W weekend informowano o co najmniej 29 ofiarach śmiertelnych żywiołu. Jak informowano wcześniej w niedzielę, ogień zamienił w dymiące ruiny miasto Paradise na północy stanu i rozszerzył się na jego okolice. W Paradise pracuje pięć zespołów poszukiwawczych. Władze utworzyły także mobilne laboratoria, które mają pomóc w identyfikacji ofiar. Przedstawiciel miejscowej policji Kory Hornea powiedział, że w niektórych przypadkach "jedyne szczątki, jakie zdołaliśmy znaleźć, to kości lub fragmenty kości". W Malibu w aglomeracji Los Angeles odkryto w piątek zwęglone szczątki dwóch osób. Jak poinformowała w niedzielę policja, w ostatnich dwóch dniach w południowej Kalifornii nie znaleziono kolejnych ciał. W Malibu spłonęło wiele luksusowych rezydencji. Z trzema dużymi pożarami, które szaleją na północy i południu Kalifornii, walczy ponad 8 tys. strażaków. Jak pisze agencja AP, susza, przypisywane zmianom klimatycznym wyższe temperatury i oddawanie kolejnych terenów leśnych pod zabudowę mieszkaniową sprawiły, że sezonowe pożary terenów dzikich w Kalifornii przybrały na sile, a przy tym rozpoczynają się wcześniej i trwają dłużej. To najtragiczniejsze pożary lasów i buszu w historii tego stanu - poinformowały lokalne władze.Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump uznał sytuację w Kalifornii za "poważną katastrofę".