Atak na jednostkę wojskową w Naddniestrzu. Władze wskazują na Ukrainę
Na terenie jednej z jednostek wojskowych w Tyraspolu doszło do pożaru w wyniku eksplozji - poinformowało Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego nieuznawanej Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej. Według wstępnych doniesień atak został przeprowadzony przy użyciu drona kamikadze. Pojawiły się zaprzeczenia i oskarżenie, że jest to rosyjska prowokacja.
Pierwsze informacje o ostrzale jednostki wojskowej pojawiły się o godzinie 15:38. Niemal jednocześnie rosyjska agencja RIA Nowosti opublikowała oficjalny komunikat resortu bezpieczeństwa.
"Dzisiaj na terenie jednej z jednostek wojskowych w Tyraspolu doszło do pożaru w wyniku eksplozji. Wcześniej ustalono, że wybuch nastąpił w wyniku ataku drona kamikadze, którego lot był nagrany od strony Koniczynowego Mostu (Odessa, Ukraina - red.)" - napisano.
Jak podkreślono, w ataku nikt nie zginął, nie ma także informacji o osobach rannych. Organy ścigania nieuznawanej republiki poinformowały o rozpoczęciu śledztwa, które ma ustalić, kto odpowiedzialny jest za uderzenie.
Lokalne media sugerują, że atak drona kamikadze może być związany z odbywającymi się wyborami prezydenckimi w Federacji Rosyjskiej. Na terytorium Naddniestrza otwarte jest łącznie sześć lokali wyborczych, z czego trzy w stolicy nieuznawanego regionu Tyraspolu.
Mołdawskie władze: Nie potwierdzamy żadnego ataku
Kilkadziesiąt minut po opublikowaniu informacji o ostrzale rosyjskiej jednostki wojskowej w Naddniestrzu do sprawy odniosło się mołdawskie Biuro Polityki Reintegracyjnej.
W krótkim komunikacie opublikowanym w mediach społecznościowych zaprzeczono informacjom podawanym przez władze nieuznawanego regionu.
"Biuro ds. polityki reintegracji skontaktowało się z pozostałymi władzami publicznymi Republiki Mołdawii. Po zbadaniu obrazów wideo i wymianie informacji przekazujemy, że przedmiot incydentu stanowi próbę wywołania strachu i paniki w regionie. Sprzęt wojskowy widoczny na zdjęciach nie działa od kilku lat" - stwierdzono.
"Władze Kiszyniowa po kontakcie ze stroną ukraińską nie potwierdzają żadnego ataku na region Naddniestrza" - dodano.
Kreml: Sytuacja w Naddniestrzu jest daleka od przewidywalnej
Wcześniej Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego informowało o rzekomych przygotowaniach specjalnych grup bojowych, które mają być użyte do ataków terrorystycznych i sabotażowych na obiekty wojskowe w Naddniestrzu.
"Według dostępnych informacji, obecnie w obiektach sił specjalnych organów ścigania Republiki Mołdawii, pod dowództwem zagranicznych specjalistów działają specjalne grupy bojowe składające się z ponad 60 osób. W większości przybyły z terytorium Ukrainy i posiadają doświadczenie w operacjach bojowych. Są szkoleni do przeprowadzania ataków terrorystycznych mających na celu zniszczenie krytycznych obiektów" - napisano.
Na rzekome zagrożenie zareagowali przedstawiciele Kremla. W trakcie jednego z briefingów prasowych sprawę komentował Dmitrij Pieskow.
- Problem Naddniestrza jest teraz bardzo aktualny. Rzeczywiście sytuacja tam jest daleka od przewidywalnej i spokojnej (...) Ludzie, którzy mieszkają w Naddniestrzu żyją w bardzo trudnych warunkach. Oni oczywiście potrzebują pomocy na wiele sposobów - stwierdził.
- Rosja jest otwarta na tę pomoc, ale my wolimy rozwiązywać wszelkie problemy w drodze dialogu, dialogu politycznego (...) Zawsze opowiadaliśmy się za reanimacją naszej komunikacji z władzami Kiszyniowa. Chcielibyśmy, aby duch rusofobii opuścił to wspaniałe miasto i ten wspaniały kraj - dodał.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!