Jak podaje "Dziennik Łódzki", mężczyzna odwoził na lotnisko osobę, która wylatywała do Londynu. Na kilka minut, by wypakować bagaże i się pożegnać, zatrzymał się w strefie parkowania "kiss&fly" (pocałuj i jedź - red). Był pewien, że koszt tego postoju wyniesie maksymalnie kilka złotych. Łódź. Drogi parking przy lotnisku im. Reymonta Pierwszy problem pojawił się w momencie próby płatności kartą w parkometrze - pierwotnie, z niewiadomych przyczyn kierowcy nie udało się uiścić opłaty. Potem inną kartą chciała zapłacić jadąca z nim krewna i dopiero przy kolejnej próbie opłata została zaakceptowana. Gdy szlaban się podniósł, mężczyzna wraz z rodziną wyjechali z parkingu i udali się w drogę powrotną. Podczas podróży łodzianin nie mógł zrealizować płatności kartą ani na autostradzie, ani a stacji paliw. - Chciałem zapłacić za przejazd, a potem za kawę. Okazało się, że moja karta jest zablokowana. Postanowiłem wyjaśnić to w banku - opowiadał lokalnym mediom łodzianin. Nietypowa transakcja. Bank zablokował kartę płatniczą Kiedy zadzwonił na infolinię banku dostał informację, że Port Lotniczy im. Reymonta próbował ściągnąć z jego konta dwukrotnie kwotę 237 tys. zł, a także 195 tys. zł, jednak mężczyzna nie posiadał takiej sumy na swoim rachunku. W związku z niepokojącą transakcją bank zablokował kartę ze względów bezpieczeństwa. Łodzianin o całej sytuacji poinformował lotnisko i złożył reklamację. Jak informuje gazeta.pl, poszkodowany uważa, że mogła być to próba cyberoszustwa. - Urządzenia parkingowe komunikują się ze sobą drogą radiową, ktoś mógł się do nich włamać - mówił mężczyzna podczas kontaktu z lotniskiem. Do sprawy odniosła się Wioletta Gnacikowska, rzeczniczka prasowa lotniska, która potwierdziła lokalnym mediom, że zgłoszenie dotyczące parkingu wpłynęło. - Przyjęliśmy reklamację, zajmiemy się nią jak najszybciej - zaznacza. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!