Sytuacja związana z przyszłością Biełsatu zalicza ważny zwrot akcji. W rozmowie z Interią rzecznik MSZ Paweł Wroński deklaruje, że stacja otrzyma w tym roku więcej pieniędzy, niż kwoty, o których do tej pory oficjalnie słyszeliśmy. - Biełsat dostanie w tym roku więcej niż 40 mln zł, o których mowa w mediach. MSZ przekaże 40 mln, a TVP kolejne środki - do 14 mln zł - w ramach przygotowywania przez Biełsat programów rosyjskojęzycznych na potrzeby TVP World - mówi nam Wroński. Razem daje to 54 mln zł, czyli o kilkanaście więcej, niż kwota, o której była mowa dotychczas. - To dwa razy więcej niż jakikolwiek ośrodek regionalny TVP - podkreśla rzecznik MSZ. To prawda, aczkolwiek to i tak 20 mln zł mniej, niż Biełsat miał do dyspozycji w 2023 roku. Wówczas z budżetu MSZ otrzymał 63 mln zł, a od TVP kolejne 11. Resort spraw zagranicznych ma w tej sprawie pewien plan. - Jako MSZ będziemy dodatkowo starali się pomóc Biełsatowi w pozyskaniu dodatkowego finansowania. Te działania zostaną niebawem rozpoczęte. Rozmawialiśmy o tej sprawie z kierownictwem Biełsatu - deklaruje i zapewnia. Zmiany w Biełsacie. Nowa strategia na zagranicę Większe pieniądze i pomoc w znalezieniu kolejnych inwestorów nie oznaczają, że MSZ jest zadowolone z dotychczasowego funkcjonowania mediów nadających na zagranicę. Resort uważa, że media działały nieefektywnie, zwłaszcza wobec zainwestowanych w nie publicznych środków, a "efekty są mizerne". - Dotychczasowe zasięgi były nieadekwatne do wydawanych pieniędzy - precyzuje Paweł Wroński. Stąd pod koniec 2023 roku w MSZ zrodził się pomysł gruntownej zmiany strategii nadawania i komunikowania polskich mediów na zagranicę. - Ona w oczywisty sposób obejmuje również Biełsat, ale nie jest to reforma wymierzona w Biełsat czy dotykająca tylko Biełsatu. Stacja jest tylko i aż jej elementem - wyjaśnia rzecznik prasowy resortu spraw zagranicznych. Plan zmian, który przygotowała dla MSZ Telewizja Polska, spotkał się z ciepłym przyjęciem władz resortu. TVP dostała zielone światło do wdrożenia nowej strategii. Na czele TVP World stanął doświadczony w tematyce międzynarodowej dziennikarz - Michał Broniatowski; z kolei Biełsat przez proces zmian ma przeprowadzić dotychczasowy zastępca Agnieszki Romaszewskiej-Guzy - Alaksiej Dzikawicki. W rozmowie z Interią Broniatowski przybliża, na czym będzie polegać nowa strategia komunikowania i nadawania polskich mediów na zagranicę. Jak zapewnia, TVP World "niewątpliwie zmieni swój profil". Stacja nie będzie już skupiać się na zachodniej publice i prezentowanych w języku angielskim newsach z całego świata. Nadawanie po angielsku pozostanie, ale będzie wzbogacone o inne języki, natomiast tematyczny punkt ciężkości zostanie przeniesiony na "to, co dzieje się w Polsce, Ukrainie i innych krajach regionu - od państw bałtyckich aż po Bałkany". - Chcemy przekazywać newsy z tego regiony w pełnym kontekście, czyli wyjaśniając ich znaczenie i to, dlaczego sprawy, o których piszemy i mówimy są ważne nie tylko dla Polski, ale również dla Europy czy świata - zapowiada nowy dyrektor TVP World. Broniatowski precyzuje też zasady współpracy TVP World i Biełsatu. Obie redakcje pozostają oddzielnymi i niezależnymi firmami. Biełsat będzie produkować dla TVP World dwa godzinne pasma informacyjne w języku rosyjskim, a także "kilka mniejszych rzeczy". TVP World chce też korzystać z cyfrowych i internetowych zasobów Biełsatu, a więc ich serwisu oraz mediów społecznościowych, w których stacja radzi sobie bardzo sprawnie. Jeśli chodzi o sposób nadawania Biełsatu - przypomnijmy: stacja na Białorusi i w Rosji jest nielegalna i oficjalnie niedostępna, a za jej oglądanie czy rozpowszechnianie treści grożą poważne represje ze strony władz - w nowej strategii Telewizja Polska chce połączyć nadawanie satelitarne z docieraniem do ludzi w internecie. W tym drugim przypadku, w zależności od sytuacji, w grę wchodzi dostęp bezpośredni albo przez VPN. - Innej drogi nie ma. To jest zresztą przyszłość, odejście od linearnego nadawania i przejście na nadawanie w świecie wirtualnym - konkluduje dyrektor Broniatowski. Biełsat jak służby specjalne W Biełsacie na wdrażane już przez MSZ i TVP zmiany patrzą z nieufnością i dystansem. Jednak rozmówcy Interii z redakcji wcale nie uważają, że ich stacja jest bez skazy i niczego nie mogłaby w swoim działaniu poprawić. Co prawda nasze źródła w Biełsacie odrzucają zarzuty, że ich redakcja stała się nieefektywnym molochem, niezasłużenie pochłaniającym dziesiątki milionów złotych z budżetu państwa, to jednak przyznają, że pewien przerost zatrudnienia występuje. - Biełsat nie działa jak normalne medium, czasami przypomina bardziej spotkanie wiecujących partyzantów, którzy roztrząsają różne sprawy i nie ma tego namacalnych efektów. Ale to takie towarzystwo i specyficzne miejsce, trzeba to brać z dobrodziejstwem inwentarza - jeden z naszych rozmówców odsłania kulisy funkcjonowania redakcji. Inny zauważa jednak, że podobne zarzuty padały dotąd z zupełnie innych kierunków niż polski rząd. - Takiej retoryki wobec Biełsatu używały głównie osoby o postawach jawnie prorosyjskich i probiałoruskich, osoby z otoczenia Konfederacji - nie kryje zdziwienia. Od naszych rozmówców słyszymy też, że Biełsat powinien wzmocnić swoją "ukraińską nogę". W obecnych realiach polsko-ukraińskich - mówią nasze źródła - widać naglącą potrzebę stworzenia ukraińskojęzycznego kanału, który tłumaczyły polskie racje Ukraińcom - tym będącym już w Polsce i tym pozostającym nadal w Ukrainie. W tym momencie ta wiedza po stronie ukraińskiej jest dramatycznie mała, co boleśnie obnażył konflikt zbożowy. - Jest tu duża przestrzeń do opowiadania im o Polsce, którą należy zapełnić - uważa jeden z dziennikarzy Biełsatu. Jeśli chodzi o mocne strony, to członkowie redakcji jednym tchem wymieniają budowaną przez ostatnie 17 lat markę Biełsatu na Wschodzie, prężnie działające media społecznościowe z bardzo dużymi zasięgami, a także rozległą siatkę zagranicznych współpracowników. Właśnie współpracowników dotyczy też jedna z głównych obaw redakcji. Biełsat nie funkcjonuje jak tradycyjne medium, które ma swoich korespondentów w innych krajach. Zagraniczni współpracownicy telewizji działają w konspiracji i pracą dla polskiego nadawcy ryzykują zdrowie i życie tak swoich, jak i swoich bliskich. - To jest sytuacja przypominająca służby specjalne - nie gryzie się w język jeden z dziennikarzy Biełsatu, którego o to pytamy. I dodaje: - Jeśli będziemy musieli z nich zrezygnować, to spalimy nie tylko markę Biełsatu, ale markę Polski i Zachodu, nikt już później nam nie uwierzy, nikt dla współpracy z nami nie zaryzykuje. Nasi rozmówcy krytykują też pomysł robienia rosyjskojęzycznego pasma w ramach TVP World, które byłoby nadawane na Wschód. - Nikt tego nie będzie oglądać - ucina jeden z członków redakcji. - Archaiczne rozwiązanie. Tak funkcjonowały media w latach 90. A pamiętajmy, że Biełsat na Białorusi czy w Rosji jest zakazany. To już lepiej byłoby skupić się wyłącznie na internecie i mediach społecznościowych, a dać sobie spokój z telewizją - ocenia. Wieloletnie marzenie Łukaszenki Perturbacje wokół Biełsatu nie umknęły uwadze ludziom mediów i ekspertom zajmującym się polityką wschodnią. I jedni, i drudzy mają sporo wątpliwości wobec kierunku oraz zwłaszcza stylu zmian. Mówi Juliusz Braun, były prezes TVP: - Nie bardzo to wszystko rozumiem. Najpierw podjęto decyzję ws. Biełsatu, a potem poinformowano, że toczą się prace nad nową strategią. Oczywiście można pracować nad nową wersją Biełsatu i TVP dla zagranicy, ale decyzje personalne i budżetowe powinny z tego wynikać, a nie to wyprzedzać. Braun podkreśla, że nadrzędnym celem MSZ i TVP przy realizacji założeń nowej strategii powinna być ochrona marki Biełsatu, jego kontaktów i zaufania, jakim się cieszy. - Próba zbudowania w Rosji, Ukrainie czy Białorusi marki TVP World to ryzykowne przedsięwzięcie. Nie można stracić tego, co przez lata zbudował Biełsat, a zbudował naprawdę dużo - dodaje. Prof. Tadeusz Kowalski, medioznawca i członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, rozumie konieczność zmiany strategii przez TVP. Zwłaszcza w obliczu jej poważnych problemów finansowych. Co do Biełsatu, ma natomiast pewien pomysł: - Może warto byłoby zainteresować inne kraje naszego regionu, graniczące z Białorusią, stworzeniem przedsięwzięcia o charakterze europejskim. Były ambasador RP w Kijowie Jan Piekło podkreśla wielkie zasługi Biełsatu w walce z białoruską oraz rosyjską dezinformacją i propagandą. Jego zdaniem stacja nie wymaga gruntownej reformy. Jak podkreśla, z zawirowań wokół Biełsatu cieszą się dzisiaj w Mińsku i Moskwie. - Tam z tego powodu panuje wielka radość. Można odnieść wrażenie, że my się rozbrajamy. Bo to najważniejsza broń, broń psychologiczna, a my pozbywamy się jej na własne życzenie w sposób, który jest destabilizujący - podkreśla dyplomata. Dr Adam Eberhardt, były dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, dodaje do słów ambasadora Piekło, że koszty ponoszone dotychczas przez skarb państwa z tytuły działalności Biełsatu były w pełni uzasadnione. Jednocześnie nie uważa, żeby TVP World było w stanie efektywnie wykonywać podobne zadania co Biełsat. - To byłoby zniszczenie podstawowego wymiaru całego projektu - jego środowiskowości, spójności, wzajemnego napędzania się - wylicza wicedyrektor Studium Europy Wschodniej. Na koniec przestrzega: - Likwidacja Biełsatu to od lat było marzenie Łukaszenki. Wygaszenie stacji miałoby charakter jednostronny i ostateczny. Michał Broniatowski, nowy dyrektor TVP World: - Nie ma żadnych planów likwidacji Biełsatu, ekipa telewizji nie została zmniejszona, pracuje normalnie. Plotki o końcu Biełsatu to medialna histeria. Łukasz Rogojsz *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!