Odnaleziono ciało poszukiwanego Marka K. Media: Porwali go pseudokibice
Ciało poszukiwanego 34-letniego Marka K. z Katowic zostało odnalezione na cmentarzu w Radomsku (woj. łódzkie) - wynika z nieoficjalnych ustaleń mediów. Za porwanie, a w konsekwencji śmierć mężczyzny, mogą odpowiadać kibice jednego z katowickich klubów.

W skrócie
- Ciało poszukiwanego Marka K. odnaleziono na cmentarzu w Radomsku po dwóch miesiącach poszukiwań - donoszą media.
- Według nieoficjalnych informacji za porwaniem i śmiercią mężczyzny mogą stać pseudokibice GKS-u Katowice.
- W sprawie pojawiają się wątki konfliktu ze środowiskiem kibicowskim, jednak rodzina zmarłego temu zaprzecza.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Mężczyzna poszukiwany był przez służby od dwóch miesięcy. W niedzielę wieczorem brat zaginionego umieścił na swoim profilu w mediach społecznościowych post, w którym żegna zmarłego członka rodziny.
W poniedziałek odnalezienie zwłok zaginionego przez służby - ogłosił "Fakt". Ciało miało znajdować się w grobie innego zmarłego na cmentarzu w Radomsku.
- Prowadzone były czynności pod Radomskiem w miniony piątek. Znaleziono zwłoki - potwierdził dziennik w rozmowie z rzecznikiem Prokuratury Okręgowej w Katowicach Aleksandrem Dudą. Śledczy nie chciał ujawnić, czy faktycznie należą one do Marka K. Dodał, że zostaną przeprowadzone badania w celu ustalenia DNA zmarłego
Zaginięcie Marka K. W sprawie przewija się wątek gangu kiboli
Więcej światła na sprawę Marka K. rzucają ustalenia "Gazety Wyborczej". Zdaniem dziennika za porwaniem mężczyzny stoją pseudokibice GKS-u Katowice.
Gazeta przypomniała, że K. zaginął 19 września w Katowicach, a ostatnią osobą, która go widziała była jego partnerka. Mężczyzna wyszedł z domu po tym, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. "GW" twierdzi, że są świadkowie, którzy widzieli, jak poszukiwany był siłą wciągany do samochodu.
Dziennik podał, że mężczyzna miał utrzymywać kontakt z jednym z kibiców klubu, który jest poszukiwany listem gończym za przemyt znacznej ilości środków odurzających. Media spekulują, że K. mógł popaść w konflikt z członkami pseudokibicowskiego środowiska, jednak jego rodzina stanowczo temu zaprzecza.
"GW" przypomniała, że niedługo po zniknięciu Makra K. służby zatrzymały Kamila K., znajomego Dariusza N., przywódcy kibiców GKS-u Katowice, nieprawomocnie skazanego za zabójstwo byłego piłkarza. Kamil K. miał już usłyszeć zarzuty za zacieranie śladów przy porwaniu.










