Obecnie na Ziemi mieszka około 7,5 miliarda ludzi. W najbliższych 44 latach populacja naszej planety będzie stale rosnąć, by osiągnąć swój szczyt na poziomie 9,7 miliarda w 2064 roku. Po przekroczeniu tego progu zacznie się stopniowo kurczyć. Wpływ na to będzie mieć przede wszystkim spadek liczby urodzeń - informuje "Daily Mail", powołując się na badania naukowców z Uniwersytetu Waszyngtońskiego, które opublikowane zostały w prestiżowym czasopiśmie medycznym "The Lancet". Poszczególne populacje będą rosły, lub będą się utrzymywać na stabilnym poziomie wyłącznie w sytuacji, gdy każda kobieta będzie miała średnio 2,1 dziecka. Wiele krajów już teraz ma niższy wskaźnik urodzeń niż to konieczne do utrzymania liczebności populacji. Dotyczy to większości krajów Europy, Stanów Zjednoczonych, Brazylii, Chin, Australii i Rosji. W tych państwach najstarsi obywatele już w najbliższych latach zaczną wymierać szybciej niż będą zastępowani przez rodzące się dzieci. W niektórych krajach w kolejnych dekadach problem ten przybierze wręcz dramatyczne rozmiary. Populacje 23 krajów, w tym Polski, według przewidywań skurczą się o połowę. Nad Wisłą wskaźnik dzietności w 2100 roku może spaść nawet do poziomu 1,17 dziecka na kobietę. Europa przegra z Afryką i Azją Warto podkreślić, że populacje krajów Zachodu zmniejszają się szybciej niż te w Afryce i części państw Azji. Według przewidywań grupy badaczy z Waszyngtonu, nastąpi zmiana układu sił. Na pozycję jednego z najbogatszych i największych krajów świata wybije się ich zdaniem Nigeria. Stany Zjednoczone pozostaną u szczytu, jednak na około 30 lat wyprzedzą je Chiny, które po tym okresie prosperity czeka upadek. Kraje ze starzejącymi się społeczeństwami, gdzie coraz mniejszy odsetek społeczeństwa będzie w wieku produkcyjnym, dodatkowo będą się mierzyć z dużymi kłopotami gospodarczymi Waszyngtońscy badacze uważają, że w 2100 roku najludniejszym krajem świata będą Indie. Obecnie mieszka tam 1,3 miliarda osób (wyprzedzają je tylko Chiny z 1,4 miliarda mieszkańców). Za 80 lat populacja ma wynosić 1,9 miliarda. Tuż za nimi ma się uplasować Nigeria, gdzie według przewidywań ma mieszkać 791 milionów osób, dalej Chiny z populacją liczącą 732 miliony (spadek liczby ludności o blisko połowę), USA z 336 milionami mieszkańców, Pakistan z 248 milionami i Demokratyczna Republika Konga z 246 milionami. Zmiana trajektorii Kolejna interesująca zmiana to prognoza dla gospodarek Indonezji i Turcji, które mają przeżyć boom. Do 2100 roku kraje te mają dołączyć do 12 najważniejszych państw świata. W rankingu potęg mocno spadną zaś Brazylia i Rosja. "Kontynuacja globalnego wzrostu populacji przez najbliższe stulecie nie jest już najbardziej prawdopodobną trajektorią dla światowej populacji" - stwierdził dr Christopher Murray, przewodzący grupie badaczy z Waszyngtonu. Naukowcy uważają, że wskaźniki urodzeń będą odwrotnie proporcjonalne do tych dotyczących modernizacji oraz dostępu do opieki medycznej i antykoncepcji. Dzietność będzie spadać także w społeczeństwach, gdzie tradycyjna rola kobiety, jako przede wszystkim matki, ulegnie zmianie. Lepszy dostęp do edukacji dla dziewczynek oraz więcej możliwości zatrudnienia dla kobiet, będą oznaczały więcej wykształconych i pracujących kobiet, w przypadku których posiadanie dużej rodziny jest mniej prawdopodobne.