6-godzinny dzień pracy? "Pomysł z kosmosu", "niepoważne"
Niechętnie, a w najlepszym wypadku sceptycznie, odnoszą się do pomysłu 6-godzinnego dnia pracy przedstawiciele partii parlamentarnych. - Nikt poważny o takich rozwiązaniach nie mówi - komentuje dla Interii Janusz Śniadek z PiS. - Każdy chciałby krótko pracować i dużo zarabiać - dodaje Izabela Mrzygłocka z PO. A jednak dyskusja o skróceniu czasu pracy może być nie do uniknięcia.

Przypomnijmy, że według danych OECD Polacy są jednym z najbardziej zapracowanych narodów na świecie. Pracujemy dużo, dużo więcej niż pracuje się w innych państwach Unii Europejskiej.
Tymczasem Szwedzi eksperymentują w Göteborgu z 6-godzinnym dniem pracy. Rezultaty są co najmniej frapujące. Pielęgniarki objęte dwuletnim eksperymentem okazały się szczęśliwsze, zdrowsze (a co za tym idzie - rzadziej brały zwolnienia lekarskie), a także bardziej zmotywowane i produktywne od koleżanek pracujących przez osiem godzin za tę samą pensję. 6-godzinny dzień pracy wprowadzają powoli niektóre szwedzkie przedsiębiorstwa.
Pomysł, by i w Polsce radykalnie skrócić czas pracy, z pozycji wolnorynkowych (lub, jak kto woli - neoliberalnych) krytykują Nowoczesna i Kukiz'15.
- Żyjemy w takich czasach, że musimy pracować. Im mniej będziemy pracować, tym mniejszy będzie dochód, wszystko będzie mniejsze i obywatel będzie biedniejszy. To są pomysły z kosmosu. Tam, gdzie państwo miesza swoje rączki w prywatnych biznesach, zawsze jest tragedia - mówi Interii Grzegorz Furgo z Nowoczesnej.
Wtóruje mu Jakub Kulesza z Kukiz'15:
- Jestem dumny z tego, że jestem przedstawicielem tak pracowitego narodu, ponieważ to z pracy bierze się bogactwo narodu, a nie np. z zasiłków socjalnych. Jestem przeciwnikiem jakichkolwiek ograniczeń. Kodeks pracy należałoby rozluźnić. Przede wszystkim musimy obniżyć koszty pracy, żebyśmy mogli więcej zarabiać i wówczas będziemy mogli zastanawiać się nad tym, by mniej pracować.
Nie wszyscy jednak uważają dyskusję o 6-godzinnym dniu pracy za "pomysł z kosmosu".
- Ta dyskusja jest obecna w Europie. Francuzi mają krótszy czas pracy niż my. Komputeryzacja, cyfryzacja naszego życia pewnie będzie powodować, że debata o skróceniu czasu pracy będzie otwarta. Ja bym się przed nią nie wzbraniał, bo ona jest konsekwencją rozwoju społecznego i ekonomicznego - mówi Interii lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Inaczej niż partyjny kolega z Nowoczesnej akcenty rozkłada poseł Joanna Augustynowska.
- Faktycznie według badań OECD i według różnych statystyk norma, do której powinniśmy dążyć ze względu na standard pracy, na higienę pracy i naszego życia, powinna być mniejsza niż te 40 godzin - zauważa.
Ale i jej zdaniem jest to postulat nie do zrealizowania w obecnych warunkach.
- Patrząc na wskaźniki demograficzne, patrząc na inflację, spadek tempa wzrostu PKB, myślę, że nie stać nas od strony ekonomicznej na to, żeby skracać czas pracy - usłyszeliśmy.
Siłą rzeczy - i siłą sejmowej arytmetyki - najistotniejsze w tej chwili jest stanowisko obozu rządzącego. Janusz Śniadek na rozgrzane (zapewne z przepracowania) głowy wylewa kubeł zimnej wody.
- Nikt poważny o takich rozwiązaniach nie mówi. Stosuje się je w tych krajach europejskich, w których się myśli o zmniejszeniu bezrobocia. Natomiast dzisiaj w Polsce mamy rekordowo niskie bezrobocie. Na pewno w środowisku Prawa i Sprawiedliwości o takich rozwiązaniach w ogóle nie słyszałem - zaznacza były szef "Solidarności".
- Ten pomysł nie tylko jest nierealny, ale i nie jest oczekiwany społecznie. Jeśli już to mówiłbym o tym, o czym mówi 'Solidarność' - o zakazie czy ograniczeniu pracy w niedzielę. Czy o wolnych sobotach - to przecież sierpniowy postulat, ciągle niezrealizowany - dodaje.
Sceptyczna jest również Platforma.
- Nie wiem, czy skrócenie czasu pracy jest możliwe. Czy nasi przedsiębiorcy by to wytrzymali. Generalnie każdy chciałby być młody, piękny i bogaty. Każdy chciałby krótko pracować i dużo zarabiać. Chyba jeszcze nie jesteśmy na tym etapie - twierdzi poseł Izabela Mrzygłocka.
Postulat 35-godzinnego tygodnia pracy w swoim programie ma natomiast Partia Razem.
- Pracujemy skandalicznie długo. Pracujemy grubo ponad osiem godzin dziennie, a "8 godzin pracy, 8 godzin wypoczynku, 8 godzin snu" to był postulat ruchu pracowniczego już 100 lat temu. Od tego czasu produktywność i nasze możliwości technologiczne wzrosły radykalnie, a my wciąż zaharowujemy się, nie mając specjalnie czasu na życie. Dzieje się tak dlatego, że owoce wzrostu gospodarczego, rozwoju technologicznego w coraz większym stopniu zgarnia biznes, a nie pracownicy. Elementarna sprawiedliwość każe skrócić czas pracy, żebyśmy z rozwoju technologicznego mogli korzystać wszyscy - przekonuje w rozmowie z Interią Maciej Konieczny z Razem.
Przeciwnicy 6-godzinnego dnia pracy podają dwa zasadnicze argumenty przeciwko takiemu rozwiązaniu: po pierwsze, zabraknie rąk do pracy, ponieważ już teraz zaczynamy mieć z tym problem, a po drugie, koszty takich zmian mogą okazać się nie do udźwignięcia przez przedsiębiorców.
- 6-godzinny dzień pracy byłby bardzo trudny do wprowadzenia przy tych zasobach rąk do pracy, które mamy. Już dzisiaj posiłkujemy się prawie milionem imigrantów z Ukrainy. Coraz więcej osób przechodzi na emeryturę. Coraz mniej osób wchodzi na rynek pracy. Pracodawcy narzekają, że coraz trudniej im znaleźć nowych pracowników - wymienia Władysław Kosiniak-Kamysz.
Konieczny nie zgadza się z tymi argumentami.
- Żyjemy w kraju, z którego ponad milion ludzi wyjechało za godną pracą, więc nie jest tak, że gdyby tutaj była praca na poziomie, to nie znalazłyby się i ręce do pracy. Z drugiej strony przedsiębiorcy w Polsce z jednej złotówki zainwestowanej w pracę zarabiają 1,6 złotego - znacznie więcej niż w rozwiniętych krajach zachodu. Polską ropą jest niestety wyzysk. Cała gospodarka jedzie na taniej sile roboczej. Jeżeli chcemy się rozwijać, to trzeba zmienić - wyjaśnia nasz rozmówca.
Konieczny powołuje się przy okazji na raport Białego Domu, z którego wynika, że z powodu cyfryzacji i automatyzacji zniknie wiele zawodów - nie tylko stanowiska w fabrykach, ale też stanowiska kojarzone z klasą średnią, jak księgowość, administracja czy podstawowa pomoc prawna. Może się więc okazać, że to nie rąk do pracy zacznie brakować, a samej pracy. Tymczasem dzięki owym szwedzkim sześciu godzinom pracy w istocie przybywa.
- To jest czysto teoretyczna dyskusja, spekulacja akademicka - kwituje Janusz Śniadek.
Czytaj więcej na temat 6-godzinnego dnia pracy: