W niedzielę w Argentynie odbyła się I tura wyborów prezydenckich. Faworytem niemal wszystkich sondaży był Javier Milei, lider skrajnie prawicowego, populistycznego ruchu La Libertad Avanza (Naprzód Wolność). Ostatecznie to główny kontrkandydat Milei - Sergio Massa - uzyskał większość poparcia - 36,6 proc. głosów. Milei zdobył poparcie 30 proc. uczestników wyborów. Druga tura odbędzie się 19 listopada. Wtedy poznamy następcę lewicowego peronisty, prezydenta Alberto Fernandeza. Czytaj także: Kluczowy element amerykańskiej gospodarki może się zawalić Argentyna. Kraj hiperinflacji Sytuacja w kraju Leo Messiego jest poważna. Koszty życia w drugiej gospodarce Ameryki Południowej rosną w najszybszym tempie od hiperinflacyjnego szczytu sprzed ponad 30 lat. We wrześniu inflacja sięgnęła rekordowych 138 proc. Zmęczeni codziennością Argentyńczycy szukają radykalnej zmiany, zamiast delikatnej korekty obecnej polityki. Dlatego społeczne nastroje w ostatnich miesiącach sprzyjały kontrowersyjnym hasłom ultraliberała i prawicowca. W przeszłości Milei był wykładowcą ekonomii oraz pełnił funkcję deputowanego Kongresu Narodowego. Jednak szerzej publiczności dał się poznać jako komentator życia społeczno-gospodarczego w telewizji, który ostro recenzował posunięcia rządzących. Wzywał Argentyńczyków, by jemu oddali swoje głosy, by - jak obiecywał - ocalić kraj. Milei nie ma w zwyczaju gryźć się w język. Zasłynął, obrażając ludzi w telewizji. W internecie ostro atakuje swoich krytyków. I wydaje się, że jego antyestablishmentowa retoryka trafia w gusta części sfrustrowanych wyborców kolejnych ekip i partii rządzących. Czytaj także: Przyszłość należy do nich. Będą znaczyć więcej niż Chiny czy Indie Argentyna. Kim jest Javier Milei? Javier Milei, właściwie Javier Gerardo Milei urodził się w 1970 r. w stolicy Argentyny Buenos Aires. Z wykształcenia jest ekonomistą - specjalizuje się w tematyce związanej ze wzrostem gospodarczym. Określa siebie jako rynkowego anarchistę. Ze względu na swoje poglądy i program polityczny często jest porównywany do Donalda Trumpa oraz byłego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro. Milei prywatnie jest fanem rocka i posiadaczem pięciu mastifów angielskich. Nadał im imiona znanych ekonomistów. Wśród postulatów wyborczych Milei znalazły się m.in.: walka z szerzącą się w kraju przestępczością poprzez ułatwienie obywatelom dostępu do broni, porzucenie argentyńskiej waluty i przyjęcie amerykańskiego dolara, daleko idące cięcia budżetowe, zamknięcie banku centralnego czy prywatyzacja państwowych spółek. Jak stwierdził hiszpański dziennik "El Pais", Milei jest "kandydatem chaosu". Milei obiecywał wyborcom ostre cięcia wydatków publicznych. Na wiecach wyborczych pokazywał się z wielkim banknotem 100-dolarowym z własną twarzą w miejsce podobizny Benjamina Franklina, a także z piłą łańcuchową, która miała symbolizować plany cięcia wydatków budżetowych. Czytaj także: Populista porywa tłumy i obiecuje zwalczenie 104-procentowej inflacji Krytyk papieża Franciszka i Chin Ale kontrowersyjny polityk nie ograniczał się do gospodarki. W kampanii wyborczej krytykował Chiny. Jest wrogiem religii katolickiej. Oskarżał papieża Franciszka o związki z komunistycznymi dyktaturami, nazywał go "reprezentantem zła na ziemi". Jednocześnie przedstawiał się jako zwolennik tradycyjnej rodziny. Dlatego zapowiedział zakazanie aborcji - prawo legalizujące aborcję bez ograniczeń do 14. tygodnia ciąży Senat Argentyny przyjął 30 grudnia 2020 r. - oraz edukacji seksualnej w szkołach. Argumentował, że niszczą rodzinę. Dodatkowo w ramach walki z przestępczością zapowiadał nieograniczony dostęp do broni oraz radykalne zaostrzenie przepisów kodeksu karnego. Inny kontrowersyjny postulat dotyczył zgody na bezproblemowe kupno i sprzedaż ludzkich organów do przeszczepów oraz legalizację narkotyków. Źródło: El Pais, Clarin, Reuters *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!