Poseł Grzegorz Woźniak został zawieszony przez klub Prawa i Sprawiedliwości. Informacje potwierdził nam rzecznik partii Rafał Bochenek. - Poseł został zawieszony z uwagi na pewne kwestie związane z rejestracją list PiS. Sprawa jest wyjaśniana - przekazał. Chodzi o sytuację z 4 marca 2024 roku. Wtedy to poseł i ówczesny szef lokalnych struktur w powiecie garwolińskim - w ostatecznym terminie - złożył listę kandydatów na radnych z ramienia PiS w zbliżających się wyborach samorządowych. Jednak nazwiska, które tam widniały, miały być odmienne od tych, które wcześniej ustalono w partii. Na liście złożonej przez posła Woźniaka nie było m.in. obecnego starosty powiatu garwolińskiego Mirosława Walickiego, wiceprzewodniczącego rady powiatu Kazimierza Sionka czy wieloletniego radnego powiatowego Jana Tywanka. Łącznie "zniknęło" dziewięć nazwisk. PiS próbowało ratować sytuację - złożyło odwołanie do komisarza wyborczego w Siedlcach, ale zostało ono oddalone. Nie pomogła również skarga do samej PKW. Wybory samorządowe 2024. PiS o "oszustwie", Woźniak zaprzecza Po komentarz do sprawy Interia zwróciła się do starosty powiatu garwolińskiego. - W mojej ocenie Grzegorz Woźniak oszukał partię, a nas skrzywdził, bo listy były z nim uzgadniane - przekonuje Mirosław Walicki. Inny pogląd na tę sprawę ma poseł Grzegorz Woźniak. - Decyzje podejmują ciała gremialne tzn. zarząd powiatowy i ewentualnie wojewódzki - stwierdza. W opublikowanym oświadczeniu pisze z kolei, że "listy do rady powiatu były od dawna ułożone i przegłosowane przez Zarząd Powiatu Garwolińskiego zgodnie z procedurą". To jednak nie koniec sporu. Osobą upoważnioną według PiS jest Waldemar Sabak, jednak Woźniak - w momencie składania list - także posiadał kompetencje do rejestracji kandydatów. - Mam nadzieje, że służby wyjaśnią, jak wszedł w posiadanie pełnomocnictwa i złożył te swoje listy wycinając dziewięciu radnych - mówi nam Mirosław Walicki, dodając, że jego zdaniem "doszło do złamania prawa". Tę kwestię zupełnie inaczej widzi zawieszony poseł. - Wszystko odbyło się zgodnie z prawem - twierdzi Woźniak i dodaje, że "nic nie wie o innej liście". Polityk podkreśla nam również, że został desygnowany na pełnomocnika przez zarząd powiatowy i na tej podstawie uzyskał uprawnienia od pełnomocnika partii z Nowogrodzkiej. Jak nieoficjalnie usłyszeliśmy od jednego z pracowników starostwa garwolińskiego, przed wyborami pełnomocnik ma bardzo dużo "papierkowej pracy", dlatego zdarza się, że tę funkcję pełni więcej niż jedna osoba. Wybory samorządowe 2024. Powodem akcji prywatna zemsta? Grzegorz Woźniak twierdzi, że przed złożeniem list - zarówno on, jak i inne osoby - kontaktowały się z kandydatami w celu uzyskania ich zgody na zgłoszenie w zbliżających się wyborach samorządowych, w tym ze starostą Walickim. "Podkreślam to z mocą - wszyscy, którzy dali zgody, znaleźli się na listach. Do niektórych osobiście dzwoniłem i jeździłem. Nieprawdą jest, że radni zostali wyeliminowani" - czytamy w oświadczeniu polityka. Podczas rozmowy poseł przekazał nam, że nie otrzymał zgody od ówczesnego starosty. - Nie pisał do mnie, manipuluje faktami - uważa Walicki. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że afera związana z rejestracją kandydatów w zbliżających się wyborach samorządowych może wynikać z prywatnych przesłanek. Bowiem w 2020 roku - z dnia na dzień - ze stanowiska wicestarosty została odwołana Iwona Kurowska - bliska współpracowniczka Woźniaka. Wniosek w tej sprawie złożył Walicki. Tłumaczył, że utracił zaufanie do byłej posłanki i w związku z powyższym nie widzi dalszej możliwości współpracy. To właśnie dlatego Woźniak miał wykreślić starostę z listy wyborczej. Podobne zdanie w tej kwestii ma Mirosław Walicki. - To jest tajemnica poliszynela. Odwołałem Kurowską, która teraz jest na liście Woźniaka wraz z mężem - powiedział. Pytany o odczucia przyznał, że ma żal. - Boli mnie, że przez matactwo polityka pozbawiono mnie szansy na start w wyborach. Mam żal, że nie mogę być radnym i poddać się weryfikacji wyborców - dodał i zapowiedział, że nie zamierza podejmować działań w tej sprawie, ponieważ liczy na służby. Poseł Woźniak zaprzeczył doniesieniom w sprawie Iwony Kurowskiej. - Nie kieruję się zemstą, każdy ma prawo do osądów, ale rzucanie pomówień jest niedopuszczalne - skomentował. Jednocześnie poseł potwierdził, że małżeństwo Kurowskich kandyduje z pierwszych miejsc na listach w powiecie garwolińskim. - Tak, jak np. syn posła Kowalczyka, który nie jest członkiem PiS i nigdzie dotychczas nie startował, a od razu dostał "jedynkę" - zauważył. Jarosław Kaczyński zawiesił posła Woźniaka w prawach członka PiS Do afery odnieśli się inni politycy PiS, którzy skrytykowali działania Woźniaka. "Jako parlamentarzyści PiS wyrażamy stanowcze oburzenie na postępowanie posła Grzegorza Woźniaka" - czytamy w oświadczeniu podpisanym przez posłów Marię Koc, Henryka Kowalczyka oraz Krzysztofa Tchórzewskiego, a także senatora Macieja Górskiego. "Wbrew naszej wiedzy, w posiadanie upoważnienia do rejestracji powiatowych list wyborczych wszedł Grzegorz Woźniak, a upoważnienie otrzymał od Sylwestra Dąbrowskiego, sekretarza naszego okręgu" - dodano. Dalej politycy piszą, że "złamano wszelkie ustalenia" i doszło do "podejrzenia popełnienia oszustwa wyborczego" przez Woźniaka. "Taka sytuacja (...) jest całkowicie obca wartościom i standardom panującym w naszej partii. Dlatego też w dniu 12 marca 2024 roku prezes Jarosław Kaczyński podjął decyzję o zawieszeniu w prawach członka Prawa i Sprawiedliwości posła Grzegorza Woźniaka oraz powierzył dalsze postępowanie w tej sprawie Rzecznikowi Dyscyplinarnemu PiS" - dodano. Poseł Woźniak uważa, że podjęte przez niego decyzje są zgodne z prawem, a jego zawieszenie jest czymś zwyczajnym. - Zrobiono to ze względu na rozgłos, to naturalna rzecz. Trzeba wyjaśnić sprawę - skomentował. - Nie wiem, czy będą w ogóle inne konsekwencje, czekam na dalsze decyzje oraz spotkanie z rzecznikiem dyscyplinarnym PiS, aby przedstawić swoje stanowisko - dodał. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!