Premier Słowacji idzie dalej niż Orban. Padły słowa o Buczy
Od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę to Viktor Orban był uważany za tego unijnego przywódcę, który wprowadza prorosyjską agendę na salony europejskie. W ostatnim czasie prym w tej kwestii wiedzie jednak kto inny - szef słowackiego rządu Robert Fico. Tuż przed szczytem Rady Europejskiej premier porównał tę instytucję UE do "gabinetu wojennego" oraz zakwestionował odpowiedzialność sił rosyjskich za tragiczne wydarzenia w Buczy.
Robert Fico był w środę przez ponad godzinę przesłuchiwany przez posłów opozycji na posiedzeniu Komisji Spraw Europejskich w parlamencie. Dyskusja miała miejsce dzień przed szczytem Rady Europejskiej, na którym jednym z tematów ma być kwestia pomocy walczącej Ukrainie. W wydarzeniu ma uczestniczyć prezydent Wołodymyr Zełenski.
Premier Słowacji w parlamencie skrytykował Unię za pomoc wojskową dla Ukrainy. Jak stwierdził, jest mu "przykro, że UE, która jest projektem pokojowym, zachowuje się jak gabinet wojskowy". - Wszystko, o czym rozmawiamy w Radzie, to amunicja i rakiety dla Ukrainy lub ilu Rosjan trzeba zabić - mówił.
Wojna w Ukrainie. Premier Słowacji wybiera się do Moskwy
Robert Fico przypomniał także, że planuje udać się w podróż do Moskwy w maju przyszłego roku, aby wziąć udział w obchodach rosyjskiego Dnia Zwycięstwa. Dodał zarazem, że "jest wielkim zwolennikiem przywrócenia stosunków z Federacją Rosyjską". Wezwał również przedstawicieli opozycji do zaprzestania porównywania Rosji do Związku Radzieckiego lub III Rzeszy.
Słowacki premier skomentował również sprawę zbrodni w Buczy. Szacuje się, że w jej trakcie mogło zostać zamordowanych ponad 400 nieuzbrojonych ukraińskich cywilów. Liczba ta nie została jednak do tej pory potwierdzona przez ONZ, która nadal prowadzi w tej sprawie śledztwo.
Robert Fico stwierdził, że "nie mamy wystarczających dowodów, aby kogokolwiek skazać". Tymczasem Wysoki Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka udokumentował sprawę zabójstw, w tym doraźnych egzekucji przeprowadzonych przez Rosjan. Zapewnienia rosyjskich władz, że ich siły nie są odpowiedzialne za masakrę, obalili ci, którzy ocaleli, a także różne grupy śledcze i media, w tym Bellingcat, NYT i BBC.
Słowacja. Robert Fico ocenia: Ukraina straci część terytorium
Fico wysunął również własne teorie na temat wojny w Ukrainie, nie przedstawiając jednak żadnych dowodów na poparcie swoich tez. Ocenił, że "istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że wojna wkrótce się skończy", a zaproszenie Kijowa do NATO "nie będzie za darmo" i że "Ukraina będzie musiała zgodzić się na umowę wynegocjowaną przez supermocarstwa".
Według niego Kijów "był już skłonny podpisać traktaty pokojowe" w pierwszych miesiącach wojny, jednak "potem pojawili się zachodni politycy i powiedzieli: Nie. Wykorzystajmy wojnę w Ukrainie, aby upokorzyć Rosję". - Nie udało im się to - dodał.
Premier zasugerował, że Kijów straci część terytorium, podobnie jak Czechosłowacja odstąpiła swoje obszary przygraniczne Niemcom na mocy układu monachijskiego z 1938 roku. - Granic międzynarodowych nie można zmienić siłą militarną. Ale potem rzeczywistość daje o sobie znać. Zapomnijmy o tym, że Rosjanie opuszczą Krym, Donbas czy Ługańsk - oznajmił Fico.
Robert Fico podkreślił, że Słowacja popiera przystąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej. Odrzucił jednak twierdzenie, że posłowie jego partii SMER zagłosują za wejściem Ukrainy do NATO.
---
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!