"Le Monde": Rosja bez Putina? "Kluczową rolę odegrają służby specjalne"
Oprac.: Mateusz Kucharczyk
- Od momentu powstania w 1918 r. rosyjskie służby bezpieczeństwa zorganizowano, by przejąć kontrolę nad krajem. W Rosji nic się nie zmieni, dopóki nie zostaną one zlikwidowane. Należało to zrobić po upadku ZSRR w 1991 r. Zaprzepaszczenie tej szansy to poważny błąd - podkreśla Jurij Felsztyński, który od wielu lat ostrzega świat przed polityką Władimira Putina. - W ostatnim czasie doszło do nieporozumień między Putinem a FSB. Służby zdały sobie sprawę, że po półtora roku wojny nic nie idzie zgodnie z planem - dodaje historyk.

Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Dziennik "Le Monde", z którego pochodzi poniższy artykuł, założono pod koniec 1944 r. Od tego czasu gazeta należy do najchętniej czytanych przez Francuzów i stanowi wiodący głos w debacie publicznej.
***
Rosyjski historyk Jurij Felsztyński na co dzień mieszka w USA. Jest współautorem m.in. książek pt.: "Wysadzić Rosję. Kulisy intryg FSB" czy najnowszej, "Od Dzierżyńskiego do Putina. Służby specjalne Rosji w walce o dominację nad światem 1917-2036".
***
Marie Jégo, "Le Monde": W książce "Od Dzierżyńskiego do Putina. Służby specjalne Rosji w walce o dominację nad światem 1917-2036" opisuje pan, w jaki sposób w ZSRR, a następnie w Rosji ludzie służb bezpieczeństwa zawsze starali się przejąć władzę. Czy ten system ma szansę przetrwać po odejściu Władimira Putina?
Jurij Felsztyński: - Od momentu powstania w 1918 r. radzieckie (Czeka, GPU, KGB), a następnie rosyjskie (FSB) służby bezpieczeństwa zorganizowano w celu przejęcia kontroli nad krajem. Osiągnięto to w 2000 r., kiedy Władimir Putin został prezydentem. To się nie zmieni. Kiedy Putin odejdzie prędzej czy później, nie sądzę, by służby bezpieczeństwa (FSB - red.) pozwoliły na przejęcie władzy komuś niezależnemu.
- Kontrola FSB nad procesem wyborczym została wzmocniona w ostatnich latach. Zarządza obecnie całym skomputeryzowanym systemem liczenia głosów. Niedawno zatwierdzono głosowanie elektroniczne. W tak rozległym kraju, gdzie wyborcy czasami mają problemy z dotarciem do lokali wyborczych, można by pomyśleć, że jest to krok naprzód. W rzeczywistości jednak pozwoli to FSB manipulować wynikami, a tym samym wybrać następnego prezydenta.
- Nie wiem, na kogo padnie wybór, ale jest mało prawdopodobne, że przejdziemy od dyktatury do demokracji, jak w Hiszpanii po śmierci generała Francisco Franco w 1975 r.
- Możemy spodziewać się, że służby pozostaną wierne tradycji i wybiorą kolejnego byłego pracownika FSB. W Rosji nie ma prawa, które pozwala na usunięcie głowy państwa z urzędu. Musi on podać się do dymisji, jak zrobił to np. Michaił Gorbaczow w grudniu 1991 r. i Borys Jelcyn osiem lat później.

Felsztyński: Aleksiej Nawalny nie miał racji
Uwięziony opozycjonista Aleksiej Nawalny skrytykował Borysa Jelcyna za "wpuszczenie lisa do kurnika", czyli mianowanie Putina następcą w 1999 r. W książce sugeruje pan, że służby bezpieczeństwa już w tamtym czasie pociągały za wszystkie sznurki. Kto ma rację?
- Bardzo szanuję Nawalnego, ale nie zgadzam się z nim w tej sprawie. Przez długi czas FSB próbowała przejąć władzę, aż w końcu dopięła swego. W czasach narodzin rosyjskiej demokracji byli oficerowie KGB byli blisko najważniejszych osób w państwie. Aleksander Korżakow, były generał KGB, był ochroniarzem i doradcą Borysa Jelcyna, podczas gdy Władimira Putina, dawnego oficera KGB, umieszczono u boku Anatolija Sobczaka, ówczesnego mera Petersburga i "demokraty numer dwa" w kraju.
- Pomimo niepowodzenia puczu z 1991 r. demokracja miała niewielkie szanse na rozwinięcie skrzydeł w Rosji. Jelcyn nie był demokratą. Wywodził się z partii komunistycznej. A służby kontrolowały absolutnie wszystko. KGB jest jedyną instytucją, która przetrwała rozpad ZSRR. Jest rozległa i działa tajnie. Jej członkowie nigdy nie przechodzą na emeryturę: po latach służby dołączają do aktywnej rezerwy, stworzonej w celu infiltracji społeczeństwa obywatelskiego. Organizacja wykorzystuje ich w ten sam sposób, w jaki wysyła szpiegów za granicę, pod przykrywką. Praktykę tę wprowadził Jurij Andropow (szef KGB w latach 1967-1982 - red.).
- W ten sposób wprowadzono do państwowych instytucji: banków, wydawnictw, przedsiębiorstw handlowych, mediów i stowarzyszeń, setki tysięcy agentów. Nikt nie powinien wiedzieć, że należą do służb. Często ich koledzy mają podejrzenia, ale nie mogą nic powiedzieć. To tajemnica państwowa, a jej ujawnienie może być fatalne w skutkach.
- Kiedy Putin trafił na Kreml, wszystko było już zorganizowane. W ten sposób był w stanie ustabilizować władzę, kontrolować opozycję, partie polityczne, Dumę... zresztą już w dużej mierze zinfiltrowaną.
Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata"
Kto stoi za wyniesieniem Putina do władzy w 1999 r. - Jelcyn i oligarchowie czy ludzie służb?
- Trzeba było pilnie znaleźć następcę Jelcyna. W grę wchodziły trzy osoby. Najpierw brano pod uwagę byłego premiera, szpiega Jewgienija Primakowa, potem byłego szefa FSB (1994-1995) Siergieja Stiepaszyna, a na końcu Władimira Putina. Jak pamiętamy, były podpułkownik KGB został wprowadzony na Kreml w 1996 r. W każdym z trzech przypadków kandydatem był człowiek służb.
- Skoro Jelcyn nie dogadywał się z Primakowem i nie ufał Stiepaszynowi, wybór padł na Putina. Jedyne na czym mu zależało, to gwarancja bezpieczeństwa dla niego oraz rodziny - zapewnienie nietykalności ze strony nowej ekipy. I rzeczywiście 31 grudnia 1999 r. pełniący obowiązki prezydenta Putin podpisał dekret zapewniający byłemu prezydentowi i jego rodzinie nietykalność na politycznej emeryturze za decyzje podjęte w trakcie sprawowania funkcji głowy państwa. Była to jedna z pierwszych decyzji Putina.
- Oczywiście każdy z pretendentów do władzy miał finansowe i medialne wsparcie jednego lub kilku oligarchów. Primakowa wspierał potentat medialny Władimir Gusinski, kontrolowany przez byłego wiceszefa KGB Filippa Bobkowa.
- Na Putina nacisk wywierała córka poprzednika, Tatiana Jumaszewa, zięć Jelcyna i były szef jego kancelarii Walentin Jumaszew, a także oligarchowie Roman Abramowicz i Borys Bieriezowski. Berezowski wierzył, że może kontrolować Putina. Kiedy powiedziałem mu, że wybór byłego człowieka KGB do kierowania krajem jest głupotą, odparł: "Mamy pieniądze, kupimy go".
- Miałem wiele rozmów z oligarchami. Tłumaczyłem im, że ich firmy są infiltrowane przez FSB. Zaprzeczali, przekonywali, że ci ludzie po prostu próbują zarabiać pieniądze.
- Moim zdaniem nie da się dogadać ze służbami. W Rosji nic się nie zmieni, dopóki nie zostaną one zlikwidowane. Należało to zrobić po upadku ZSRR w 1991 r. Zaprzepaszczenie tej szansy to poważny błąd.

Felsztyński: Nie wszystkim w FSB podoba się polityka Putina
Skąd zamiłowanie rosyjskich służb do korzystania z trucizn?
- To swoista tradycja. Trucizna nie jest w 100 proc. wykrywalna, a jej działanie bywa powolne i daje zabójcy czas na ucieczkę. Tak właśnie stało się w przypadku Aleksandra Litwinienki (byłego agenta FSB, zagorzałego krytyka Kremla. Zmarł otruty polonem w Londynie w 2006 r. - red.)
- Jego zabójcy, Andriej Ługowoj i Dmitrij Kowtun (byli oficerowie KGB - red.), mieli czas na powrót do Rosji. To samo dotyczy sprawców otrucia byłego agenta (wywiadu wojskowego GRU - red.) Siergieja Skripala i jego córki (w Salisbury w 2018 r. - red.). Akcję zorganizował wówczas Główny Zarząd Wywiadowczy (GRU).
Twierdzi Pan, że FSB stała za próbą puczu Jewgienija Prigożyna i wagnerowców z czerwca br. Dlaczego służby specjalne miałyby postawić się Putinowi?
- Służby tworzą równoległe systemy, które nie są otwarcie powiązane z państwem. Oprócz kłótni między Prigożynem a ministrem obrony Siergiejem Szojgu doszło również do nieporozumień między Putinem a FSB. Służby zdały sobie sprawę, że po półtora roku wojny nic nie idzie zgodnie z planem.
- Kiedy rozpoczęła się inwazja, FSB była oczywiście po stronie Putina. Decyzję o ataku podjęło pięć osób: Putin, Nikołaj Patruszew (wysoki rangą funkcjonariusz KGB-FSB, obecnie szef Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej - red.), Aleksander Bortnikow (szef FSB), Szojgu i Walerij Gierasimow (szef sztabu generalnego). Dwaj ostatni to oficerowie wojskowi, którzy wykonują rozkazy Putina.
- Jak widać, decyzja zależała od trzech osób z FSB. Obecnie ci ludzie nie zgadzają się ze sobą, choć nie jest do końca jasne dlaczego. Myślę, że niektórym osobom z kierownictwa FSB nie podoba się uciekanie do straszaka atomowego. Uważają, że to samobójcza i bezproduktywna taktyka.
- Wiemy na pewno, że Putin próbował usunąć Grupę Wagnera spod kontroli FSB, dążąc do przekazania najemników pod zwierzchnictwo ministerstwa obrony. Nie można pominąć wymiaru finansowego. Grupa Wagnera ma ogromny budżet - po próbie buntu Putin ujawnił, że była finansowana przez państwo.

Felsztyński: Kreml wykorzystuje rosyjską kulturę do własnych celów propagandowych
Kiedy Putin zdecydował się na inwazję na Ukrainę, myślał, że część społeczeństwa powita jego armię z otwartymi ramionami. Tak mieli mu powiedzieć jego agenci w Ukrainie, ale się mylili. Czy rosyjski reżim nie wyolbrzymia swojej zdolności do manipulacji i szantażu?
- Rosja jest uśpiona iluzjami: "światem rosyjskim" (russkij mir) - koncepcji ożywionej przez Kreml oraz iluzją bycia wielkim narodem, przeznaczonym do rządzenia Ukrainą, Białorusią i Mołdawią.
- Kiedy Putin opublikował artykuł o Ukrainie w lipcu 2021 r., państwie, o którym twierdził, że nie istnieje, naprawdę w to uwierzył. Udało mu się nawet przekonać ludzi, że problemy ich życia codziennego były spowodowane przez świat zewnętrzny, który uniemożliwiał Rosji istnienie jako imperium.
- Wielu Rosjan uważa się za lepszych: dla nich Czeczen czy Ukrainiec nie jest równy Rosjaninowi. Najczęściej uzasadniają tę wyższość za pomocą rosyjskiej kultury: padają nazwiska Aleksandra Puszkina, Michaiła Lermontowa, Lwa Tołstoja itd.
- Ale Puszkin i Lermontow byli prześladowani przez carską policję, pisarz Fiodor Dostojewski został skazany na kolonię karną, poeta Osip Mandelsztam zmarł z wycieńczenia w Gułagu, mąż poetki Anny Achmatowej został zastrzelony, a jej syn wysłany do więzienia, Aleksander Sołżenicyn był w Gułagu i tak dalej!
- Prawda jest taka, że rosyjska kultura istnieje pomimo wszystkiego, co państwo robi, aby ją unicestwić. Ale Rosjanie nie biorą tego pod uwagę i w tym tkwi problem.
---
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
---
Wywiad przetłumaczony z "Le Monde". Autor: Marie Jégo
Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk
Tytuł oraz skróty pochodzą od redakcji
---
CZYTAJ TAKŻE: