We wtorek 9 maja w Moskwie odbędzie się defilada wojskowa z okazji Dnia Zwycięstwa, który upamiętnia zakończenie II wojny światowej. To jedno z najważniejszych świąt państwowych w Rosji, Białorusi oraz niektórych państwach obszaru postradzieckiego. W zeszłym roku, z powodu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, na pardzie Putina nie pojawił się żaden zagraniczny przywódca. Jeszcze do niedawna wydawało się, że w tym roku jedynym zagranicznym prezydentem obecnym w Moskwie będzie rządzący Kirgistanem Sadyr Dżaparow. W poniedziałek okazało się jednak, że swój przyjazd w ostatniej chwili zapowiedziało kilku innych polityków. Pierwsze nazwisko nie może dziwić - Alaksandr Łukaszenka. Z powodu wizyty w Moskwie złożenie kwiatów na Placu Zwycięstwa w Mińsku zostało przełożone z rana 9 maja na godzinę 19:00. Pod wieczór nieoficjalne informacje zostały potwierdzone przez biuro prasowe przywódcy białoruskiego reżimu. W jego kanale w Telegramie opublikowano wideo z przywitania w Moskwie. Także rzecznik prasowy prezydenta Kazachstanu Rusłan Żołdibaj poinformował, że w dniach 8-9 maja prezydent Kasym-Żomart Tokajew złoży roboczą wizytę w Rosji. Najpierw odwiedzi memoriał bitwy pod Rżewem, gdzie w 1943 r. sowiecka armia zatrzymała niemiecki atak na Moskwę. 9 maja weźmie udział w paradzie w Moskwie. Do Rosji poleci także premier Armenii Nikola Paszynian, który także ma pojawić się na wojskowej defiladzie. Władimir Putin zaprosił też prezydentów Turkmenistanu Serdara Berdimuhamedowa i Tadżykistanu Emomali Rachmona. Ten drugi najpierw zapowiedział, że nie przyjedzie, wymawiając się udziałem w defiladzie w Duszanbe, ale później zapowiedział przyjazd do rosyjskiej stolicy. Kazachstan dystansuje się od Rosji, ale nie do końca Niezależne media z obszaru państw byłego ZSRR najbardziej zastanawia wizyta prezydenta Kazachstanu Kasyma-Żomarta Tokajewa. Jeszcze niedawno kazachskie służby prasowe twierdziły, że przywódca spędzi 9 maja w Astanie. Od początku wojny Kazachstan stara się zarówno dystansować od polityki Kremla, zachowując neutralną postawę w obliczu agresji na Ukrainę, jak i korzystać z obecnej sytuacji gospodarczo. W czasie izolacji Moskwy na arenie międzynarodowej, Astana zacieśniała więzi z innymi partnerami - Chinami, Iranem, Francją, a także z Polską. - To pokazuje, że Kazachstan jest bardzo zależny od Rosji, a prezydent Tokajew jest gotów zmienić swoje plany i pomimo międzynarodowej izolacji Putina, zbrodni wojennych armii rosyjskiej i negatywnej konotacji Dnia Zwycięstwa, jedzie do Moskwy by wspierać Putina. Problem polega na tym, że Kreml zinstrumentalizował 9 maja w polityce zagranicznej, aby usprawiedliwić wojnę i przemoc w Ukrainie. Wielu to widzi i nie chce, aby ich kraj wspierał Rosję poprzez udział w paradzie wojskowej - mówi Radiu Azattyk politolog Dimasz Alżanow. Azja Środkowa chce współpracować z Rosją Ekspert twierdzi, że kraje Azji Środkowej nie są w stanie niczemu przeciwstawić się Kremlowi. - Wszystkie gadki o niepodległości Kazachstanu i prowadzeniu zrównoważonej polityki zagranicznej rozbijają się o rzeczywistość. Tokajew swoją wizytą stwarza poważne zagrożenie dla reputacji Kazachstanu - dodaje. - Dla Putina ważne jest, aby pokazał, że nie jest osamotniony, że w paradzie wezmą udział nie tylko rosyjscy oficjele, ale także prezydenci krajów sąsiednich. Jest to demonstracja wpływu Kremla na kraje sąsiednie. Niestety Tokajew pomaga Putinowi w jego działaniach - twierdzi Alżanow. Politolog podkreśla, że przez ostatnie 30 lat Kazachstan nie inwestował w swoją niezależność i samowystarczalność gospodarczą, a Astanie nadal zależy na coraz głębszej współpracy z Moskwą. - Ludzie, którzy dzisiaj stoją u władzy, są bezpośrednio zaangażowani w decyzje, które zapadają od lat 90. Dziś, gdy UE mówi o transporcie ropy i innych surowców przez Morze Kaspijskie, z pominięciem Rosji, nie widzimy poważnych decyzji politycznych ze strony Tokajewa, które promowałyby ten projekt - dodaje.