Partia rządząca ujawniła proponowany skład nowego rządu w piątek, tuż po posiedzeniu Komitetu Politycznego PiS. Ile z rządowego tortu dostali koalicjanci Jarosława Kaczyńskiego? Jarosław Gowin wciąż ma być wicepremierem i rządzić w resorcie nauki i szkolnictwa wyższego. Porozumienie nie ma też powodów do narzekań jeśli chodzi o posadę dla Jadwigi Emilewicz. Nie będzie już ministrem przedsiębiorczości i technologii, ale obejmie nowe Ministerstwo Rozwoju nadzorujące budownictwo i turystykę. Jak sprawa wygląda w przypadku Solidarnej Polski? - W pierwszej kolejności zaproponowano nam Ministerstwo Finansów. Potem cyfryzację, ministerstwo inwestycji i współpracy publiczno-prawnej, rodziny, infrastruktury i energii. Ale zgodziliśmy się tylko na resort środowisko - zdradza nasze źródło zbliżone do Zbigniewa Ziobry. Jak sprawa wygląda w przypadku Solidarnej Polski? Sam Zbigniew Ziobro ma pozostać ministrem sprawiedliwości, zaś resort środowiska zyskał jeden z jego zaufanych - 28-letni Michał Woś, który był dotąd wiceministrem sprawiedliwości, a także członkiem rządu Mateusza Morawieckiego. Problem w tym, że poza Ministerstwem Środowiska powstaje także Ministerstwo Klimatu z Michałem Kurtyką na czele. Nowy resort ma się zająć m.in. odnawialnymi źródłami energii, ale także Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska, który w praktyce obraca gigantycznymi pieniędzmi. I tu jest pies pogrzebany. - Ziobro dostał kadłubek, a nie Ministerstwo Środowiska. Traci wpływy, więc nie może odpuścić w rozmowach koalicyjnych. Wystarczy sprawdzić, jakie instytucje podlegały dotychczas pod ten resort. Do tego gra toczy się o stanowiska wiceministrów i wojewodów - zdradza informator Interii z kręgu Zjednoczonej Prawicy. Do tej pory minister środowiska nadzorował m.in. Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, instytuty badawcze czy Lasy Państwowe. Negocjacje ściśle tajne W Sejmie politycy Zjednoczonej Prawicy byli oszczędni w słowach. - Na razie nie chciałbym komentować. Rozmowy mają to do siebie, że trzeba je prowadzić, a komentować dopiero jak się zakończą - powiedział Interii Zbigniew Ziobro. - Chcemy jak najszybciej domknąć elementy rządowe. Uzgodnić funkcje i stanowiska po to, żeby od razu przystąpić do pracy - dodał Arkadiusz Mularczyk z PiS. Co z żądaniami Jarosława Gowina? Jak już pisaliśmy, politykom Porozumienia nie podobają się choćby kandydatury na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Szczególny sprzeciw budzi Stanisław Piotrowicz, były prokurator z czasów stanu wojennego i członek PZPR. - Wracamy do rozmów, na pewno szybko znajdziemy porozumienie. O kandydaturze Stanisława Piotrowicza do Trybunału Konstytucyjnego jeszcze nie rozmawialiśmy - w rozmowie z Interią rzucił Gowin. W praktyce rozmowy mogą się przeciągać prawie do końca listopada. Zdaniem prof. Antoniego Dudka, historyka i socjologa, to Jarosław Gowin jest jednak w lepszym położeniu. - Ma dokąd odejść. Trudno wyobrazić go sobie jako premiera w obozie opozycji, ale nie jest to niemożliwe. Ziobro nie ma takich możliwości i to jest różnica - uważa naukowiec. Zjednoczona Prawica się rozpadnie Zdaniem eksperta, tarcia w obozie Zjednoczonej Prawicy są naturalne. - Trudno się dziwić, że Zbigniewa Ziobrę interesuje intratne ministerstwo nadzorujące Lasy Państwowe czy obracające środkami unijnymi. Kiedy się miało tylko jeden resort warto, żeby ten drugi był równie interesujący - w rozmowie z nami komentuje Dudek. Stawia tezę, że przyszłość Zjednoczonej Prawicy wisi na włosku, zaś Zbigniew Ziobro próbuje okopać się przed ewentualnym podziałem po przegranych wyborach prezydenckich. - Jeżeli reelekcja Andrzeja Dudy nie dojdzie do skutku, zacznie się coś, co przed wojną nazywano dekompozycją sanacji (dezintegracja obozu po śmierci Józefa Piłsudskiego - red.). Będziemy mieli wówczas dekompozycję Zjednoczonej Prawicy - twierdzi Dudek. - To, co obserwujemy dzisiaj to przygotowania do okopania się na możliwie mocnych pozycjach. Właśnie w ten sposób zachowuje się Zbigniew Ziobro - komentuje ekspert. Jakub Szczepański