Jak czytamy w Politico, podczas gdy Austria nie była jedynym krajem, który ochoczo współpracował z Rosją przed inwazją na Ukrainę, prawie żaden inny członek UE nie miał większych trudności z zerwaniem sojuszniczych relacji z Moskwą. "Węgry nawet nie próbują" - wskazano. "Chociaż Austria udzieliła Ukrainie znaczącej pomocy humanitarnej, przyjęła wielu uchodźców, poparła sankcje Unii Europejskiej wobec Rosji i publicznie krytykuje Putina za pogwałcenie międzynarodowych zasad, to za kulisami związki gospodarcze między dwoma krajami pozostają niemal nienaruszone, zwłaszcza w dziedzinie energetyki i finansów" - dodano. W analizie podkreślono, że w kwietniu ub. roku kanclerz Austrii Karl Nehammer zdecydował, że jako pierwszy europejski przywódca po inwazji poleci samolotem do Moskwy i osobiście spotka się z Władimirem Putinem. Kanclerz nazywał to "misją pokojową" i zasłaniał się "obowiązkiem". Po powrocie mówił o "twardej i szczerej rozmowie" z rosyjskim przywódcą, jednak nie zdradził żadnych jej szczegółów. Jak zauważono, rosyjski gaz nadal płynął do Austrii, w przeciwieństwie do chociażby Niemiec. "Zachodni partnerzy Austrii od dawna tolerują jej stosunki z Rosją, ale wojna w Ukrainie podniosła stawkę, a Wiedeń nagle znajduje się pod presją wszystkich stron. Krytycy po obu stronach Atlantyku twierdzą, że przyjęcie przez Austrię 'neutralności wojskowej' i to, jak wygląda jej bezpośrednie podejście do wojny, zdradza głęboko zakorzeniony cynizm wśród elit tego kraju w stosunkach z Rosją i stanowi poważne zagrożenie do jedności europejskiej" - czytamy. Cichy sojusz Austrii z Rosją. "Umowy muszą być dotrzymywane" Autor analizy - Matthew Karnitsching - nazywa Austrię "miękkim podbrzuszem UE wobec Rosji". "Bruksela obawia się, że w geograficznym sercu Europy powstanie strefa tolerująca Rosję, obejmująca Węgry i Austrię. Z czasem może się ona rozprzestrzenić, koronując wysiłki Rosji zmierzające do wbicia klina w kontynent" - dodano. Szef austriackiego MSZ Alexander Schallenberg twierdzi, że stan obecny jest zakorzeniony w przeszłości. W niedawnym wywiadzie przekonywał, że Austria nie zagraża jedności europejskiej, ale ją wzmocniła. - Dla kraju takiego jak Austria, małego, zależnego od eksportu kraju w centrum kontynentu europejskiego, niezbędne jest przestrzeganie prawa międzynarodowego i zasady pacta sunt servanda - mówił, odnosząc się do łacińskiego zwrotu oznaczającego "umowy muszą być dotrzymywane". Historia Austrii. Polityka "nie drażnić Sowietów" Autor analizy cofa się do 1955 roku. Austria pozostawała pod okupacją czterech sojuszniczych mocarstw i była podzielona na strefy. Aby przekonać Sowietów do przywrócenia Austrii pełnej suwerenności, Wiedeń musiał zgodzić się na zapisanie w swojej konstytucji neutralności, co Austriacy uważali wówczas za "zło konieczne". "Jednak nie minęło dużo czasu, zanim Austria, mocno wciśnięta między NATO a blok sowiecki, odkryła nieodłączne zalety swojego nowego statusu. Jako kraj neutralny, niezaangażowany, mógł robić interesy po obu stronach żelaznej kurtyny. 1 czerwca 1968 r. Austria jako pierwszy kraj Europy Zachodniej podpisała długoterminowy kontrakt ze Związkiem Radzieckim na dostawy gazu ziemnego, który docierał przez Czechosłowację do węzła dystrybucyjnego tuż przy granicy z Austrią" - wskazano. Po powstaniu na Węgrzech i klęsce Praskiej Wiosny władze Austrii miały się obawiać, że Rosja zaatakuje także ich kraj. Starano się zatem nie prowokować Sowietów, utrzymując wojska austriackie 30 kilometrów od granicy z Czechosłowacją. Jak podkreślono w analizie, taka polityka okazała się skuteczna - Sowieci nie dokonali inwazji, a gaz nadal płynął. "Wnioski dla większości Austriaków były jasne: neutralność jest zarówno dobra dla biznesu, jak i zapewnia nam bezpieczeństwo" - wskazano. Byli kanclerze Austrii szukali pracy na Wschodzie Jak pisze Politico, rosyjska elita od dawna postrzega Austrię jako "bramę na Zachód, ale nie w pełni zachodnią". "Przede wszystkim jednak jest to miejsce, gdzie Rosjanie z pieniędzmi i wpływami są mile widziani, niezależnie od tego, czy chcą uzyskać obywatelstwo, jak córka byłego prezydenta Borysa Jelcyna, czy wybrane nieruchomości w Alpach, jak niegdysiejszy kumpel Putina Oleg Deripaska" - dodano. Najbardziej uderzającym aspektem powiązań politycznych między Austrią a Rosją jest jednak - zdaniem autora - stopień, w jakim wykraczają one poza podziały partyjne. Prawie każdy żyjący były kanclerz Austrii po opuszczeniu urzędu szukał bowiem pracy na Wschodzie. Wolfgang Schüssel, były kanclerz centroprawicowej Partii Ludowej, wszedł do zarządów rosyjskiego operatora telefonii komórkowej MTS i giganta naftowego Łukoil. Jego socjaldemokratyczny następca, Alfred Gusenbauer, rozpoczął pracę w Instytucie Badań nad Dialogiem Cywilizacji, prorosyjskim think tanku założonym przez kolegę Putina. Christian Kern, inny socjaldemokrata, wszedł na pokład rosyjskiej kolei państwowej RZD. Jak wskazuje brukselski portal, Rosja pozostaje drugim co do wielkości - po Niemczech - inwestorem w Austrii, z bezpośrednimi inwestycjami na koniec ubiegłego roku o łącznej wartości 25 mld euro, co odpowiada 13 proc. wszystkich inwestycji zagranicznych. Dla porównania, inwestycje USA w Austrii wynoszą 13 mld euro, a sąsiednich Włoch - około 11 mld euro. Rosja: Austriackie firmy nadal inwestują w kraju Putina Jednocześnie wiele z setek austriackich firm, które w ostatnich latach zainwestowały w Rosji, nadal tam działa. Konglomerat naftowo-gazowy OMV, największa austriacka firma, pozostaje głównym graczem w rosyjskim sektorze energetycznym. Austriacki Raiffeisen Bank International jest największym zagranicznym kredytodawcą działającym w Rosji i filarem systemu finansowego tego kraju. "Nawet Red Bull z siedzibą w Salzburgu nadal sprzedaje swoje napoje energetyczne w Rosji" - informuje Politico. Wojna w Ukrainie jeszcze bardziej ujawniła powiązania Wiednia z Rosją i zaostrzyła międzynarodową presję na Austrię. Dział egzekwowania sankcji Departamentu Skarbu USA przesłał bankowi Raiffeisen katalog pytań dotyczących jego rosyjskich operacji, co niektórzy obserwatorzy uznali za "dosadną wiadomość z Waszyngtonu, aby uporządkował swoje sprawy". W zeszłym tygodniu Komisja Europejska zwróciła z kolei uwagę Austrię, że ta nie robi wystarczająco dużo, aby odejść od rosyjskiego gazu. W ostatnich miesiącach Austria polegała na Rosji aż w 70 proc., chociaż ogólny wolumen spadł z powodu łagodnej zimy i spowolnienia gospodarczego. Jak dodano, w ubiegłym roku Austria zapłaciła za rosyjski gaz 7 mld euro. "Biorąc pod uwagę, jak głęboko rosyjskie interesy są zakorzenione w polityce i gospodarce kraju, rozplątanie relacji austriacko-rosyjskich może już nie być możliwe" - twierdzi Politico.