Wojna w Syrii. Szewko: Zbyt wiele sprzecznych interesów
- Wysiłki na rzecz pokoju będą podejmowane nadal, ale zbyt wiele jest sprzecznych interesów w Syrii. I to państw, na które Unia Europejska, Stany Zjednoczone i Rosja mają marginalny wpływ - podkreśla dr Wojciech Szewko. Z ekspertem Narodowego Centrum Studiów Strategicznych rozmawialiśmy o konflikcie interesów w Syrii, ryzyku starcia Rosji z Turcją i zapowiadanym wkładzie Polski w walkę z Państwem Islamskim.
Dariusz Jaroń, Interia: Jakie siły ścierają się obecnie w Syrii?
Dr Wojciech Szewko: W bardzo dużym uproszczeniu: z jednej strony jest to armia rządowa wspierana przez rodzaj paramilitarnych sił rezerwowych, z drugiej Wolna Armia Syryjska. Jej trzon stanowią dezerterzy z armii Baszara al-Assada, którzy wypowiedzieli posłuszeństwo na początku rewolucji.
- Sojusznikami strony rządowej są jednostki libańskiego Hezbollahu, kilkunastu irackich milicji - m.in Kataib Hezbollah, Kataib Imam Ali, Saraya al Mukhtar z Bahrajnu, Ansar Allah z Jemenu, Liwa Fatimyoon z Afganistanu czy Armia Wyzwolenia Palestyny. Obecne są także jednostki Irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, chociaż Iran nazywa ich doradcami.
- Ponadto w Syrii działa zbrojnie kilkadziesiąt organizacji dżihadu, jawnie sponsorowanych przez Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie, jednostki ochotników tureckich. Są też duże jednostki emigrantów z Kaukazu, Maroka czy Arabii Saudyjskiej. Z Assadem walczy też Harakat Jabhat al Nusra, zwana w skrócie "Nusra", czyli oficjalna Al-Kaida w Syrii.
W jakim stopniu w Syrii chodzi o zwalczanie Państwa Islamskiego?
- Państwo Islamskie jest zwalczane przy okazji i nie stanowi priorytetu dla żadnej ze stron. Należy pamiętać, że dominium IS to stosunkowo mało zaludnione i stosunkowo jednolite religijnie terytoria na wschodzie kraju. Dopiero ekspansja IS na zachód i północ spowodowała, że walka z ugrupowaniem zaczęła stanowić priorytet dla Assada i rebeliantów.
- Wcześniej ekspansja Państwa Islamskiego skupiała się na roponośnych polach we wschodniej i centralnej Syrii oraz na zabezpieczeniu granicy z Turcją i walce z kurdyjską partyzantką na północy.
"Coraz mniej idzie o Syrię w Syrii" - napisał na Twitterze gen. Stanisław Koziej, a prezydent Francji Francois Hollande wprost ostrzegł przed wojną Rosji z Turcją. Jak pan ocenia prawdopodobieństwo takiego konfliktu?
- Prawdopodobieństwo konfliktu Rosji i Turcji w Syrii wciąż jest realne. Jeśli państwa NATO otwarcie wysyłają sygnał, że w przypadku agresji Turcji na Syrię nie będzie miał zastosowania art. 5 traktatu waszyngtońskiego, to nie jest to wypowiedź przypadkowa. Tak jak przypadkowe nie były komentarze Dmitrija Miedwiediewa w Monachium o perspektywie III wojny światowej.
- Rozmowa Recepa Tayyipa Erdogana z Barackiem Obamą oraz sygnały z Luksemburga i Berlina o potencjalnym niezaangażowaniu się NATO wstrzymały tureckie wkroczenie do Syrii. Nie wiadomo tylko, na jak długo.
Jakie byłyby konsekwencje ewentualnego starcia Rosji z Turcją?
- NATO wyszłoby z takiego starcia poważnie osłabione politycznie. Samotnie walczący z Rosja członek Sojuszu byłby przejawem jego słabości. Z drugiej strony członkostwo w NATO nie może być carte blanche dla państwa - agresora, łamiącego Kartę Narodów Zjednoczonych. Rezultatu militarnego nie sposób przewidzieć, ale raczej trudno wyobrazić sobie czołgi tureckie pod Moskwą. Łatwo natomiast - w Damaszku.
Wspomniany już prezydent Francji wezwał do wspólnego wysiłku Zachodu i Rosji na rzecz pokoju w Syrii. Czy przy różnicy interesów Zachodu, Rosji i Turcji jest to realne?
- Zachód nie ma jednolitych interesów wobec Syrii i konfliktu. Niemcy chcą, żeby przestali przybywać do nich emigranci, ale nie godzą się na szykowaną przez Erdogana masakrę Kurdów w północnej Syrii.
- Francja chce usunięcia Assada i utrzymania interesów wartych 25 miliardów dolarów z Arabią Saudyjską - chociaż w ubiegłym tygodniu straciła trzy miliardy USD na anulowaniu umowy z Libanem i Rijadem - ale też chce normalizacji stosunków z Rosją, na których zarobi więcej niż z Saudyjczykami. Paryż nie godzi się również na masakrowanie Kurdów.
- Stany Zjednoczone chcą przede wszystkim pokoju w Syrii, bo bez niego nie doprowadzą do zwycięstwa w Iraku. Za wszelką cenę USA chcą przy tym uniknąć wysłania do Syrii wojsk lądowych.
- Wysiłki na rzecz pokoju będą podejmowane nadal, ale zbyt wiele jest sprzecznych interesów w Syrii, i to państw, na które Unia Europejska, Stany Zjednoczone i Rosja mają - jak się okazuje - marginalny wpływ.
Dlaczego Syria stała się tak ważna z geopolitycznego punktu widzenia?
- Ponieważ na terytorium Syrii toczy się dziś nie jeden, ale kilkanaście konfliktów peryferyjnych. Wyobraźmy sobie, że w Wietnamie nie byłoby dwóch, tylko 9-10 graczy. W dodatku realizujących swoje własne wizje i interesy.
Polska powinna się angażować w konflikt w Syrii? Padła deklaracja o wysłaniu - w celach rozpoznawczych - czterech naszych samolotów F-16.
- Udział Polski będzie uzasadniony tylko pod jednym warunkiem. Jeżeli rząd będzie potrafił wyraźnie nazwać i uzasadnić nasz interes - polityczny, gospodarczy, wojskowy - w zaangażowaniu się w ten konflikt. Wszyscy inni uczestnicy potrafią to zrobić, ich zaangażowanie w Syrii ma charakter w pełni świadomy.
***
Rosja i USA ogłosiły porozumienie ws. wstrzymaniu działań zbrojnych w Syrii. Na warunki, mającego obowiązywać od 27 lutego zawieszenia broni zgodziły się władze tego kraju.
Ustalenia nie będą dotyczyć operacji przeciwko Państwu Islamskiemu (IS) i Frontowi al-Nusra i innym organizacjom terrorystycznym powiązanym z Al-Kaidą.
Dowiedz się więcej: Syria: Zgoda władz na zatrzymanie działań zbrojnych