Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski "The Economist", z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1843 r. i należy do najpopularniejszych na świecie magazynów poświęconych tematyce politycznej i biznesowej. Ma opinię jednego z bardziej wpływowych tytułów prasowych na świecie. Minęły już ponad dwa miesiące, odkąd Ukraina rozpoczęła kontrofensywę oraz zaledwie kilka dni od momentu, w którym kampania zdawała się wkraczać w kolejną fazę. Wojna w Ukrainie. Powolna kontrofensywa Kijowa Pierwsza część kontrofensywy rozpoczęła się źle, gdy zbyt ambitne natarcie nowo sformowanych jednostek zmechanizowanych szybko utknęło w martwym punkcie. Później nastąpiły skoordynowane próby wykorzystania przewagi Ukrainy w sile ognia dalekiego zasięgu. Celem było przerwanie rosyjskich linii zaopatrzenia oraz zniszczenie węzłów logistycznych i centrów dowodzenia okupanta. Chodzi o zmniejszenie zdolności sił rosyjskich do reagowania na szukanie przez Ukraińców luk i słabości u okupanta. Taktyka ta przypomina manewry z I wojny światowej. Operacje te zostały ostatnio uzupełnione o ataki dronów na Moskwę oraz serię ataków dronów morskich - "rekinów" - na rosyjskie okręty patrolowe na Morzu Czarnym. Ataki na cele w rosyjskiej stolicy mają bardziej psychologiczną niż militarną wartość. Ich celem jest przekazanie mieszkańcom wiadomości, uprzykrzenie im życia, pokazanie, że wojna nie jest czymś abstrakcyjnym, a władze na Kremlu nie są w stanie powstrzymać zewnętrznego zagrożenia. Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja Czas przełomu jeszcze nie nastał Zachodnie kraje wspierające Ukrainę mogły widzieć nadzieję na przełom w walkach wraz z włączeniem na przełomie lipca i sierpnia do walk na południowym froncie 10. Korpusu Operacyjnego. Jego żołnierze byli szkoleni w krajach NATO i dysponują zachodnim sprzętem. Ale chociaż postępy są zauważalne wzdłuż trzech głównych osi natarcia, walki nadal posuwają się z mozołem do przodu, m.in. z powodu rozległych rosyjskich pól minowych. Rosyjskie źródła cytowane przez Instytut Badań nad Wojną (ISW) donoszą, że siły ukraińskie kontynuują ataki zarówno na północny zachód, jak i południowy zachód od Bachmutu, a także na obszarze graniczącym z zachodnią częścią obwodu donieckiego oraz zachodnią i wschodnią częścią obwodu zaporoskiego (mapa). 31 lipca wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar ogłosiła, że w ciągu ostatniego tygodnia siły ukraińskie wyzwoliły dodatkowe dwa kilometry kwadratowe terytorium wokół Bachmutu i 12,6 kilometrów kwadratowych w kierunku Berdiańska i Melitopola. Dało to łącznie około 200 kilometrów kwadratowych odbitych od początku kontrofensywy. Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata" Sugeruje to, że jak dotąd nie nastąpiła duża zmiana tempa, a przybycie 10. Korpusu mogło w rzeczywistości mieć na celu przede wszystkim odciążenie 9. Korpusu - który ponosił ciężar walk od początku czerwca - a nie zainicjowanie nowej, wyraźnej fazy operacji. Strategia Kijowa na wyczerpanie Dowódca brytyjskich sił zbrojnych, admirał Sir Tony Radakin, opisał obrazowo strategię operacyjną Ukrainy jako "głodzić, rozciągać i uderzać". Fazy "głodzenia" (ataki na węzły logistyczne) i "rozciągania" (poszczególne akcje podejmowane na wielu osiach natarcia) przebiegają równolegle. W pewnym momencie głównodowodzący ukraińskich sił zbrojnych generał Walerij Załużny będzie musiał zdecydować, kiedy i jak przeprowadzić fazę uderzenia, która będzie obejmować rozmieszczenie nowych brygad. Ich celem będzie przedarcie się przez pola minowe w kierunku głównej rosyjskiej linii obronnej. Wydaje się, że jeszcze do tego nie doszło. Nie jest jasne, która z trzech osi natarcia zostanie wybrana przez generała Załużnego do głównego uderzenia. Podobnie jak w zeszłym roku, gdy punkt ciężkości nagle przesunął się z Chersonia na Charków, decyzja będzie obarczona dużym ryzykiem i potencjalnymi kosztami. Podjęcie ataku na południe od Zaporoża przez Tokmak do Melitopola i Morza Azowskiego, na odległości 200 km, zapewniałoby Ukrainie największą strategiczną przewagę. Rozdzieliłoby siły rosyjskie, odcięło lądowe połączenie z Krymem i uczyniło znaczną część półwyspu w zasięgu pocisków artyleryjskich i rakietowych. Ale wiązałoby się to również z przełamaniem nie tylko pierwszych silnie ufortyfikowanych linii rosyjskich, ale także z przedarciem się przez najgęściej broniony obszar na całym froncie. Czytaj także: Ukraińska kontrofensywa. Pentagon wskazuje datę zakończenia operacji Nauki dla Ukraińców z pierwszej fazy kontrofensywy Ukraińcy przekonali się na początku czerwca, że duże formacje pancerne, które nie mogą ukryć się przed flotami patrolujących rosyjskich dronów, stają się niezwykle podatne na ataki z powietrza, gdy są zatrzymywane przez pola minowe i inne przeszkody. Ograniczony sukces, jakim cieszą się obecnie Ukraińcy, jest głównie wynikiem działań jednostek na poziomie plutonu i kompanii. Ukrywają się one w pasmach leśnych i małych osadach. Alternatywą może być wykorzystanie słabszej rosyjskiej obrony na wschodzie wokół zniszczonego Bachmutu, a następnie skierowanie sił na południe do Donbasu. Byłoby to politycznie szkodliwe dla Rosjan, którzy zainwestowali tyle krwi i wysiłku w tym regionie, ale mniej korzystne strategicznie dla Ukraińców niż dotarcie do wybrzeża Morza Czarnego. Jednak skupiając się teraz na Bachmucie, Ukraina odciąga część sił rosyjskich z południa, a tym samym prawdopodobnie otwiera inne luki w rosyjskiej obronie. Kiedy dojdzie do głównego uderzenia, wiele będzie zależeć od tego, czy Rosjanie będą w stanie w zorganizowany sposób wycofać swoje wojska. Istnieje możliwość, że ich siły zbrojne, wyczerpane miesiącami walk, "pękną". Okupanci już teraz borykają się z niskim morale, brakiem amunicji, a także błędnymi decyzjami dowódców. Główne uderzenie Ukrainy będzie prawdziwym sprawdzianem dla Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Strateg wojskowy Lawrence Friedman zwraca uwagę, że Ukraińskie Siły Zbrojne walczą inaczej niż armia USA i sojusznicy. W swoich wojnach Amerykanie pokazali na polu bitwy przytłaczającą siłę ognia i przewagę powietrzną, której nie mają obecnie siły ukraińskie. Ukraińskiej armii nie stać na "nową wersję blitzkriegu", do której wielu na Zachodzie mogło się przyzwyczaić, patrząc na działania Amerykanów np. w wojnie w Zatoce Perskiej. Stąd powszechna frustracja, że Ukraińcom, pomimo wsparcia państw NATO, nie udało się osiągnąć czegoś podobnego. Niesprawiedliwa krytyka Ukrainy Ale jak sugeruje Lawrence Friedman, krytyka Ukrainy jest niesprawiedliwa. W swoich wojnach Amerykanie byli w stanie zapewnić przytłaczającą siłę ognia i przewagę powietrzną na polu bitwy, co nie było możliwe dla Ukraińców. Ukraińcy nie mieli też dziesięcioleci na opanowanie walki z użyciem batalionów broni połączonych. Dodatkowo Rosji udało się przy wykorzystaniu ogromnej liczby dronów wzmocnić obronę, z efektem podobnym do wykorzystania karabinu maszynowego w I wojnie światowej. Ukraińcy muszą osiągnąć jak najwięcej przed jesienią i zimą, zanim błoto i śnieg utrudnią prowadzenie operacji ofensywnych. Potrzebują sukcesu z wielu powodów: dla morale własnych żołnierzy i cywilów; by utrzymać zaufanie sojuszników oraz podtrzymania przekonania, że mogą ostatecznie zwyciężyć. Sukces przed zimą pokazałby Władimirowi Putinowi, że jego sytuacja będzie się już tylko pogarszać. Ale jak należy mierzyć ukraiński sukces? Analitycy Michael Kofman i Franz-Stefan Gady, którzy często odwiedzali front, argumentowali niedawno w "The Economist", że Ukrainie należy pomóc "walczyć w sposób, w jaki walczy najlepiej", a nie zachęcać ją do naśladowania najlepszych zachodnich praktyk. A to, jak podsumowuje Lawrence Friedman, oznacza zaakceptowanie logiki walki na wyczerpanie. --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! --- Tekst przetłumaczony z "The Economist" © The Economist Newspaper Limited, London, 2023 Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji --- CZYTAJ TAKŻE: Kontrofensywa Ukrainy. Ostatnia szansa na wygranie wojny Szara eminencja Kremla. To on sączy truciznę do ucha Putina