Chaos w Korei Południowej. Żądają odejścia prezydenta, stawiają ultimatum
Opozycyjna Partia Demokratyczna (DP), która ma większość w południowokoreańskim parlamencie, ogłosiła w środę, że natychmiast rozpocznie procedurę impeachmentu wobec prezydenta, jeśli nie poda się on do dymisji. To reakcja na ogłoszenie, a następnie zniesienie przez Juna stanu wojennego. Ruch prezydenta krytykują też posłowie jego partii, a co najmniej dziesięciu wysokich rangą doradców prezydenta złożyło rezygnację. Taki sam zamiar mają według mediów ministrowie rządu.
Jak donoszą zagraniczne media, prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol znalazł się w ogniu krytyki po ogłoszeniu, a następnie zniesieniu stanu wojennego. Opozycja wzywa do jego dymisji i grozi impeachmentem, a związki zawodowe zapowiadają strajki, dopóki prezydent nie ustąpi.
Tymczasem pierwsze publiczne wystąpienie Juna po zniesieniu stanu wojennego, planowane na środę rano czasu lokalnego, zostało przełożone - podała agencja Yonhap, powołując się na kancelarię prezydenta.
Opozycyjna Partia Demokratyczna (DP), która ma większość w parlamencie, ogłosiła w środę, że natychmiast rozpocznie procedurę impeachmentu wobec Juna, jeśli nie poda się on do dymisji.
"Deklaracja stanu wojennego przez Juna była wyraźnym pogwałceniem konstytucji. To poważny akt rebelii i doskonały powód do impeachmentu" - napisano w uchwale DP, przytaczanej przez agencję prasową Yonhap. - Wyraźnie pokazano całemu narodowi, że prezydent Jun nie może już normalnie rządzić krajem. Powinien ustąpić - oświadczył poseł DP Park Chan De.
Jak podaje agencja Yonhap cytowana przez agencję Reutera, sześć południowokoreańskich partii opozycyjnych już w środę wczesnym popołudniem planowało przedłożyć projekt ustawy wzywającej do impeachmentu prezydenta Jun Suk Jeola. Głosowanie nad ustawą może odbyć się 6 lub 7 grudnia.
Korea Południowa. Prezydent w ogniu krytyki
Ogłoszenie stanu wojennego krytykowali też posłowie partii prezydenta, Partii Władzy Ludowej (PPP). Jej przewodniczący Han Dong Hun zażądał od Juna wyjaśnienia tej "katastrofalnej decyzji" oraz dymisji ministra obrony Kim Jong Hiuna.
"Jako partia rządząca głęboko przepraszamy opinię publiczną za dzisiejszą katastrofalną sytuację" - powiedział Han.
Zrzeszająca 1,2 mln pracowników Koreańska Konfederacja Związków Zawodowych (KCTU), największa centrala związkowa w Korei Południowej, ogłosiła, że jej członkowie będą prowadzić bezterminowy strajk, dopóki Jun nie poda się do dymisji po próbie wprowadzenia stanu wojennego - przekazała stacja CNN.
"Będziemy walczyć u boku ludzi (...). Członkowie KCTU przestaną pracować, zgodnie z wytycznymi w sprawie strajków, będą wzywać Jun Suk Jeola do ustąpienia za zdradę" - napisano w komunikacie centrali. Zapowiedziano także protesty w Seulu.
Stan wojenny w Korei Południowej. Ministrowie chcą podać się do dymisji
Tymczasem ministrowie rządu Korei Południowej wyrazili zamiar złożenia dymisji na ręce premiera - podała w środę gazeta "Chosun Ilbo", powołując się na źródło bliskie partii rządzącej. Rezygnację złożyło również wielu bliskich doradców Juna.
Premier Han Duk So ma spotkać się z kierownictwem rządzącej Partii Władzy Ludowej i doradcami prezydenta Juna o godz. 14 czasu lokalnego (godz. 6 w Polsce) - podał "Chosun Ilbo".
Wcześniej sam szef tego ugrupowania Han Dong Hun wezwał do dymisji ministra obrony Kima Jong Hjuna i rezygnacji całego rządu. W partii dyskutowano także nad wydaleniem prezydenta Juna, który jest jej członkiem, jednak nie znalazło to poparcia wszystkich deputowanych.
Według agencji Yonhap wśród co najmniej dziesięciu wysokich rangą doradców prezydenta, którzy w środę złożyli rezygnację, jest szef kancelarii prezydenta Czung Dzin Suk, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Szin Won Sik oraz Sung Te Jun, główny sekretarz prezydencki ds. polityki.
Korea Południowa. Ogłoszenie i zniesienie stanu wojennego
Jun ogłosił we wtorek wieczorem czasu miejscowego stan wojenny, zapowiadając "eliminację sił antypaństwowych" i oskarżając opozycję o paraliżowanie prac rządu oraz sympatyzowanie z komunistyczną Koreą Północną. Wojsko wydało dekret, w którym zakazało działalności politycznej, pracy parlamentu i partii oraz narzuciło kontrolę sztabu zarządzającego stanem wojennym nad mediami.
Policja zablokowała wejścia do siedziby parlamentu, przed którą zgromadził się tłum przeciwników wprowadzenia stanu wojennego. Według mediów doszło do przepychanek. Do gmachu parlamentu weszli żołnierze sił specjalnych - informowała stacja BBC.
Opozycji udało się jednak zwołać sesję parlamentu, na której przy obecności 190 z 300 posłów Zgromadzenie Narodowe przyjęło uchwałę wzywającą do zniesienia stanu wojennego. Po głosowaniu żołnierze zaczęli opuszczać parlament, a wkrótce Jun ogłosił zniesienie stanu wojennego.
Źródła: PAP, Reuters, Interia
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!