Polscy rolnicy, podczas niedzielnego protestu na drodze prowadzącej do przejścia granicznego w Dorohusku, zatrzymali trzy ukraińskie ciężarówki i wysypali na jezdnie przewożone przez nie zboże. W reakcji kierowcy tych pojazdów zawrócili w stronę swojego kraju. Incydent skomentował mer Lwowa Andrij Sadowy, który nazwał polskich protestujących na granicy "prorosyjskimi prowokatorami". Andrij Sadowy: W Ukrainie mamy do zboża osobliwy stosunek Do swoich słów mer odniósł się w poniedziałek na antenie Polsat News. - Musicie zrozumieć moje emocje, 30 tysięcy mieszkańców Lwowa jest teraz na froncie i codziennie mamy ceremonie pogrzebowe, codziennie mam rozmowę z dziećmi, które straciły swojego ojca, z matkami, które straciły swoich synów - tłumaczył. Jak dodawał, "kiedy Ukraina tranzytem odprawia zboże do Litwy, które przeszło kontrolę celną i ono nagle jest wysypane na drogę, to jest coś niemożliwego". - My mamy do zboża osobliwy stosunek, bo pamiętamy czas Wielkiego Głodu - podkreślał. Sadowy w rozmowie z Igorem Sokołowskim podziękował polskiej policji i dodał, że jest pewien, iż osoby odpowiedzialne za wysypanie ukraińskiego zboża na jezdnię zostaną ukarane. Zwrócił się też do Polaków słowami, że "jeżeli kogoś obraził" to teraz "przeprasza". Zboże z Ukrainy i protesty rolników. Mer Lwowa: Blokada na granicy rozbija moje serce Ukraiński polityk podkreślił, że Ukraina walczy teraz za wolność swoją i innych krajów, a pieniądze pozyskane ze sprzedaży zboża przeznaczane są na zakup sprzętu militarnego. Jak dodał, każda taka sytuacja, jak ta z Dorohuska, działa tylko na korzyść Rosji. - Mamy jednego wroga, nim jest Putin. Ukraińcy nie są wrogami dla Polaków i Polacy nie są wrogami dla Ukraińców, należy o tym otwarcie rozmawiać. Mam zaufanie do polskiego rządu, chciałbym, żeby prawda była na górze i żeby nie było takich momentów, bo każda blokada (na granicy - red.) rozbija serce każdego Ukraińca. My czytamy: jeden punkt zablokowany, drugi zablokowany i co prosty Ukrainiec ma o tym myśleć? - zastanawiał się Sadowy. Prowadzący przypomniał, że w Polsce mówi się o ukraińskich firmach, które destabilizują rynek zboża nie tylko w Polsce. Powołał się też na doniesienia, zgodnie z którymi ukraiński biznesmen Oleg Bachmatiuk miał dawać łapówki byłemu szefowi państwowej służby podatkowej. Mer Lwowa zapewnił, że ukraińskie władze mają tego świadomość, a odpowiednie służby prowadzą śledztwo w tej sprawie. - Chciałabym, żeby nie było żadnej blokady, bo ona rozbija też moje serce. Mam zaufanie do wszystkich Polaków i kiedy widzę to zboże na ziemi to jest katastrofa, nasza i wasza tragedia. Musimy wszystko zrobić, żeby więcej do tego nie dopuścić - zakończył.