Założyciel najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn wygrał przetarg na dostawy posiłków dla uczniów szkół w obwodzie moskiewskim. Według doniesień niezależnych rosyjskich kanałów na Telegramie, firmy Prigożyna zarobią na rosyjskich uczniach około 2,4 miliarda rubli, czyli około 100 mln zł. Prigożyn będzie karmić uczniów rosyjskich szkół O wygranym przez Prigożyna przetargu poinformowały w środę na Telegramie kanały Dossier i Możem Objasnit'. Według informacji uzyskanych przez drugie ze źródeł, kontrakty z firmami rosyjskiego biznesmana osiągnie łączną wartość około dwóch miliardów rubli. Umowę podpisano już po czerwcowym buncie Prigożyna i jego "marszu na Moskwę". Nie tylko Prigożyn będzie dostarczał żywność do rosyjskich szkół, zajmuje się tym też były parlamentarzysta Władimir Piekariow. Jak jednak wyjaśnia Możem Objasnit', Piekariow "działa na tym rynku już od dawna, natomiast Prigożyn, znany z wcześniejszego zaangażowania w branży cateringowej, zainwestował w dostawy posiłków dla uczniów po raz pierwszy" - piszą na Telegramie. Jak zauważyli opozycyjni dziennikarze, wygrany przetarg jawi się jako jeszcze bardziej tajemniczy, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że funkcję gubernatora obwodu moskiewskiego sprawuje od blisko 10 lat Andriej Worobiow. Ten polityk jest blisko związany z ministrem obrony Siergiejem Szojgu, skonfliktowanym z Prigożynem. Prawdopodobną przyczyną lojalności Kremla wobec szefa wagnerowców jest według niezależnych mediów fakt, że Prigożyn posiada wiele kompromitujących dla rosyjskiej władzy materiałów: "Od tego zależy zarówno osobiste bezpieczeństwo, czyli życie Prigożyna, jak też, najwidoczniej, przetrwanie jego najbardziej dochodowego biznesu" - oceniły niezależne media. "Marsz na Moskwę". Dziwny bunt wagnerowców 24 czerwca wagnerowcy zajęli sztab rosyjskich wojsk w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli przesuwać się w kierunku Moskwy. Szef Grupy Wagnera skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego dowodzącą inwazją na Ukrainę, domagał się "przywrócenia sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu. Tego samego dnia wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Było to rezultatem układu białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, zawartego w porozumieniu z Władimirem Putinem. Zgodnie z tymi ustaleniami część bojowników Grupy Wagnera i sam Prigożyn mieli przemieścić się na Białoruś. Według informacji z tamtejszych mediów na Białoruś przyjechało kilkanaście kolumn najemników. Brytyjskie ministerstwo obrony potwierdziło, że we wsi Cel w środkowej Białorusi przybyło co najmniej kilka tysięcy wagnerowców. Nie jest jasne, co stało się z ciężkim sprzętem najemników. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!