Rano czasu polskiego Przewodnicząca Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi odwiedziła Malezję. Na miejscu spotkała się m.in. z premierem Ismailem Sabrim Yaakobem oraz przewodniczącym niższej izby parlamentu tego kraju Azharem Azizanem Harunem - był to, drugi po Singapurze, przystanek w jej podróży po Azji. Po godz. 15 Reuters informował, że amerykański rządowy samolot wszedł w przestrzeń powietrzną Filipin. Oznaczało to, że samolot ominął Morze Południowochińskie. Nie poproszono jednak o pozwolenie na lądowanie w Manili. Niedługo potem agencja informowała, że samolot, na pokładzie którego może znajdować się Pelosi zmierza w stronę Tajwanu. Samolot wylądował w Tajpej przed godz. 17 czasu polskiego. Wizytę na żywo można było śledzić w mediach społecznościowych Reutera. Pelosi na płycie przywitała delegacja władz Tajpej. Korespondent Reutera Yumou Lee przekazał, że napisy "Spiker Pelosi", "Welcome to TW", "Thank you" - ("Spiker Pelosi, witamy w Tajpej, dziękujemy") wyświetlono na najwyższym budynku w Tajpej. Zainteresowanie lotem Pelosi doprowadziło do przeciążenia i problemów z załadowaniem strony Flightradar24, dzięki której można było obserwować trasę samolotu "na żywo". ""Niektórzy użytkownicy mogą doświadczać problemów z dostępem do witryny. Nasze zespoły pracują nad jak najszybszym przywróceniem pełnej funkcjonalności wszystkim użytkownikom" - informowała strona. W środę Pelosi ma spotkać się z prezydent Tsai Ing-wen. Spotkanie obędzie się w budynku Juana Legislacyjnego, odpowiednika parlamentu. Agencja Kyodo przypomina, że jest to pierwsza od 25 lat wizyta na Tajwanie osoby kierującej niższą izbą Kongresu USA. Oświadczenie Nancy Pelosi "Nasze rozmowy z przywódcami Tajwanu skoncentrują się na zapewnieniu ich o poparciu USA dla naszego partnera i promowaniu wspólnych interesów, włącznie z zabieganiem o rozwój wolnego i otwartego regionu Indo-Pacyfiku" - przekazała Nancy Pelosi w oświadczeniu wydanym po wylądowaniu. Podkreśliła, że jej wizyta na Tajwanie nie stanowi "zaprzeczenia" amerykańskiej polityki wobec Chin. Podwyższona gotowość Chin. MSZ ostrzega Jak podała tajwańska Centralna Agencja Informacyjna (CNA), na czas wizyty amerykańskiej delegacji wojsko tajwańskie podwyższyło stopień gotowości bojowej od wtorku rano do południa w czwartek. Ministerstwo Obrony Tajwanu poinformowało, że ma pełną wiedzę na temat działań militarnych w pobliżu Tajwanu i zmobilizuje odpowiednie siły w odpowiedzi na "groźby wroga" w miarę wzrostu napięć z Chinami. Agencja Reutera poinformowała, że samoloty Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej zbliżały się we wtorek rano do linii środkowej w Cieśninie Tajwańskiej. Źródło agencji określiło to postępowanie jako "bardzo prowokacyjne". Informacje o przelatywaniu samolotów nad cieśniną podała też chińska państwowa stacja CGTN. Tajwańskie samoloty miały czekać w gotowości. Strona chińska zintensyfikowała również ćwiczenia z ostrą amunicją i wysłała marynarkę wojenną w okolice tajwańskiej wyspy Lanyu. W związku z wizytą spiker na Tajwanie, poderwać swoje myśliwce miała poderwać też Japonia - osiem F-15 i pięć tankowców wystartowało z Okinawy - ok. 385 mil morskich od Tajwanu. Kilkadziesiąt minut przed lądowaniem spiker, miała zostać zaatakowana strona internetowa biura prezydent Tajwanu. Awaria została jednak szybko naprawiona. Chiny ostrzegały wcześniej, że wizyta Pelosi, uważanej za osobistość nr 3 w Stanach Zjednoczonych, na Tajwanie byłaby poważną prowokacją. Chińskie MSZ oświadczyło, że nie pozwoli na "secesję" i niepodległość Tajwanu. W odpowiedzi rzecznik Pentagonu John Kirby zapewniał, że zachowanie Chin to "wymachiwanie szabelką", a USA "nie dadzą się zastraszyć". Kreml murem za Chinami W podobnym tonie co Chiny o wizycie Pelosi wypowiadają się przedstawiciele Kremla. - Nie możemy stwierdzić, czy na pewno tam dotrze, czy nie, ale wszystko w tej trasie i możliwej wizycie na Tajwanie jest czysto prowokacyjne - mówił rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa stwierdziła we wtorek, że w ten sposób Stany Zjednoczone "próbują wywrzeć presję na Chiny, z którymi Rosja nawiązała bliskie partnerstwo". - USA to państwo-prowokator - dodała Zacharowa.