W Strefie Gazy od miesiąca trwają działania militarne Izraela, co jest odpowiedzią na atak terrorystów z Hamasu, którzy zabili około 1,4 tys. osób, a 240 wzięli jako zakładników. Według palestyńskich źródeł, odwet Tel Awiwu pochłonął tysiące żyć. Krwawe działania na Bliskim Wschodzie wywołują coraz większe napięcia w regionie. Jeden z liderów Hezbollahu: Ryzyko wybuchu większej wojny na Bliskim Wschodzie W wywiadzie dla BBC Kassem, który znajduje się w Bejrucie, powiedział, że "niebezpieczeństwo jest realne, ponieważ Izrael zwiększa swoją agresję przeciwko ludności cywilnej i zabija więcej kobiet i dzieci". "Czy jest możliwe, aby to trwało i narastało bez powodowania realnego zagrożenia dla regionu? Nie sądzę" - mówił. Zastępca przywódcy Hezbollahu, organizacji wspieranej przez Iran i działającej z terytorium Libanu ostrzegł, że kontynuowanie działań w Strefie Gazy obarczone jest ryzykiem wybuchu większej wojny na Bliskim Wschodzie. "W regionie mogą nastąpić bardzo poważne i bardzo niebezpieczne wydarzenia, których nikt nie będzie w stanie powstrzymać" - powiedział. Dziennikarze BBC relacjonowali: Przez cały nasz wywiad zastępca przywódcy tej organizacji próbował przedstawiać Hezbollah jako organizację defensywną. Zdaniem Kassema to Izrael "zainicjował agresję na Gazę w ohydny sposób". Na pytania dotyczące ataku na Izrael terrorystów Hamasu odparł: "Dlaczego nie przyjrzymy się temu, co Izrael zrobił w Gazie. Zabijają cywilów i burzą domy". Wcześniej przywódca Hezbollahu Hassan Nasrallah zagroził, że każda śmierć cywila w Libanie spowoduje kolejną śmierć za granicą. Nie groził wtedy jednak Izraelowi "wojną totalną". Mówił, że "rozważono wszystkie opcje", a grupa bojowników ograniczyła się do ataków transgranicznych, uderzając głównie w cele wojskowe. Wojna na Bliskim Wschodzie. Ekspert wymienił punkty zapalne Również wśród ekspertów pojawiają się opinie, że wojna na Bliskim Wschodzie może rozszerzyć się na inne państwa. We wtorkowym wydaniu programu "Gość Wydarzeń" na antenie Polsat News dr Wojciech Szewko, analityk ds. międzynarodowych Collegium Civitas stwierdził, że "ryzyko rozlania się konfliktu rośnie z każdym dniem". - Mamy do czynienia z coraz większą eskalacją na granicy północnej Izraela, czyli z Libanem - mówił ekspert. Odnosząc się do ostatnich incydentów powiedział, że to nie są już "kurtuazyjne ostrzały". - Mamy już do czynienia z dużymi bombardowaniami. Przed chwilą widzieliśmy ostrzał 20 rakietami z terytorium Libanu. Notabene trafiono podobno izraelską artylerię na Wzgórzach Golan - mówił. Dalej wśród punktów zapalnych na Bliskim Wschodzie wymienił też Syrię i Irak, gdzie "ataki na amerykańskich żołnierzy są związane dokładnie z tym konfliktem". - Do tej pory rannych zostało ponad 40 żołnierzy i pomimo gróźb i próśb amerykańskich kierowanych do rządu irackiego, to te ataki zdarzają się praktycznie dwa, trzy razy dziennie - powiedział dr Szewko. Zaznaczył, że niepokojące sygnały napływają także z Jemenu, Iranu czy Jordanii. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!