W Sofii w niedzielę odbyła się "antywojenna" demonstracja pod hasłem "Marsz dla pokoju". Zorganizowano marsz, a podobne wydarzenia, w mniejszej skali, odbyły się w innych miastach Bułgarii - informuje stacja bTV. Podczas pochodu ulicami Sofii, demonstranci wykrzykiwali prorosyjskie hasła. Domagali się "zachowania przez Bułgarię neutralności i niewysyłania broni na Ukrainę". W trakcie marszu doszło też do incydentu, kiedy część zgromadzonych oblała czerwoną farbą przedstawicielstwo Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego w Bułgarii. "Wygląda na język Rosji" bTV przekazała też, że w zgromadzeniu udział wzięli politycy lewicowej partii BSP, która jest spadkobierczynią Bułgarskiej Partii Socjalistycznej oraz liderzy nacjonalistycznego ugrupowania "Odrodzenie". Marsz komentowali przeciwni im politycy. "Przedstawicielstwo instytucji europejskiej oblane czerwoną farbą. Nie wygląda mi to na europejski pokój. Ale wygląda na język rosyjski. W którym zawsze istnieje dobre usprawiedliwienie dla agresji. Nie potrzebujemy rosyjskiego 'pokoju' w europejskiej Sofii" - napisał na Twitterze Iwajło Mirczew z partii "Tak, Bułgaria!". Budynek UE oblany farbą. Metsola: Wandale W niedzielę wieczorem do incydentu z oblaniem farbą budynku unijnej instytucji odniosła się przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola. "Budynek biura Parlamentu Europejskiego w Sofii stał się celem ataków wandali niezadowolonych z naszego stanowiska w sprawie poparcia dla Ukrainy" - zaznaczyła na Twitterze. "Wyczyścimy go. Nasze poparcie dla Ukrainy będzie silniejsze. Nasz głos potępiający rosyjską inwazję będzie jeszcze głośniejszy" - podkreśliła szefowa PE.