Kulisy zwolnienia Romaszewska przedstawiła w facebookowym wpisie. Jak stwierdziła, władze Telewizji Polskiej zaproponowały odejście na "niezwykle korzystnych warunkach". "Nie zgodziłam się na to. Powiedziano mi też, że budżet stacji ma zostać obcięty o 47 procent i jest to decyzja MSZ. Stacja ma zostać rozkawałkowana czyli programy rosyjsko języczne mają prawdopodobnie przejść docelowo do TVP World" - napisała. Agnieszka Romaszewska zwolniona. Zmiany w TV Biełsat "To według mnie wielki błąd i zasadnicze złamanie tworzonej przez lata koncepcji. Biełsat miał sens i służył Polsce jako stacja skierowana na wschód w obecnej trudnej i wręcz niebezpiecznej sytuacji międzynarodowej. Nie jako gorszy, bo młodszy i wielokrotnie uboższy klon jakiejś Deutsche Welle" - dodała. Dziennikarka związana była z TVP przez 32 lata. W stacji Biełsat pracowała przez 17 lat. Od 2011 roku jest także związana ze Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich, gdzie pełni funkcję wiceprezesa. "Dzieła któremu poświęciło się już 18 lat życia, dobrego dla Polski i jej sąsiadów, nie sprzedaje dla się dla wygody kolejnych jakże przemijających zarządów TVP. 16 moich kolegów, w tym mój bliski siedzi na Białorusi, w tym jedna pracownica etatowa TVP (...) a ja miałabym się poddać? Zawsze można mnie oczywiście zwolnić, zawiesić, odsunąć siłą. No i tak właśnie się dzieje" - podsumowała. TV Biełsat. Sól w oku Łukaszenki Będący częścią Telewizji Publicznej kanał TV Biełsat to stacja nadająca programy w języku białoruskim, ukraińskim i rosyjskim. Uruchomiona została 10 grudnia 2007 roku przy wsparciu międzynarodowych donatorów i polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Redakcja kanału zapewnia Białorusinom, ale także obywatelom innych rosyjskojęzycznych krajów, dostęp do niezależnej informacji o sytuacji w kraju i państwach byłego ZSRR. Od samego początku działaniom TV Biełsat przeciwny był Alaksandr Łukaszenka. Białoruski dyktator oficjalnie określał kanał mianem "nieprzyjaznego". Władze nie zezwoliły na rejestrację redakcji na terenie Białorusi, konsekwentnie odmawiają także akredytowania dziennikarzy. TV Biełsat bardzo szeroko komentował wybory prezydenckie, które odbywały się na Białorusi 9 sierpnia 2020 roku. Przez wiele dni redaktorzy transmitowali na żywo protesty odbywające się w całym kraju. W trakcie manifestacji zatrzymano dwóch współpracowników stacji Kaciarynę Andrejewą i Darjię Czulcową, które zostały oskarżone o naruszanie porządku publicznego. Kilka miesięcy później za reportaże opowiadające o protestach skazana została trzecia dziennikarka Halina Abakunczyk. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!