z "Kucharzem Putina" rozejm. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!