Fala oburzenia po słowach Viktora Orbana. Chodzi o Buczę

Oprac.: Jolanta Kamińska
- Wszystkie doniesienia na temat Buczy należy sprawdzić, gdyż żyjemy w czasach masowej manipulacji – powiedział w środę Victor Orban. Słowa odbiły się echem w Polsce i wywołały oburzenie wśród polityków opozycji. "Skandaliczne słowa. Należy zerwać współpracę z Węgrami w ramach Grupy Wyszehradzkiej", "Orban kwestionuje ludobójstwo" - komentują posłowie.

Premier Węgier Victor Orban nie zdobył się na otwarte wskazanie winnych zbrodni w Buczy. Pytany o tę kwestię przez dziennikarzy, stwierdził, że należy wszystkie doniesienia sprawdzić w sposób niezależny, gdyż "żyjemy w czasach masowej manipulacji".
Opozycja: Orban kwestionuje ludobójstwo w Buczy. Hańba
Politycy opozycji nie kryją oburzenia. "Viktor Orban kwestionuje ludobójstwo w Buczy. Dla PiS-u to nie ma znaczenia. Dla nich ważne, że razem z nimi atakuje Unię" - napisał na Twitterze rzecznik PO Jan Grabiec.
"Kolejne skandaliczne słowa Wiktora Orbana pokazują, po której stronie dziś stoi. Należy zerwać, w porozumieniu ze Słowacją i Czechami, współpracę z Węgrami w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Nie znajdziemy wspólnego języka z sojusznikami Putina!" - podkreśla z kolei szef PSL Władysław Kosianiak-Kamysz.
"Orban kwestionuje ludobójstwo w Buczy. Jak długo jeszcze PiS będzie go uznawał za swojego sojusznika? Każdy dzień akceptacji tej patologii to hańba" - napisał poseł Franek Sterczewski z klubu KO.
Krytycznie do słów Orbana odnoszą się także posłowie Lewicy. "Kardynalną cechą formacji PiS jest absolutna niezdolność do wyciągania wniosków ze swoich błędów. Dziś Orban poddaje w wątpliwość ludobójstwo z Buczy. Czy po tym pozostanie serdecznym przyjacielem Polski? Nie wiem, ale niestety się domyślam..." - napisał na Twitterze poseł Krzysztof Śmiszek, klub Lewicy.
Orban zapowiada, że będzie płacił Rosji w rublach
- Węgry widzą swoją przyszłość w Unii Europejskiej, a w ramach UE ich strategicznym partnerem jest Polska - oświadczył w środę premier Węgier Viktor Orban na konferencji prasowej w Budapeszcie. Podkreślił jednak, że jego kraj nie ugnie się pod presją i nie poprze sankcji wobec Rosji, które obejmowałyby odejście od zakupu rosyjskiego gazu i ropy.
- Nie mamy też problemu z ewentualnymi płatnościami za rosyjski gaz w rublach. Jeśli Rosja będzie tego chciała, będziemy płacić w rublach - oznajmił.
Pytany o szanse zmniejszenia węgierskiej zależności od rosyjskich nośników energii powiedział, że jest taki plan i jest nim rozbudowa elektrowni atomowej w Paksu, dzięki której zapotrzebowanie Węgier na gaz około 2030 r. spadnie.
Orban powiedział też, że rozmawiał w środę z prezydentem Rosji Władimirem Putinem i zaapelował do niego o "natychmiastowe zawieszenie broni". Jak powiedział, to Putin do niego zadzwonił.
- Zaprosiłem go do udziału w rozmowach pokojowych na Węgrzech. Odpowiedź była pozytywna, ale wdrożenie tego przedsięwzięcia w życie zależałoby od kilku warunków - powiedział. - Wezwałem Putina do natychmiastowego wstrzymania ognia na Ukrainie. (...) Propozycja rozmów pokojowych na Węgrzech obejmowałaby negocjacje z udziałem prezydentów Rosji i Francji oraz kanclerza Niemiec - dodał.