W środowy wieczór na antenie TVP1 zorganizowano debatę kandydatów i kandydatek w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Udział w niej wzięli przedstawiciele siedmiu komitetów ogólnopolskich. Każdy polityk otrzymał po pięć pytań. Na zakończenie zgromadzonych czekała niespodzianka. - Kolejna kadencja w Brukseli nie będzie prosta. Mamy wojnę na Wschodzie, potężnym wyzwaniem jest imigracja i gospodarczy wyścig ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami - zauważyła współprowadząca Justyna Dobrosz-Oracz. - W tę niedzielę nie dajmy sobie odebrać głosu i uważajmy na dezinformację - kontynuowała druga dziennikarka telewizji publicznej Dorota Wysocka-Schnepf. Jak uznała, europejska polityka rozgrywa się w kuluarach, a tam "królują języki obce, zwłaszcza angielski". Wybory europejskie. Debata w TVP. Padło pytanie po angielsku Po tej deklaracji padło zdanie w języku angielskim. - Mogą państwo powiedzieć słowo pożegnania po angielsku - mówiła w obcym języku Dobrosz-Oracz. Wtórowała jej Wysocka-Schnepf, bo jej zdaniem "to odpowiedni moment, żeby wywrzeć wrażenie na wyborcach". Do głosu wyrwał się Borys Budka. Były minister przekazał, że "Unia Europejska to nasza wspólna odpowiedzialność". - Proszę głosujcie, proszę pójdźcie na te bardzo ważne wybory. Możemy wygrać podobnie jak w październiku - apelował po angielsku. Po chwili w studiu wywiązała się wymiana zdań między dziennikarkami i kandydatami. Nie wszystkim podobało się takie zakończenie debaty. - Czy jesteśmy w Polsce? - pytał retorycznie Stanisław Żółtek z KW Polexit. - Jesteśmy w Polsce, ale w UE są dwa języki obowiązujące: angielski i francuski - odpowiedziała mu Justyna Dobrosz-Oracz (w rzeczywistości w Unii są 24 języki urzędowe, w tym polski - red.). Zamieszanie podczas debaty TVP. "Nie wstydźmy się języka polskiego" Głos postanowiła zabrać też Beata Szydło. - Muszę sprostować, bo pani redaktor mówiła, że są dwa języki obowiązujące. Wszystkie języki narodowe mają takie same prawa. (...) Nie wstydźmy się języka polskiego, naprawdę - podkreśliła Beata Szydło. Dobrosz-Oracz przyznała jej rację, dodając, że "w kuluarach na pewno się po polsku nie rozmawia". Marek Woch z KWW Bezpartyjni Samorządowcy postanowił przypomnieć zgromadzonym i widzom, że "mamy ustawę o języku polskim z 1999 roku". - Mamy obowiązek stosować język polski za granicą - zaznaczył. - Widzą państwo, jak gorąco wokół Unii Europejskiej i języków obcych - skwitowały zamieszanie prowadzące. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!