Partie opozycyjne skupione wokół głównej siły opozycji - Partii Demokratycznej - domagają się impeachmentu, czyli postawienia w stan oskarżenia, ministra obrony Kim Jong Hjuna. Przeciwnicy szefa resortu zarzucają mu, że doradzał prezydentowi podczas ogłoszenia sześciogodzinnego stanu wojennego. W czwartek natomiast Jun Suk Jeol przyjął rezygnację Kima Jong Hjuna, a Prokuratura Okręgowa w Seulu nałożyła na byłego już ministra zakaz opuszczania terytorium państwa - donosi AFP. Nowym szefem resortu został Choj Bjung Hjuk, emerytowany czterogwiazdkowy generał, obecny ambasador Korei Południowej w Arabii Saudyjskiej. Korea Południowa. Minister obrony rezygnuje. Opozycja chce jego impeachmentu Kim Jong Hjun zaoferował swoją rezygnację i wyraził ubolewanie z powodu jego działań i wyprowadzenia wojska na ulice. Według komunikatu ministerstwa obrony, Kim oświadczył, że "wszyscy żołnierze, którzy wykonywali swoje obowiązki w związku ze stanem wojennym, działali według moich instrukcji i cała odpowiedzialność spoczywa na mnie". Jak pisze Associated Press, szanse uchwalenia impeachmentu wobec prezydenta nie są pewnie bowiem rządząca Partia Władzy Ludowej, z której się wywodzi, zapowiedziała, że nie poprze wniosku, a dla jego skutecznego procedowania niezbędnych jest osiem głosów poparcia ze strony obozu władzy. Wniosek o postawienie głowy państwa w stan oskarżenia został zgłoszony na sesji plenarnej, która rozpoczęła się krótko po północy ze środy na czwartek czasu lokalnego (około godziny 16 w środę w Polsce - red.). Zgodnie z literą prawa głosowanie w sprawie impeachmentu musi odbyć się w ciągu od 24 do 72 godzin. Stan wojenny w Korei Południowej. "Pjongjang ma powody do zadowolenia" Prezydent Jun Suk Jeol ogłosił we wtorek wieczorem czasu miejscowego stan wojenny, zapowiadając "eliminację sił antypaństwowych" i oskarżając opozycję o paraliżowanie prac rządu oraz sympatyzowanie z komunistyczną Koreą Północną. Wojsko wydało dekret, w którym zakazało działalności politycznej, pracy parlamentu i partii oraz narzuciło kontrolę sztabu zarządzającego stanem wojennym nad mediami. Po sześciu godzinach, jeszcze przed świtem w środę, stan wojenny został odwołany. Dr Marceli Burdelski - ekspert politolog i wiceprezes Towarzystwa Azji i Pacyfiku - wskazał w rozmowie z Interią, że na zamieszaniu w Korei Południowej korzysta Kim Dzong Un. Chaos ze stanem wojennym i prawdopodobny impeachment oznacza destabilizację i umożliwia zmianę władzy. Pjongjang ma powody do zadowolenia, bo obecny rząd Seulu i prezydent są zdecydowanie przeciwni jakimkolwiek rozmowom z północnym sąsiadem. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!