We wtorek zorganizowano konferencję prasową Najwyższej Izby Kontroli, podczas której przedstawiono wyniki trzech kontroli dotyczących przebiegu pandemii koronawirusa. Raport NIK w tej sprawie dostępny jest tutaj. NIK podała, co według organu należało do najważniejszych kwestii, jakie poddano sprawdzeniu. Jak czytamy, jedną z nich była ta dotycząca tworzenia i funkcjonowania szpitali tymczasowych powstałych w związku z epidemią COVID-19. Kolejną sprawą, którą skontrolowano było przygotowanie i działanie odpowiedzialnych organów państwa, instytucji i służb w sytuacji zagrożenia i wystąpienia chorób szczególnie niebezpiecznych i wysoce zakaźnych. Trzecia kontrola dotyczyła poleceń ministra zdrowia w sprawie dodatkowych świadczeń pieniężnych przyznawanych w związku z przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19. M. Banaś: Kieruję do TK wniosek o sprawdzenie wprowadzonych przepisów - Od początku epidemii w całym cyklu badaliśmy różne aspekty. Sprawdzaliśmy, czy działania dobrze służyły obywatelom, czy były skuteczne. Pytaliśmy, jak działał system ochrony zdrowia - zaczął Marian Banaś. - Część przepisów wprowadzonych w odpowiedzi na epidemię COVID-19 może być niezgodna z Konstytucją RP - oświadczył. Dodał, że do Trybunału Konstytucyjnego skierowano wniosek o zbadanie, czy tryb uchwalenia ustaw powołanych w czasie pandemii - tzw. specustawy i ustawy zmieniającej - był zgodny z prawem. Dalej dodał, że "rządzący nie stanęli na wysokości zadania". - Władze nie realizowały skutecznego, konstytucyjnego obowiązku zwalczania chorób epidemicznych - mówił Banaś. W związku z przeprowadzonymi kontrolami do prokuratury skierowano kilka zawiadomień w kwestii przygotowań i działania administracji w okresie COVID-19 oraz utworzenie i funkcjonowanie szpitali tymczasowych. Wysłano cztery zawiadomienia, w tym trzy dotyczące zakupu respiratorów przez ministra zdrowia i szefa KPRM. Po kontroli szpitali tymczasowych wysłano cztery zawiadomienia dotyczące działań wojewody dolnośląskiego, dyrektora Szpitala MSWiA w Katowicach oraz ministra aktywów państwowych. Dwa zawiadomienia dotyczą ponoszenia kosztów szpitali tymczasowych w Hali Jaskółka w Tarnowie. Wysłano również zawiadomienie do prokuratury ws. realizacji poleceń MZ w sprawie dodatków covidowych - kolejne są w opracowaniu. Podano także, że NIK wnioskuje do ministra zdrowia o wypracowanie rozwiązań systemowych wynagradzania osób uczestniczących w udzielaniu świadczeń zdrowotnych. Miliony wydane podczas pandemii koronawirusa. Szpitale to "wierzchołek góry lodowej" Podczas prezentacji wyników kontroli przekazano, że zarówno polskie szpitale, jak i Polska nie były przygotowane na epidemię. Piotr Miklis, dyrektor Delegatury Najwyższej Izby Kontroli w Katowicach przekazał, że na utworzenie i likwidację szpitali tymczasowych wydano 950 mln zł. Co więcej, odnosząc się do działania szpitali tymczasowych podał, że koszty, jakie poniosły wynikały z małej liczby lub braku pacjentów. Rząd wydał 31,5 miliona złotych na szpitale, które ostatecznie nie zostały uruchomione, bo nie było na nie zapotrzebowania. Jak przykład podano Netto Arenę w Szczecinie, gdzie na wyposażenie tamtejszego szpitala tymczasowego wydano ponad 29 milionów złotych. 165 mln zł wydano z kolei na utrzymanie szpitali tymczasowych oraz personel medyczny. - Przykład szpitali tymczasowych stanowi tylko wierzchołek góry lodowej, gdyż koszty poniesione niepotrzebnie na utrzymanie gotowości tych szpitali dały nam asumpt do tego, by zbadać, jak kształtował się stosunek kosztów utrzymania gotowości do kosztów realizacji świadczeń covidowych w całym systemie ochrony szpitali - mówił Miklis. Kontrolą realizacji poleceń ministra zdrowia ws. dodatkowych świadczeń pieniężnych przyznawanych w związku z przeciwdziałaniem i zwalczeniem COVID-19 zajęła się szczecińska delegatura NIK. - Wystawiliśmy ocenę negatywną w tym zakresie i skierowaliśmy zawiadomienie do prokuratury, jeśli chodzi o realizowanie tego zadania przez państwo - mówił Marcin Stefaniak - p.o. dyrektor Delegatury Najwyższej Izby Kontroli w Szczecinie. Raport NIK dotyczący przebiegu pandemii. Rzecznik rządu komentuje Do raportu Najwyższej Izby Kontroli odniósł się rzecznik rządu Piotr Müller w programie "Graffiti" na antenie Polsat News. - Od kiedy prezes NIK Marian Banaś opowiedział się wprost po jednej stronie sporu politycznego, za Konfederacją, a jego syn startuje z tej partii do Sejmu, trudno mówić o rzetelności Izby - ocenił Müller we wtorek rano, na kilka godzin przed konferencją NIK. W jego ocenie przed wyborami takie raporty "będą pojawiały się na masę". - Prezes Banaś chce, by jego syn dostał się do Sejmu, a żeby to było możliwe, musi atakować nas - przewidywał, podkreślając, że gdyby rząd nie wprowadził takich działań wokół pandemii, teraz NIK krytykowałaby władzę, że "wydała za dużo pieniędzy". Podczas zadawania pytań, odniesiono się do terminu publikacji raportu NIK oraz "zaangażowanie polityczne Banasia", nawiązując do wystąpienia prezesa wraz z jednym z liderów Konfederacji oraz startu jego syna z list ugrupowania w wyborach parlamentarnych. Zapytano o ewentualne podejrzenia związane z rzetelnością raportu, biorąc pod uwagę poglądy Konfederacji na temat zaangażowania w walce z koronawirusem. - To mocne powiązanie, absolutnie nie mające pokrycia w rzeczywistości. Kontrola została zakończona, wyniki zostały zaakceptowane przez wszystkie możliwe kolegia i komisje, stąd też mamy wyniki tej kontroli, a za moment będziemy mieli kolejne. (...) Jeżeli chodzi o konferencję pana Banasia z liderem Konfederacji absolutnie nie upatrywał bym tutaj upolityczniania NIK, bo jedyny niezależny w tym momencie organ konstytucyjny w tym kraju cały czas zmaga się z tym, aby uzyskać uprawnienia prokuratorskie - wyjaśnił Marcin Marjański, p.o. Rzecznika Prasowego Najwyższej Izby Kontroli. Koronawirus w Polsce Pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem w Polsce odnotowano 4 marca 2020 roku, a pacjentem zero okazał się mieszkaniec Zielonej Góry. W ciągu zaledwie tygodnia od potwierdzenia pierwszego przypadku w kraju wprowadzono stan epidemii, który trwał do maja ubiegłego roku, kiedy to wprowadzono stan zagrożenia epidemicznego. Z kolei 5 maja bieżącego roku WHO ogłosiło, że światowe zagrożenie związane z koronawirusem minęło. - Z wielką nadzieją ogłaszam koniec COVID-19 jako globalnego zagrożenia dla zdrowia - mówił wówczas dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus. Nie oznacza to jednak, że COVID-19 przeminął na dobre, bo nadal może dojść do zakażenia. Szef WHO przypomniał, że prawdopodobnie było co najmniej 20 milionów zgonów spowodowanych przez COVID-19, znacznie więcej niż oficjalnie zgłoszone siedem milionów. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!