Kolejka do rejestracji, zapach popcornu, mnóstwo dziennikarzy, również z Francji i Holandii. Tak warszawska Kinoteka wygląda 11 grudnia, w ostatni dzień rządów PiS. Dla wielu uczestników "Sejmflixa" to główna atrakcja dnia. - Jesteśmy tu dla rozrywki, przede wszystkim - mówią Weronika i Julia. Mają po 24 lata, na poniedziałkowe obrady w kinie specjalnie wzięły wolne w pracy. Kiedy pytam, czy bardziej chcą się dobrze bawić, czy jednak zobaczyć zmianę władzy, odpowiadają, że "upadek PiS to również rozrywka". "Czekamy na zmianę w polityce" O godzinie 10:00 sala nie jest pełna w stu procentach, organizatorzy spodziewają się dużej rotacji. Niektórzy chcą zobaczyć początek obrad, inni przyszli na cały dzień albo planują jedynie przerwę na obiad. W czasie expose premiera Morawieckiego dwie sale są już zapełnione, bo wszyscy nie zmieścili się w jednej. - Czekamy na zmianę w polityce. Chcemy w tym uczestniczyć, to też takie kolektywne doświadczenie - mówi Anna, 39-letnia nauczycielka. Razem z 43-letnią Magdą specjalnie zaplanowały wolne w pracy na obrady Sejmu. Wyjątkowy jest już urlop wzięty na obrady Sejmu. Ale Sejm w kinie ma jeszcze bardziej niezwykły, zupełnie nowy wymiar. Vox populi - głosu ludu, w najczystszej postaci i to w czasie rzeczywistym, bo sala Kinoteki żywo reaguje na to, co dzieje się przy ulicy Wiejskiej w Warszawie. Szymon Hołownia otwiera obrady - owacja. Wita prezydenta Andrzeja Dudę - buczenie. Ujęcie na Lecha Wałęsę - znów brawa. Na Marka Suskiego, zgłaszającego wniosek formalny tuż przed wystąpieniem premiera, sala reaguje śmiechem. Zwolenników PiS-u próżno tutaj szukać. Słychać to również w rozmowach w sali kinowej, której atmosfera bardziej niż seans przypomina klub dyskusyjny. Takie też był cel, organizatorzy specjalnie nie wyłączyli świateł. Wszyscy się widzą i komentują obrady. - Jest przyzwolenie na rzucanie popcornem w ekran - śmieje się Anna. Na brawa audytorium w Kinotece może liczyć również Mateusz Morawiecki, który wygłasza expose po dwutygodniowej walce o sejmową większość. Jego owacji towarzyszy jednak zawsze śmiech, a wypowiedzi są powodem do żartów. Podczas przemówienia szefa rządu w pewnym momencie ktoś krzyczy "już wystarczy!". Michał Marszał: Żart zamienił się w rzeczywistość O organizacji "Sejmflixa" rozmawiamy z Michałem Marszałem, twórcą internetowym i przez lata dziennikarzem tygodnika "Nie". Jego konto na Instagramie, gdzie ogłosił zgłoszenia na oglądanie obrad w Kinotece, ma ponad 370 tysięcy obserwujących. - Myślę, że to jest fajne wydarzenie, bo pokazuje kulminację zainteresowania Sejmem, która się narodziła w ostatnich miesiącach. Jak jeszcze z dzieciństwa pamiętam, to Sejm zawsze był nudny. To leciało w telewizji i nie dało się tego oglądać. Teraz stało się ciekawe, widać to w subskrypcjach na YouTube. Tylko parlament indyjski jest przed nami, chociaż w przeliczeniu na mieszkańca jesteśmy pierwsi na świecie - mówi Interii Marszał. Subskrypcji Sejm zgromadził rzeczywiście dużo. W ciągu miesiąca na kanale parlamentu przybyło około 400 tysięcy nowych fanów. - Szczególnie cieszy zainteresowanie młodych, w ogóle wyborami, bo frekwencja była rekordowa, a teraz upadkiem rządu, powołaniem nowego. To pokazuje, że Sejm może wzbudzać kinowe emocje. Mamy jakiś dramat, radość jednych, smutek drugich, konflikty - wskazuje Marszał. Dodaje też, że pomysł na Sejm w kinie narodził się spontanicznie. - Mam wrażenie, że przez osiem lat rzeczywistość przypominała żart, a tutaj żart zamienił się w rzeczywistość - podkreśla. Marszał dostrzega też znaczenie roli mediów, bo oglądanie Sejmu jest dziś interaktywne. To nie telewizja, gdzie ogląda się gadające głowy. W internecie się komentuje, uczestniczy w dyskusji. W kinie ta interakcja jest jeszcze zwielokrotniona, bo odbywa się w warunkach rozmowy z siedzącym obok, żywym człowiekiem. "Zasługa Szymona Hołowni" Michał Marszał zainteresowanie Sejmem tłumaczy nowością na wielu poziomach. - Ludzie zaczęli się interesować demokracją i dlatego jest ten upadek PiS-u. Poszli na wybory. Teraz chcą to zobaczyć. Jest rozrywka, są nowe postaci, odświeżenie sceny politycznej po ośmiu latach. Są nowe twarze, ludzie chcą to zobaczyć i cieszyć się z tego, bo pracowali na to, na tyle, na ile się dało, wiele lat. Wszyscy jakiś kamyczek dołożyliśmy do tego, żeby ten PiS upadł - podkreśla. - Jestem bardzo zaskoczony aż takim zainteresowaniem. Moim zdaniem to w dużym stopniu zasługa Szymona Hołowni i tego, jak prowadzi obrady, jego wyczucia telewizyjnego. Mieliśmy kilka tysięcy zgłoszeń - mówi dalej. Trudno dziś ocenić, jak długo będzie trwało i czy przetrwa zainteresowanie obradami Sejmu. Jeżeli chodzi o kino, na razie Kancelaria Sejmu wyraziła zgodę na transmisję w Kinotece przez miesiąc. Obrady widzowie oglądają w ramach projektu edukacyjno-obywatelskiego. Wiadomo już, że kto Sejmu nie zobaczył w kinie dziś, na pewno może to zrobić we wtorek, by obejrzeć - jak mówi Marszał - "kolejne odcinki Sejmu". --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!