Szymon Hołownia spotkał się we wtorek z wyborcami Polski 2050 w Krakowie. Udzielił też poparcia posłowi Rafałowi Komarewiczowi, który chce zostać prezydentem miasta. Na spotkanie w hali Hutnika przyszło sporo osób, a część z nich mogła zadać pytanie marszałkowi Sejmu. Większość z nich była wyważona i dotykała różnych spraw. Jedno z nich traktowało o aborcji, a Hołownia tłumaczył, dlaczego on i jego partia proponują w tej sprawie referendum. Marszałek Sejmu zachwalał to rozwiązanie jako najlepsze przy obecnym prezydencie Andrzeju Dudzie, który "prawdopodobnie zawetuje wszystko liberalizujące". Odpowiedź Hołowni nie przypadła do gustu jednej z krakowskich wyborczyń, która wypaliła do niego wprost: - Dlaczego nie słucha pan głosu kobiet? Dlaczego nie słucha pan głosu wyborców, którzy tak masowo poszli na wybory? Już wtedy wyraziliśmy swoje zdanie w tej sprawie. Dlaczego wydłuża pan ten czas jeszcze bardziej? - dopytywała krakowianka. Wyborczyni miała pretensję do Hołowni. Ten odpowiedział Hołownia był wyraźnie obruszony zastrzeżeniami kobiety, która podkreślała, że głosując na takich reprezentantów życzyłaby sobie reprezentowania woli wyborców w parlamencie, bez konieczności organizowania dodatkowego referendum. - Nie zgadzam się z panią. Odpowiem pani - zaczął Hołownia. - Mówi pani, że nie słucham kobiet i moich wyborczyń. Głosowało na mnie 80 tys. osób, również kobiet. One miały różne zdania w sprawie aborcji, bo uczestniczyłem w wielu spotkaniach. Mieli takie poglądy lub inne poglądy. Zawsze jednak uczciwie i otwarcie mówiłem to, co dziś. Moim pomysłem są dwie sprawy - możliwe jak najprościej odsunąć skutki tego zgubnego wyroku (TK - red.) i zrobić referendum. Nie może mi pani zarzucić, że kogoś oszukałem lub kogoś nie słucham, bo nie było obowiązku głosowania na mnie - mówił Hołownia. - Myśmy jasno w naszym rozwiązaniu powiedzieli jak chcemy to rozwiązać. To było jedno z tych 12 punktów. Znalazło się to też w umowie koalicyjnej. Wszyscy znali nasze rozwiązanie, nasz pomysł, Wyborczynie Trzeciej Drogi były uczciwie potraktowane - przekonywał marszałek Sejmu. Marszałek Sejmu za referendum. "Wypowiedzcie się" Marszałek Sejmu dodawał, że brał udział w kilkunastu protestach po wyroku TK i spotykał "różnych ludzi". - Gdzie ustawić próg? Może powinien to być 12., 18., 24. tydzień? A może powrót do kompromisu? Zawarłem swoje zdanie przez samo uczestnictwo w tych protestach. Chciałbym, żeby to, co było tam wyrażone, stało się prawem, poprzez udział w referendum. Jeszcze raz mówię: Wypowiedzcie się w referendum - dodawał. - Co jeszcze mam zrobić? Wycofać się z moich poglądów? Wtedy będę nieautentyczny, niewiarygodny. Chyba tego nie chcecie, bo ja bym tego od was nie chciał. Dlaczego mam się czuć gorszy z tego powodu, że mam takie poglądy, a nie inne - przekonywał poruszony marszałek Sejmu. Szymon Hołownia odpowiada: To kłamstwa Szymon Hołownia dodawał, że nigdy nie można mu zarzucić, że blokuje cokolwiek na forum Sejmu. - To kłamstwa. To są kłamstwa. Projekty Lewicy dwa miesiące czekały, żeby zostały uzupełnione wszystkie formalności. Powiedziałem już wiele tygodni temu, że Sejm kwietniowy jest dobry na rozpatrzenie tego problemu. To już za chwilę. Słyszę zarzuty: Jeszcze szybciej! Co ja jeszcze mogę zrobić? Jeśli chcecie mnie ukarać za poglądy, które mam, powiedzcie to z otwartą przyłbicą. Że jestem ciemnogrodem. Jeżeli chcecie mi zarzucić, że przeciągam procedury, to musicie tego dowieść, ale nic nie znajdziecie - twierdził szef Polski 2050. - Akurat ta wojna nie jest dzisiaj nam do niczego potrzebna. Na tych protestach byli prawie wszyscy. I też prawie wszyscy zgadzają się, że to, co dziś mamy w prawie, nie powinno mieć miejsca. A my robimy znów dziś najprościej: Dzielimy się na dwa obozy - konkludował. Łukasz Szpyrka