Putin kpi z Trumpa i testuje USA. Ostatnim atakiem podzielił też Ukraińców
W cieniu rzekomych pokojowych negocjacji Rosja ze zdwojoną siłą uderza w Ukrainę, mordując bezbronną ludność cywilną. Władimir Putin kpi z Donalda Trumpa, próbując skompromitować jego administrację. Ostatnim atakiem na Sumy podzielił też Ukraińców. - Niektórzy ukraińscy politycy formułują oskarżenia pod adresem mera Sum, że dał wrogowi pretekst do ataku - mówi Interii Krzysztof Nieczypor z OSW, podkreślając, że doszło do kolejnej zbrodni wojennej.

- Rosja nasila ataki na cele cywilne w Ukrainie, mimo trwających negocjacji pokojowych.
- Władimir Putin manipuluje sytuacją, próbując zdyskredytować amerykańską administrację i skłócić Ukraińców.
- Deklaracje o zawieszeniu broni są ignorowane, a ataki stają się coraz bardziej brutalne i tragiczne w skutkach.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Cofnijmy się w czasie. W połowie marca świat obiegły informacje, które mogły napawać nutą umiarkowanego optymizmu, jeśli chodzi o negocjacje w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. Władimir Putin i Donald Trump prowadzili rozmowy. Ich efektem - jak informowano - miało być natychmiastowe wstrzymanie ataków na infrastrukturę energetyczną Ukrainy. Miał to być także pierwszy krok do całkowitego zawieszenia broni i poważnych rozmów o warunkach przyszłego pokoju. Biały Dom informował nawet, że trwają przygotowania do zawieszenia broni na Morzu Czarnym.
Kilka godzin później Rosja zaatakowała infrastrukturę energetyczną Ukrainy w Słowiańsku, odcinając od prądu tysiące osób.
Rosja kontra Ukraina. Dane nie pozostawiają złudzeń
Negocjacje pokojowe nie tylko nie powstrzymały kolejnych ataków na infrastrukturę krytyczną. Rosja z zaciekłością uderzała też w obiekty cywilne. 22 marca na cel wzięto Kijów, zginęły trzy osoby, a 10 zostało rannych. 24 marca na skutek uderzenia rakietowego na Sumy rannych zostało 101 osób. 29 marca w ataku dronów na Charków życie straciły dwie osoby, a 26 zostało rannych.
4 kwietnia Rosja zgotowała Ukraińcom piekło w Krzywym Rogu, uderzając pociskiem typu Iskander. Zginęło 20 osób, w tym dziewięcioro dzieci, a ponad 70 osób zostało rannych. "To największa jednorazowa liczba cywilnych ofiar ataku agresora od kwietnia 2024 r., kiedy to jego rakieta uderzyła w Czernihów" - zwracali uwagę analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich. Jeszcze tego samego dnia doszło do kolejnego uderzenia, w którym jedna osoba zginęła, a siedem zostało rannych.
To tylko kilka przykładów ataków, które miały miejsce w cieniu tzw. pokojowych negocjacji.
Władimir Putin testuje USA. "Celem jak największe zniszczenia"
Teraz Rosjanie zgotowali krwawą niedzielę palmową mieszkańcom Sum. Atak nastąpił w centrum miasta. Zginęło 34 cywilów, a 117 osób zostało rannych. Rosjanie twierdzą, że uderzyli w miasto, bo odbywało się tam spotkanie ukraińskich dowódców. Analityk z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), Krzysztof Nieczypor nie ma wątpliwości, że w ten sposób Władimir Putin testuje Amerykę i Donalda Trumpa.
- Spektakularność tych ataków pozwala sądzić, że są celowe. Chodzi o sprawdzenie, w jaki sposób amerykańska administracja będzie reagować na takie prowokacje - mówi Interii Krzysztof Nieczypor, analityk ds. Ukrainy z OSW.
Strona amerykańska rzeczywiście zareagowała. Biały Dom oświadczył, że zdarzenie jest "brutalnym przypomnieniem o konieczności negocjacji mających na celu zakończenie tej strasznej wojny". Z kolei Donald Trump, w typowym dla siebie stylu, stwierdził: "atak na Sumy był okropny, ale powiedziano mi, że Rosjanie popełnili błąd".
Czy uderzenie w miasto w niedzielę palmową mogło być błędem?
- Oczywiście, że nie. W Sumach wykorzystano rakiety wyposażone w głowice kasetowe, których zadaniem jest dokonanie jak największych zniszczeń i zabicie jak największej liczby osób - nie ma wątpliwości ekspert.
Co więcej atakiem na Sumy Putinowi udało się doprowadzić do sporu w Ukrainie.
- Według niektórych doniesień w mieście odbywało się wręczenie nagród dla wojskowych. Być może Rosjanie wiedzieli, że w centrum miasta są żołnierze i dlatego uderzyli. Niektórzy ukraińscy politycy, w tym z partii rządzącej, formułują oskarżenia pod adresem mera Sum, że dał wrogowi pretekst do ataku. Natomiast bez wątpienia atak jest zbrodnią wojenną, bo w prawie międzynarodowym istnieje zasada proporcjonalności, nie można atakować obiektów wojskowych, jeśli istnieje realne zagrożenie dla cywili - tłumaczy.

Deklaracja Putina była fikcją. Czas zweryfikował
Niebawem minie miesiąc od rozmowy Trump-Putin, podczas której ustalono zawieszenie ataków na infrastrukturę energetyczna.Czas pokazał, że deklaracja, którą prezydent Rosji złożył prezydentowi USA była fikcją.
- Porozumienie nie jest przestrzegane przez żadną ze stron. Ataki na infrastrukturę energetyczną są narzędziem terroryzowania społeczeństwa ukraińskiego i Moskwa nie zamierza z tego rezygnować. Widać to po kolejnych doniesieniach z frontu - infrastruktura jest nieustannie atakowana - wskazuje Krzysztof Nieczypor.
Również dane na temat ataków i ofiar w ludności cywilnej nie pozostawiają złudzeń - Rosja kpi z negocjacji pokojowych i Donalda Trumpa. Przywdziewając owczą skórę w rozmowach z amerykańską administracją Kreml próbuje przerzucać odpowiedzialność za brak efektów negocjacji na Ukrainę. Tymczasem nie tylko nie trzyma się ustaleń, ale eskaluje, uderzając w bezbronnych cywilów.
- Rosja doprowadza do sytuacji, w której wysiłki pokojowe Donalda Trumpa mają skompromitować amerykańską administracje. Putin będzie przedłużał w nieskończoność rozmowy, które ostatecznie zakończą się fiaskiem - uważa.
Jak mówi nasz rozmówca, jedynym pozytywem dyplomatycznej gry między Trumpem a Putinem jest mobilizacja Europy do tego, żeby wzięła odpowiedzialność za bezpieczeństwo na własnym kontynencie i podjęła wysiłek, jeśli chodzi o finansowanie własnego przemysłu zbrojeniowego.
- Natomiast samo działanie amerykańskiej administracji, polegające na legitymizowaniu Putina na arenie międzynarodowej poprzez prowadzenie rozmów, jest niebezpieczne dla porządku międzynarodowego - kwituje.