Podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tysięcy złotych to jeden ze sztandarowych pomysłów Koalicji Obywatelskiej, zgłoszonych w czasie kampanii wyborczej. Znalazł się on także wśród "100 konkretów", które Donald Tusk obiecywał spełnić w ciągu stu pierwszych dni swojego rządu. Kwota wolna od podatku to wartość naszego rocznego dochodu, od której nie płacimy podatku PIT. Od stycznia 2022 r. wynosi 30 tys. zł. rocznie. Wcześniej było to 8 tysięcy zł rocznie, a przed 2016 rokiem nieco ponad 3 tysiące złotych. Mało kto pamięta, że w maju 2023 roku Koalicja Obywatelska, będąc jeszcze w opozycji, złożyła projekt ustawy podwyższający kwotę wolną do 60 tysięcy złotych. Kwota wolna 60 tysięcy zł. Rząd w niełatwej sytuacji Od początku politycy obecnej koalicji rządzącej w nieoficjalnych rozmowach przyznawali jednak, że to pomysł trudny w realizacji i zastanawiali się, czy aby na pewno Donald Tusk dobrze przemyślał publiczną deklarację w tej sprawie. Tłumaczyli też, że kampania rządzi się swoimi prawami i chodziło o to, by pokazać, że ówczesna opozycja nie tylko nie odbierze tego, co dał PiS, ale nawet pójdzie dalej. Sytuacja jest więc niełatwa. Z jednej strony w rządzie jest przekonanie, że trzeba ten postulat spełnić, skoro takie deklaracje padły. Z drugiej budżet ma swoje ograniczenia. Stąd odsuwanie w czasie realizacji kampanijnej obietnicy i zamieszanie dotyczące terminów. W poniedziałek rano poseł KO Michał Szczerba, zapytany w Radiu Plus o podniesienie kwoty wolnej od podatku do poziomu 60 tysięcy złotych zapewniał, że "ostatecznym terminem, kiedy ta kwota wejdzie w życie, będzie 1 stycznia 2025". - My to obiecaliśmy i my to zrealizujemy - powiedział. W tym samym czasie w studiu Polsat News minister finansów Andrzej Domański przyznał, że "na chwilę obecną, nie ma miejsca do tego, aby kwota wolna wzrosła do 60 tysięcy w przyszłym roku". A na pytanie dziennikarza Polsat News Marcina Fijołka, czy stanie się to w 2026 roku, odparł: - To już będziemy dokładnie liczyć. Jednocześnie jednak minister finansów zapewnił, że "ten postulat zostanie w tej kadencji zrealizowany". Minister Domański podał także argumenty, dlaczego nie stanie się to w najbliższych miesiącach. - Jesteśmy w sytuacji prawie wojennej. Mamy bardzo szybko rosnące wydatki na zbrojenia. Przypomnę, że w 2024 roku wydamy na szeroko rozumianą obronę ponad 4 proc. PKB. (...) Skala dochodzących wydatków na obronę jest naprawdę wysoka. Realizujemy pozostałe punkty z naszych stu konkretów, bo przypomnę, że podnieśliśmy o 30 proc. wynagrodzenia dla nauczycieli, o 20 proc. dla sfery budżetowej, wzrosły nakłady na służbę zdrowia - wyliczał szef resortu finansów. Podwojenie kwoty wolnej od podatku. Ile to kosztuje? Wedle wyliczeń resortu finansów podwojenie kwoty wolnej od podatku w warunkach 2024 roku kosztowałoby budżet państwa około 48 mld. zł. Taką kwotę podał wiceminister finansów Jarosław Neneman w odpowiedzi na interpelację posła PiS Marcina Porzucka. Z kolei Koalicja Obywatelska składając swój projekt ustawy w maju ubiegłego roku, wyliczyła, że podniesienie kwoty wolnej będzie kosztowało budżet państwa 35 miliardów złotych, z czego ponad połowę, bo 18 miliardów złotych to koszty, jakie poniosą samorządy. I choć wiceminister Neneman powołuje się na dane, mówiące, że w ciągu ostatnich 10 lat dochody samorządów z PIT wzrosły ponad dwukrotnie pomimo zwiększania kwoty wolnej od podatku, to samorządowców niespecjalnie to przekonuje. Od lat podkreślają bowiem, że kondycja samorządów jest kiepska. Związek Miast Polskich wyliczył, że ubytek jednostek samorządu terytorialnego z udziału w PIT w latach 2019-2023 wyniósł ponad 64 miliardy złotych. Nawet po uwzględnieniu rekompensat jest wciąż bardzo wysoki i wynosi 43 miliardy złotych. Wyższa kwota wolna, tym gorzej dla samorządów Samorządowcy ostro już krytykowali pomysł PiS podniesienia kwoty wolnej do 30 tysięcy złotych, mówiąc, że to "dobijanie samorządów". Gdy usłyszeli więc o chęci zwiększenia jej do 60 tysięcy, tym bardziej nie kryli swojego sceptycyzmu. W rozmowie z Interią Zygmunt Frankiewicz, senator związany z samorządowym Ruchem Tak dla Polski i Związkiem Miast Polskich mówił, że chcąc podnosić kwotę wolną od podatku, trzeba przemodelować cały system finansowania samorządów. Dziś mówi Interii, że to właśnie obecnie się dzieje. - Odbyły się już w tej sprawie dwa spotkania przedstawicieli samorządu i rządu, zorganizowane przez Ministerstwo Finansów. I na stole jest konkretna propozycja zmian, która na przyszłość uodporni samorządy na ewentualne zmiany w podatkach. Dotychczasowe finansowanie z udziału w podatku PIT i CIT ma zostać zamienione na udział we wpływach z podatku dochodowego. Ten wariant uznaliśmy za optymalny dla samorządów - tłumaczy w rozmowie z Interią. Na razie jest zgoda co do kierunku zmian, ale jak przyznaje senator Frankiewicz, diabeł tkwi w szczegółach, bo teraz trzeba wypracować wskaźnik, w oparciu o który nowe wyliczenia będą robione. Na szczegółowych rozwiązaniach ma się teraz skupić resort finansów. - Plan jest taki, by te zmiany weszły w życie 1 stycznia 2025 roku. Wtedy podwyższenie kwoty wolnej nie miałoby już wpływu na budżety samorządów - mówi Zygmunt Frankiewicz. Kamila Baranowska *** Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!