Wtorek, 27 lutego. Warszawa jest zablokowana przez głośne protesty rolników. Grupa demonstrantów spotyka się z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią. Ten o godz. 15 wychodzi na konferencję prasową i przekazuje, że nie udało się znaleźć porozumienia. Konferencja prasowa trwa dokładnie do godz. 15.30. Kraków. W hali sportowej na Suchych Stawach Polska 2050 przygotowuje sporą imprezę partyjną. Na plakatach, w mediach społecznościowych, zaprasza na spotkanie z dwoma kluczowymi politykami tej formacji - Rafałem Komarewiczem, który będzie ubiegał się o fotel prezydenta miasta, oraz z Szymonem Hołownią. Szybcy jak pendolino. Jak Hołownia pędził z SOP na partyjny wiec Data imprezy jest znana od kilku dni. Spotkanie finansowane jest przez Komitet Wyborczy Wyborców Rafała Komarewicza Kraków Trzecia Droga. Spotkanie ma charakter typowo partyjny i polityczny. Goście otrzymują wyborczą tabliczkę czekolady i torbę naramienną z agitacyjnymi ulotkami. Wielki banner już na sali nie pozostawia złudzeń co do celu imprezy - spotkanie otwarte Szymona Hołowni i Rafała Komarewicza to element kampanii wyborczej, sfinansowanej przez komitet kandydata Polski 2050. Spotkanie, jak czytamy na plakatach, ma się rozpocząć o godz. 18. Najbardziej oczekiwanym gościem jest właśnie Hołownia, na którego czeka tłumek ludzi przed wejściem do sali i duża grupa wewnątrz budynku. Kiedy marszałek Hołownia kończy w Warszawie konferencję prasową, ma dokładnie dwie i pół godziny, aby dotrzeć do stolicy Małopolski. Nic więc dziwnego, że wyborcy zastanawiają się, czy zdąży. Hołownia jest punktualny i na Suchych Stawach pojawia się o 17:59. Limuzyna, którą przyjechał marszałek, poruszała się w kolumnie z policyjną obstawą. Pojazdy, przynajmniej na części trasy, używały sygnałów świetlnych i dźwiękowych (widać to na nagraniu poniżej - red.). Podjechały od tyłu budynku. Zanim marszałek wszedł do hali Hutnika, spotkał się z adeptami piłki nożnej trenującymi na jednym z bocznych boisk. Oznacza to, że Hołownia pokonał trasę z centrum Warszawy do krakowskiej Nowej Huty w 2 godziny i 29 minut, jeśli wsiadł do auta od razu po konferencji. Z informacji Interii wynika, że podróż odbył w samochodzie Służby Ochrony Państwa. Dla porównania przejechanie blisko 300-kilometrowej trasy, którą pokonał Hołownia, przeciętnemu kierowcy zajmuje około czterech godzin. Zobacz wideo z przyjazdu Szymona Hołowni do Krakowa: Trzy możliwości Czy Hołownia na partyjny wiec, niezwiązany z obowiązkami marszałka, musiał pędzić w limuzynie SOP przez pół Polski? Sprawdziliśmy. Polityk miał przynajmniej trzy inne możliwości. Mógł np. zarezerwować bilet na rejsowy samolot, który startował z lotniska Chopina o 16:30, a wylądował w Krakowie o 17.40. Hołownia miałby więc 20 minut, aby dotrzeć z lotniska w Balicach do Nowej Huty, by przebrnąć przez całe miasto (lotnisko w Balicach to zachodnia część miasta, a Nowa Huta leży na wschodzie). O tej porze jest to niewykonalne, dlatego marszałek najprawdopodobniej spóźniłby się na partyjny wiec. Drugą opcją była podróż koleją, ale Hołownia, który zakończył konferencję prasową o godz. 15.30, musiałby błyskawicznie pojawić się na Dworcu Centralnym, skąd pociąg do Krakowa odjeżdżał o 15:41, a na miejsce dotarł o 17:59. Zatem w tym przypadku Hołownia również spóźniłby się na partyjny wiec. Trzecia opcja to podróż samochodem zgodnie z przepisami ruchu drogowego. Jak już napisaliśmy, średni czas przejazdu z Warszawy do Krakowa zajmuje około czterech godzin. Marszałek miał też inne wyjście - mógł po prostu zrezygnować z osobistego przyjazdu na partyjne spotkanie i połączyć się z uczestnikami zdalnie. Hołownia postawił ostatecznie na limuzynę SOP, która przynajmniej przez część trasy jechała na sygnałach. Zapytaliśmy marszałka Sejmu, w jaki sposób, jakimi środkami komunikacji, dotarł do Krakowa. Dopytywaliśmy, czy używanie sygnałów świetlnych i dźwiękowych przez służby jest uzasadnione w momencie, kiedy celem jest impreza partyjna. "Warunki były szczególne" Na nasze pytania odpowiedziała Katarzyna Karpa-Świderek, dyrektor Biura Obsługi Medialnej Kancelarii Sejmu. "Do podróży Marszałka Sejmu na terenie kraju jest wykorzystywany samochód służbowy SOP (tak było też podczas podróży do Krakowa 27 lutego br.). Kalendarz Marszałka Sejmu jest zawsze planowany w sposób umożliwiający dostosowanie tempa podróży do warunków na drodze i przepisów Prawa o ruchu drogowym. Marszałek Sejmu lub jego współpracownicy przekazują funkcjonariuszom SOP informacje o kalendarzu spotkań. Na podstawie wiedzy o ich miejscach i godzinach SOP planuje trasy przejazdu i ich logistykę" - wyjaśnia Karpa-Świderek. Jak jednak dodaje, we wtorek "warunki były szczególne", bo opóźniło się spotkanie z rolnikami, co w konsekwencji zmusiło SOP do "skrócenia" drogi do stolicy Małopolski. "Podróż służbowa do Krakowa, mająca miejsce wczoraj, 27 lutego br., odbyła się w warunkach szczególnych z uwagi na niezależne od Marszałka Sejmu opóźnienie w realizacji wcześniejszych punktów z kalendarza. Przypominamy, że tego dnia Marszałek Sejmu miał w godzinach popołudniowych spotkanie z przedstawicielami szerokiej grupy organizacji rolniczych. Z powodów niezależnych od marszałka Hołowni spotkanie rozpoczęło się później, niż było zaplanowane. W efekcie czas zaplanowany na podróż do Krakowa uległ skróceniu z przyczyn obiektywnych, niezależnych od Marszałka Sejmu i SOP". Nawet jeśli funkcjonariusze SOP musieli jechać szybciej niż zwykle, to czy uprawnione jest używanie sygnałów świetlnych i dźwiękowych? Dyrektor Biura Obsługi Medialnej zaznacza, że każdorazowo decyzję podejmuje SOP. "Marszałek Sejmu jako osoba ochraniana nie ingeruje w rozwiązania logistyczne proponowane przez SOP i Policję, w tym ewentualnie także użycie sygnałów dźwiękowych lub świetlnych. Dostosowuje się do rozwiązań zaproponowanych przez wyspecjalizowane w tym zakresie formacje" - czytamy. Ciekawy jest też fragment dotyczący "podróży służbowej" Hołowni do Krakowa. Przypomnijmy, że polityk zjawił się w Nowej Hucie w konkretnym celu - by poprzeć partyjnego kolegę w walce o fotel prezydenta miasta. Samo spotkanie było finansowane z pieniędzy przeznaczonych na kampanię kandydata, a w hali pojawiło się sporo działaczy Polski 2050. "Marszałek Sejmu podczas każdego spotkania publicznego także reprezentuje Sejm jako organ władzy ustawodawczej. Niezależnie od programu politycznego, spotkania z Marszałkiem Sejmu są traktowane przez uczestników takich spotkań jako możliwość otwartej rozmowy z drugą osobą w państwie o bieżących aspektach jego funkcjonowania" - podkreśla Karpa-Świderek. Prezent dla partyjnego kolegi Pytanie o przejazd SOP z Hołownią na pokładzie jest zasadne, szczególnie w Krakowie. To w Małopolsce doszło do jednego z głośniejszych incydentów w ostatnich latach. Premier Beata Szydło w Oświęcimiu brała udział w wypadku samochodowym. Jak się później okazało, kolumna, którą poruszała się premier, używała sygnałów świetlnych i dźwiękowych. A sama Szydło jechała do domu. Wówczas politycy związani z dzisiejszą władzą nie zostawiali na niej suchej nitki, podkreślając, że nadużywała w ten sposób uprawnień. Tymczasem podczas samego spotkania wyborców z Hołownią i Komarewiczem dużo mówiło się o... komunikacji. Lider Polski 2050 wręczył Komarewiczowi kask, by ten zbudował metro w Krakowie. Wcześniej krakowski poseł mówił o wielkich korkach w Nowej Hucie. Chcesz porozmawiać z autorami? Napisz: lukasz.szpyrka@firma.interia.pl; dawid.serafin@firma.interia.pl