Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Polska pomoże zatrzymać dżihadystów

Polska włączy się do walki z dżihadystami z samozwańczego Państwa Islamskiego - zapowiedział minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Na czym może polegać udział Polski? Co możemy zyskać, a czym ryzykujemy angażując się w wojnę z terrorystami? O tym w rozmowie z Interią opowiadają były wiceszef MON Janusz Zemke i dr hab. Marcin Lasoń z Wydziału Nauk o Bezpieczeństwie Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego.

Szef MON Antoni Macierewicz
Szef MON Antoni Macierewicz/AFP

"W najbliższych tygodniach zostaną ustalone szczegóły, wstępnie mówiliśmy o działaniach rozpoznawczych i szkoleniowych" - dodał Antoni Macierewicz podczas środowej konferencji prasowej w przerwie spotkania ministrów obrony NATO w kwaterze głównej Sojuszu w Brukseli.

Akceptowalne ryzyko

- To, że Polska włączy się do walki z terrorystami i mordercami, bo o takich ludziach mówimy, jest decyzją słuszną. Pytanie podstawowe brzmi, jak nasze wsparcie miałoby wyglądać? Nie wyobrażam sobie działań o charakterze lądowym z udziałem polskich żołnierzy, ale są inne możliwości wsparcia sił koalicyjnych: logistyczne, sprzętowe, wynikające z rozpoznania - wylicza Janusz Zemke.

Zdaniem dr hab. Marcina Lasonia Polska może włączyć się w walkę z samozwańczym Państwem Islamskim tworząc kontyngent wojskowy złożony z żołnierzy wojsk specjalnych. - Mogą oni realizować zadania, o których mówił szef MON. Kontyngent byłby niewielki, ale jego wkład odczuwalny dla sojuszników. W jego skład weszliby doświadczeni żołnierze, mający za sobą misję np. w Iraku czy Afganistanie. Ponadto przy okazji misji NATO na Morzu Egejskim mowa jest o działaniach przeciwko przemytnikom, tutaj też polscy żołnierze mają doświadczenie zdobyte w Zatoce Perskiej i to jest ich kolejny atut - podkreśla.

- Prawo i Sprawiedliwość ma do wojsk specjalnych szczególny stosunek, co podkreślali politycy partii jeszcze przed wyborami, określając wojska specjalne jako najbardziej wartościową część sił zbrojnych, którą warto rozwijać. Ponadto wiedzą, że żołnierze ci są doświadczeni i ponoszą stosunkowo małe straty podczas misji, więc ryzyko polityczne takiej decyzji jest akceptowalne - dodaje dr hab. Marcin Lasoń.

Solidarny członek NATO

Dlaczego Polska powinna zaangażować się w działania wymierzone przeciwko dżihadystom? Powodów - w ocenie naszych rozmówców - jest co najmniej kilka.

- Rządowi potrzebny jest kolejny argument na to, ze Polska jest solidarnym członkiem NATO i sojusznikiem USA. Argument ten, w postaci wsparcia walki z międzynarodowym terroryzmem, będzie wykorzystany podczas szczytu NATO w Warszawie. Nie tylko w kontekście solidarności i oczekiwania na solidarność, ale też ws. zatrzymania fali migrantów i uchodźców, co zostanie podkreślone wobec Niemiec i Francji, które nie pałają wielką chęcią wzmacniania wschodniej flanki NATO w sposób oczekiwany przez Polskę - wylicza dr hab. Marcin Lasoń.

Janusz Zemke zwraca uwagę na jeszcze jeden kontekst. - Jeżeli na całym świecie prowadzona jest walka z terrorystami, to nie możemy uznać, że to tylko zadanie USA i jeszcze kilku innych państw, tylko jako członek NATO i państwo cywilizacji zachodniej musimy postarać się, na miarę naszych skromnych możliwości, brać w tym udział - dodaje europoseł SLD.

USA swoje, Rosja swoje

Po zapowiedzi ministra Antoniego Macierewicza pojawiły się głosy, że w zamian za włączenie się Polski do walki z samozwańczym Państwem Islamskim, szef resortu będzie oczekiwał wzmocnienia bezpieczeństwa naszego kraju, poprzez zaangażowanie większych sił NATO na wschodniej flance Sojuszu.

- Podejrzewam, że Polska rzeczywiście może zyskać stałe, ale rotacyjne, przebywanie wojsk NATO na terenie kraju. Taka oryginalna konstrukcja ma pozwolić na zaakceptowanie tej decyzji przez sojuszników, jak i do przekonywania Rosji, że jest zgodna z Aktem Rosja-NATO z 1997 roku. Wśród wojsk NATO znajdą się siły USA, które zapowiedziały na przyszły rok wzmocnienie jakościowe swoich sił w Europie, także poprzez powrót do magazynowania niewielkiej ilości ciężkiego sprzętu. Będzie zatem mowa o stale ćwiczących żołnierzach, kiedy jedni wyjadą, przyjadą kolejni. Stałym elementem infrastruktury będą też magazyny sprzętu wojskowego - podkreśla dr hab. Marcin Lasoń.

- Nie łączyłbym walki z terroryzmem z obecnością NATO na wschodniej flance Sojuszu. Uważam, że walka z terroryzmem powinna być zadaniem całego NATO, a Polska, jako członek Sojuszu, powinna w niej brać udział. Nie jesteśmy tylko po to w Sojuszu, żeby korzystać z bezpieczników, ale jak są misje, to powinniśmy brać w nich udział. W tej sprawie jest jednak wiele niewiadomych: czy całe NATO włączy się do walki? Czy powstanie jednolita koalicja? Dziś Amerykanie prowadzą swoje działania, a Rosjanie swoje - przypomina Janusz Zemke.

Ćwiczenia polskich sił specjalnych w ramach NATO
Ćwiczenia polskich sił specjalnych w ramach NATO /Wojciech Stróżyk/Reporter

Peryferie dla terrorystów

Niewiadomą pozostaje także odpowiedź na pytanie o reakcje dżihadystów. Czy włączenie się do grona państw walczących z samozwańczym Państwem Islamskim zwiększy ryzyko ataków terrorystycznych w Polsce?

- To ryzyko pozostaje aktualne, szczególnie w lipcu bieżącego roku. Nawet nie przy okazji szczytu NATO, ale Światowych Dni Młodzieży. Mimo wielu uspokajających słów, istnieją obszary, które budzą niepokój. Chociażby ciągle długa, skomplikowana i nieefektywna procedura użycia wojsk w wypadku ataku terrorystycznego - zaznacza dr hab. Marcin Lasoń.

- Przystąpienie Polski do walki z Państwem Islamskim ani nie zwiększa, ani nie zmniejsza zagrożenia. Nie jesteśmy, z różnych względów, w pierwszej linii zainteresowania ISIS. Z ich punktu widzenia jesteśmy państwem peryferyjnym - uważa Janusz Zemke.

INTERIA.PL

Zobacz także