Coraz większe problemy Trzeciej Drogi. PSL obwinia Donalda Tuska
Trzecia Droga traci w sondażach na ostatniej prostej przed wyborami samorządowymi. Z jednej strony obwinia o to Donalda Tuska, a z drugiej PiS. - Widzę w tych działaniach celową taktykę Donalda Tuska - mówi Interii Marek Sawicki z PSL. Ludowcy przekonują jednak, że "i tak swoje wezmą", bo w wyborach samorządowych są zawsze mocno niedoszacowani.
Jeszcze kilka miesięcy temu politycy Trzeciej Drogi nie kryli, że w wyborach samorządowych liczą na wynik bliżej granicy 20 proc. niż 10 proc. Dziś, kiedy patrzą na ostatnie sondaże, nie są już aż tak optymistyczni. Choć jednocześnie przekonują, że sytuacja wcale nie wygląda tak źle, jak wskazują badania.
Słabnące sondaże Trzeciej Drogi przed wyborami samorządowymi 2024
W ostatnim sondażu CBOS Trzecia Droga zanotowała 9 proc. poparcia. W badaniu Ibris może liczyć na 10,7 proc., a w sondażu Pollster 13,6 proc., a w United Surveys 13,5 proc. Wszystkie badania wskazują na duże spadki Trzeciej Drogi.
- Obserwujemy to, co się dzieje. Nie będę udawał, że nie widzimy, że jest pewien trend w sondażach dla nas niekorzystny. Choć myślę, że został już zahamowany i nasza aktywność na ostatniej prostej kampanii przyniesie efekty - komentuje w rozmowie z Interią Adam Jarubas, europoseł PSL i szef kampanii samorządowej ludowców.
W czym politycy Trzeciej Drogi upatrują przyczyn słabnących sondaży?
- Przyczyny mogą być różne. Na pewno zamieszanie okołoaborcyjne i różnice w koalicji nam nie pomagają. Tak samo zbyt mało konkretne rozliczenia w komisjach śledczych plus protesty rolnicze i poczucie, że te problemy były zbyt wolno rozwiązywane - wylicza Adam Jarubas.
Inni ludowcy jednak winą za obecny stan rzeczy ... Donalda Tuska i Koalicję Obywatelską, która ich zdaniem celowo gra na osłabienie Trzeciej Drogi dokładnie tak samo, jak przez długi czas przed wyborami parlamentarnymi. Polityków Trzeciej Drogi mocno zirytował wpis Donalda Tuska, w którym premier stwierdził, że dobry wynik TD w wyborach do Sejmu to głównie efekt jego apelu, by głosować na formację Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni.
"Taktyczne głosowanie części zwolenników Koalicji Obywatelskiej na Trzecią Drogę pozwoliło nam odsunąć PiS od władzy. W tych wyborach jedynym kryterium będą nasze własne przekonania" - stwierdził premier Donald Tusk w mediach społecznościowych.
"Mieliśmy pokonać PiS raz na zawsze, nie na 100 dni. (...) Panie premierze, dość kłótni - do przodu" - odpowiedział mu marszałek Sejmu i lider Polski2050 Szymon Hołownia.
Wybory samorządowe 2024. Polaryzacja nie służy Trzeciej Drodze
Politycy Trzeciej Drogi idąc tym tropem, wskazują, że nieprzypadkowo najgorszy dla nich sondaż, w którym spadli poniżej 10 procent poparcia opublikowała rządowa instytucja, czyli CBOS.
- Widać w tych działaniach znaną i celową taktykę Donalda Tuska, by maksymalnie osłabić konkurencję i powrócić do sprawdzonego duopolu. Temu mają służyć ostatnie działania z wejściem do domów polityków Suwerennej Polski na czele. To jasne jak słońce. Jest silny Tusk, który rozlicza i broniący się PiS, który oskarża Tuska. Wszystko kręci się wokół dwóch obozów, a reszta jest zmarginalizowana - mówi Interii Marek Sawicki, poseł PSL, były minister rolnictwa.
Jego zdaniem ostatnie wydarzenia w postaci przeszukań domów czołowych polityków Suwerennej Polski służą podkręceniu polaryzacji i czas, kiedy zostały przeprowadzone, nie jest przypadkowy.
- Jeśli w Funduszu Sprawiedliwości działy się przestępstwa, trzeba to sprawdzić i wyjaśnić, ale przeszukania można było zrobić w styczniu, a nie dwa tygodnie przed wyborami. Za długo jestem w polityce, by wierzyć w takie przypadki. Chodziło o zrobienie zamieszania przed samymi wyborami. Zamieszania, które działa na korzyść duopolu PiS i KO - uważa Marek Sawicki.
- Od 2005 roku Donald Tusk i Jarosław Kaczyński demolują scenę polityczną, to co robią, doprowadzi nas za chwilę do wojny domowej. Rząd zamiast skupiać się na rządzeniu urządza kampanię nienawiści, robiąc dokładnie to samo, co wcześniej zarzucał PiS-owi i Kaczyńskiemu. Jaki w tym sens? - pyta.
- Nam to krzywdy nie zrobi, swoje osiągniemy. Będziemy mieć silniejszą reprezentację w samorządach niż się dziś wydaje. Mamy rozpoznawalnych kandydatów, dobrą kampanię i doświadczenie w sprawach lokalnej Polski - podkreśla Marek Sawicki.
Rozgrywka między PSL a PiS. Chodzi o kluczowe sejmiki
Adam Dziedzic, poseł PSL, który sam bierze udział w wyborach jako kandydat na prezydenta Rzeszowa, wskazuje, że marginalizacja Trzeciej Drogi to także cel PiS. I przypomina, że to właśnie partia Jarosława Kaczyńskiego przed wyborami parlamentarnymi stała za narracją, że Trzecia Droga nie przekroczy progu wyborczego, więc głosowanie na nią jest marnowaniem głosu.
Jego zdaniem dziś mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem, zwłaszcza że w wyborach samorządowych to Trzecia Droga jest głównym konkurentem PiS.
- Efekt będzie taki sam jak w wyborach parlamentarnych, w których osiągnęliśmy bardzo dobry wynik. Teraz też ciężko pracujemy w kampanii na dobry wynik. Jako jedna z niewielu partii mamy dobrze rozwinięte i sprawne struktury w całej Polsce, mamy doświadczenie, wiarygodność, a nasi kandydaci cieszą się dużym zaufaniem, więc próba zmarginalizowania nas się nie powiedzie - ocenia Adam Dziedzic.
Adam Jarubas podkreśla z kolei, że wieloletnie doświadczenie wskazuje na to, że ludowcy są zawsze niedoszacowani w sondażach przed wyborami samorządowymi. Mówi, że nawet o 4-5 punktów procentowych. Wierzy, że tak też będzie tym razem. - Planujemy dużą aktywność naszych liderów, zwłaszcza w regionach, gdzie ważą się losy sejmików - zdradza.
Ma na myśli sejmiki, w których obecnie rządzi/współrządzi PiS, a gdzie w tych wyborach o większości w sejmiku może decydować jeden, dwa mandaty. Chodzi m.in. o sejmik lubelski, podlaski, małopolski i świętokrzyski.
- Poza Podkarpaciem w grze dla PiS jest nadal pięć sejmików, gdzie większość rozstrzygnie się o pojedyncze mandaty. Wraca pytanie o zdolność koalicyjną PiS i tego, czy będzie w stanie porozumieć się np. z Konfederacją, która w kilku sejmikach może mieć decydujący mandat. Dużo będzie także zależało od wyniku Trzeciej Drogi, która słabnie w ostatnich dniach. Do tego niższa frekwencja oznacza większy udział twardego elektoratu, więc sytuacja jest dynamiczna - mówił niedawno w rozmowie z Interią Marcin Palade, ekspert od geografii wyborczej.
Kamila Baranowska
***
Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!