Kraj NATO podrywa myśliwce. Dwukrotnie w ciągu poranka
Rumuńskie Ministerstwo Obrony poinformowało o poderwaniu myśliwców - zarówno niemieckich Eurofighter Typhoon oraz krajowych F-16. Powodem było dwukrotne wtargnięcie rosyjskich dronów w przestrzeń powietrzną kraju. Krótko po akcji mołdawskie władze ogłosiły, że na jeden z domów w przygranicznym regionie spadły fragmenty bezzałogowca.

W skrócie
- Rumuńskie myśliwce oraz niemieckie Eurofightery zostały poderwane przez wtargnięcie rosyjskich dronów do przestrzeni powietrznej kraju.
- Dwukrotnie w krótkim odstępie czasu wydano alarmy Ro-Alert w związku z zagrożeniem atakiem dronów.
- Rumunia regularnie mierzy się z naruszeniami ze strony Rosji i podkreśla powagę sytuacji.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Ministerstwo Obrony Rumunii poinformowało o porannych incydentach związanych z wtargnięciem rosyjskich dronów w przestrzeń powietrzną kraju. Do pierwszego z nich doszło w pobliżu okręgu Tulcza.
Krótko przed godziną 6:30 dwa niemieckie samoloty Eurofighter Typhoon zostały poderwane z bazy lotniczej Mihail Kogălniceanu w celu monitorowania sytuacji.
Jak czytamy w raporcie z podniebnej akcji, cel przekroczył rumuńską przestrzeń powietrzną od kierunku Vâlcove (Ukraina) do rejonu Chilia Veche w okręgu Tulcza. 25 minut później nadano ostrzeżenia alarmowe Ro-Alert o możliwym zagrożeniu "spadającymi obiektami". O 07:11 jeden z pilotów myśliwca "zgłosił kontakt radarowy z celem nad terytorium Ukrainy", już poza rumuńską przestrzenią powietrzną.
Nie był to jednak koniec - o 7:37 para F-16 Fighting Falcon z 86. bazy lotniczej Borcza otrzymały rozkaz startu, a jedenaście minut później wydano kolejny Ro-Alert dla okręgu Gałacz.
O godzinie 7:50 systemy radarowe wykryły drugie wtargnięcie do krajowej przestrzeni powietrznej w rejonie okręgu Gałacz, a samolot F-16 nawiązał z nim kontakt radarowy. Obecnie - jak informuje rumuński resort obrony - "sytuacja jest monitorowana".
Tymczasem mołdawska policja poinformowała o ewakuacji wsi po tym, jak fragmenty dronów spadły na dom w regionie Cuhurestii de Jos w okręgu Floresti graniczącym z Ukrainą.
"Jednostka policyjna ds. materiałów wybuchowych jest w drodze na miejsce zdarzenia. Ludzie zostali ewakuowani, a teren został odgrodzony" - poinformowano w komunikacie cytowanym przez AFP.
Na poranne wydarzenia zareagowano także w Warszawie podczas wspólnej konferencji prasowych ministrów obrony narodowej Polski i Francji.
- Musimy mieć najpierw pewność, że to były drony rosyjskie, bo ja nie ma aktualnie takich informacji. Nienależnie od tego zdajemy sobie sprawę, że musimy chronić wschodnią flankę NATO - powiedziała Catherine Vautrin.
Z kolei Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że "Polska wie, co to znaczy naruszenie przestrzeni powietrznej przez drony i samoloty", a Rosja robi to często na wschodniej flance.
- Operacja Eastern Sentry wymaga wzmocnienia, osiem krajów zgłosiło swoje siły, trzeba to przyspieszyć. To również wniosek, jeśli to naruszenie (w Rumunii) zostanie dziś potwierdzone- powiedział wicepremier.
Rumunia podrywa myśliwce. We wrześniu przechwyciły rosyjskiego drona
Zaledwie kilkadziesiąt godzin przed wtorkowymi wydarzeniami Bukareszt zdecydował się na poderwanie myśliwców - akcja związana była z nocnymi atakami rosyjskich dronów na cele cywilne i infrastrukturę portową w Ukrainie, w pobliżu granicy z Rumunią. Akcja zakończyła się krótko przed godziną 4.
Rumunia, podobnie jak Polska, mierzy się z rosyjskim wrogim działaniem. 12 września wojsko przechwyciło drona, który wleciał w przestrzeń powietrzną tego kraju. Władze podkreślały wtedy, że mieszkańcy Rumunii nigdy wcześniej nie byli w takim niebezpieczeństwie, a działania Kremla określono jako "niedopuszczalne oraz lekkomyślne".











