Marcin Ogdowski - autor analiz wojennych zamieszczanych regularnie na stronie Interii - odniósł się do aktualnej sytuacji na froncie i działań ofensywnych podejmowanych przez rosyjskie wojsko. Zdaniem eksperta to, co obecnie obserwujemy to powolne "dreptanie" do kolejnych osad, które zdobywane są nakładem ogromnej liczby żołnierzy. Wynika to jednak nie z wysokiej skuteczności takich działań, ale potrzeby chwili. Wojna w Ukrainie. "Ludzi do walki Rosjanom nadal nie brakuje" - Istotą rosyjskiej presji są obecnie "mięsne szturmy". Ataki przy użyciu dużej liczby ludzi, które mają zmusić Ukraińców do zużywania zasobów. Rosyjska armia opiera się w coraz większym stopniu o parytet ilościowy, czyli de facto słaby - podkreślił. - Ludzi Rosjanom nadal nie brakuje, ich zasoby mobilizacyjne są ogromne w porównaniu z ukraińskimi, ale zaczyna im dramatycznie brakować sprzętu ciężkiego. Rosjanom kończy się renta po Związku Radzieckim, potężne zasoby czołgów, transporterów opancerzonych, armat. W wielu kategoriach tej broni zabraknie jeszcze w tym roku, a w innych zabraknie w przyszłym. Rosyjski przemysł zbrojeniowy, nominalnie wielki, okazuje się kolosem na glinianych nogach. Nie jest w stanie wyprodukować więcej niż np. kilkudziesięciu czołgów w skali roku. Na potrzeby tej wojny to jest mniej niż kropla w morzu potrzeb - dodał. Analityk zwrócił także uwagę na obecny i przyszły stan ukraińskiej armii. Jego zdaniem najtrudniejsze miesiące udało się przetrwać przy jedynie taktycznych stratach. W najbliższych tygodniach sytuacja Sił Zbrojnych Ukrainy powinna znacząco się poprawić, co również widoczne będzie na mapach frontowych. - Ukraińcy mają atut, że ich możliwości obecnie rosną. Zaczyna docierać coraz więcej pomocy, największe pakiety Ukraińcy otrzymają na przełomie sierpnia - września. Jesienią, gdy do jednostek wojskowych trafią rekruci powołani wiosną, a teraz szkoleni, wówczas będziemy mieli do czynienia ze skokowym wzrostem jakości ukraińskiej armii. Wojsko będzie gotowe do operacji zaczepnych - tłumaczył Ogdowski. Wojna w Ukrainie. Marcin Ogdowski: Rosjanie potrzebują rozmów pokojowych W dalszej części rozmowy tematem była pojawiająca się coraz częściej w przestrzeni medialnej kwestia rozmów pokojowych. Przedstawiciele władz w Kijowie kilkukrotnie wskazywali na możliwość rozpoczęcia negocjacji dotyczących zawieszenia konfliktu. Zrobił to między innymi prezydent Wołodymyr Zełenski, który w jednym z wystąpień wspomniał o kolejnym szczycie pokojowym, tym razem z udziałem przedstawicieli Rosji. Zdaniem Marcina Ogdowskiego temat negocjacji pokojowych nie jest niczym nowym, jednak "nośność tematu" w Polsce jest przede wszystkim podnoszona w mediach społecznościowych przez prorosyjskich dezinformatorów, którzy starają się przekonać, że "Ukraina jest pod ścianą i powinna błagać Rosjan o rozmowy pokojowe". - Nie jest tak, że Ukraina nie ma problemów, ale druga strona też potrzebuje tych rozmów. Rosyjska gospodarka zdechłaby, gdyby nie chińska kroplówka. Sektor zbrojeniowy nie jest w stanie zapewnić rosyjskiej armii środków na długotrwałe prowadzenie tej wojny. Niebawem intensywność rosyjskich ataków znacząco osłabnie i Rosjanie stracą kolejne atuty. Już teraz są w stanie ledwo pełzać, a za chwilę, jeśli moc materiałowa dla Ukrainy utrzyma się na takim poziomie jakim jest, to zaczną się cofać - podkreślił. Według eksperta wojennego głównym problemem obydwu stron będzie budowa narracji propagandowej dotyczącej zawieszenia walk. Władze w Kijowie i w Moskwie przez miesiące budowały bowiem w społeczeństwach przekonanie o potrzebie absolutnego zwycięstwa. - Obie strony byłyby obecnie beneficjentami sytuacji, w której ogłoszone jest zawieszenie broni i nie trzeba podejmować żadnych operacji wojskowych. Niestety, obie strony są też więźniami własnych retoryk. Putinowi bardzo trudno będzie uzasadnić rozmowy pokojowe przy jednoczesnym obrazie, że armia rosyjska zdobyła tak niewiele, biorąc pod uwagę wyjściowe oczekiwania. Z kolei prezydentowi Zełenskiemu trudno będzie wytłumaczyć Ukraińcom konieczność pogodzenia się ze stratą części terytoriów - mówił. - Musimy mieć świadomość, że rozmowy, przymiarki na niższych szczeblach, niezależnie od deklaracji składanych przez obie strony były prowadzone przez cały czas. Jedyne co się zmieniło to fakt, że pojawiają się w przestrzeni medialnej autoryzowane informacje o tym, że strony zaczynają być gotowe do rozmów pokojowych. Ja bym z tego nie wyciągał żadnych poważnych wniosków na tym etapie, bo obie strony wskazują na swoje warunki brzegowe, a one są nieakceptowalne dla Ukraińców i Rosjan. Tak naprawdę nie mamy do czynienia z przełomem - podsumował Ogdowski. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!