Pucz na 150 minut. Kim Dzong Un pozbędzie się "osobistego wroga"
150 minut trwał pucz Jun Suk Jeola. Dr Marceli Burdelski podkreśla w rozmowie z Interią, że prezydent Korei Południowej ma teraz tylko dwa wyjścia i żadne nie jest dla niego dobre. Tymczasem w Pjongjangu strzelają korki od szampana. Kim Dzong Un najprawdopodobniej pozbył się swojego największego wroga.
Prezydent Jun na próżno może oczekiwać poparcia społecznego. O ile wprowadzenie stanu wojennego było zaskoczeniem, to słabe notowania głowy państwa nie są w Korei Południowej nowością.
Dr Marceli Burdelski, politolog i wiceprezes Towarzystwa Azji i Pacyfiku, był w Seulu we wrześniu. Zaznacza, że zgodnie z badaniami ośrodków opinii społecznej poparcie prezydenta już wtedy wynosiło kilkanaście procent, a protesty uliczne regularnie gromadziły przeciwników Juna. - W każdą sobotę były tłumy ludzi - relacjonuje nasz rozmówca.
Przypomnijmy wydarzenia ostatniej doby:
- Jun Suk Jeol spodziewał się impeachmentu ze strony opozycji. Jego środowisko polityczne - Partia Władzy Ludowej, nie ma większości w parlamencie;
- Wprowadził stan wojenny, zakazując jakiejkolwiek działalności politycznej;
- Koreańska armia zablokowała parlament i próbowała uniemożliwić działania opozycji;
- Mimo to, posłowie przedostali się do gmachu i w 2,5 godziny od wprowadzania stanu wojennego zagłosowali za odwołaniem decyzji prezydenta;
- Wojsko podporządkowało się parlamentowi i opuściło budynek. Ostatecznie prezydent Jun zapowiedział zniesienie stanu wojennego.
Wniosek unieważniający dekret o stanie wojennym poparli wszyscy obecni posłowie, czyli 190 członków Zgromadzenia Narodowego, które przy pełnej frekwencji liczy 300 parlamentarzystów.
- 170 głosów było z opozycji, Partii Demokratycznej i są jeszcze dwie mniejsze partie z nimi współpracujące oraz 18 głosów było od przedstawicieli rządzącej partii. Mamy też dymisje wielu przedstawicieli administracji Juna. Także członkowie rządu chcą złożyć dymisje - wskazuje Burdelski.
Korea Południowa w kryzysie. Prezydent ma dwa wyjścia
W środę rano czasu polskiego przedstawiciele Partii Demokratycznej złożyli wniosek o impeachment, czyli odwołanie prezydenta Juna. Głosowanie musi odbyć się w ciągu 72 godzin. By impeachment był skuteczny, wniosek musi poprzeć 2/3 izby. Jeśli tak się stanie, Jun zostanie automatycznie zawieszony w obowiązkach. Ostatecznie straci urząd po zatwierdzeniu decyzji przez koreański Trybunał Konstytucyjny. Wówczas Koreańczyków będą czekały wcześniejsze wybory.
- Prezydent Jun się skompromitował. Myślę, że ma dwa wyjścia. Albo sam zrezygnuje, albo zostanie usunięty w wyniku impeachmentu - mówi Burdelski.
Rezygnacji prezydenta chcą również związki zawodowe, które już formułują zapowiedzi strajków. Między innymi związek pracowników branży metalowej zapowiedział strajk od 11 grudnia, jeśli Jun nie złoży urzędu. Przeciwników Juna jest jednak znacznie więcej.
Cała Koreańska Konfederacja Związków Zawodowych to 1,2 miliona członków. To właśnie oni demonstrują najbardziej intensywnie
~ dr Marceli Burdelski
Nawet bez rezygnacji czy impeachmentu trudno wyobrazić sobie dalsze funkcjonowanie administracji Juna. Bez większości w Zgromadzeniu Narodowym prezydent nie może forsować swoich rozwiązań. Co więcej, opozycja zaproponowała w ustawie budżetowej drastyczne cięcia środków na sekretariat prezydenta, prokuraturę i służby. Podobnie jak w Polsce, w Korei Południowej prezydent nie może zawetować ustawy budżetowej.
Korea Północna świętuje. Kim Dzong Un pozbył się "osobistego wroga"
Dr Burdelski wskazuje, że na zamieszaniu w Korei Południowej korzysta Kim Dzong Un. Chaos ze stanem wojennym i prawdopodobny impeachment oznacza destabilizację i umożliwia zmianę władzy. Pjongjang ma powody do zadowolenia, bo obecny rząd Seulu i prezydent są zdecydowanie przeciwni jakimkolwiek rozmowom z północnym sąsiadem.
- Prezydent Jun jest osobistym wrogiem Kim Dzong Una. Relacje od początku układały się bardzo źle. Już nie ma mowy o zjednoczeniu. Dla Kima Korea Południowa jest teraz naturalnym wrogiem, z którym trzeba się rozprawić. Natomiast Jun zadeklarował zjednoczenie poprzez zmianę reżimu Kim Dzong Una - podkreśla rozmówca Interii.
Korea Południowa pozostaje na razie w stanie politycznego zawieszenia. Im dłużej będzie trwał, tym gorzej dla jej partnerów. - Jest to poważny kryzys liczącego się państwa. 12. gospodarka świata, czołowy eksporter, zaawansowane technologie, półprzewodniki - wymienia Burdelski.
Seul jest też istotny z polskiej perspektywy, szczególnie w zakresie realizacji kontraktów zbrojeniowych. Dr Burdelski wskazuje jednak, że gdy w 2017 roku doszło do impeachmentu prezydent Park Geun-hye, nowej administracji udało się utrzymać dobre relacje z partnerami gospodarczymi Korei Południowej.
Jakub Krzywiecki
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na jakub.krzywiecki@firma.interia.pl
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!