W swoim orędziu w Sejmie rok po wyborach parlamentarnych prezydent Andrzej Duda nie szczędził gorzkich słów pod adresem rządu Donalda Tuska. Szczególnie mocną krytykę skierował w kierunku propozycji czasowego zawieszenia prawa do azylu. Szef polskiego rządu nie pozostał dłużny i zabrał głos po przerwie. - Trzeba powiedzieć kilka słów prawdy na temat wyborów 15 października. Żadne orędzia nie zmienią tego fundamentalnego faktu: to wyborcy uwolnili Polskę od kłamstwa - ripostował premier. W pewnym momencie posłowie PiS opuścili salę. Fala komentarzy po orędziu prezydenta Wiceszef klubu PiS Marcin Ociepa ocenił w rozmowie z Interią, że w obecnej sytuacji "Polacy są na masową skalę manipulowani przez rząd, premiera i część sprzyjających im mediów". - Cieszy fakt, że prezydent skorzystał z prawa do zabrania głosu przed Sejmem i zrobił to w sposób merytoryczny, a nie emocjonalny - przyznał. - Rząd Tuska okazał się rządem, który nie położył na stole żadnych swoich projektów infrastrukturalnych czy rozwojowych. Ale to jest ważne odkłamanie rzeczywistości, bo przez lata wmawiano Polakom, że jest inaczej - dodał poseł. Na orędzie prezydenta reagował również były premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z Polsat News. - Orędzie oceniam bardzo dobrze, było znakomite. Pan prezydent bardzo celnie wypunktował wszystkie deficyty braki i problemy dzisiejszego rządu - mówił. Inne odczucia względem przemówienia prezydenta prezentują posłowie KO i członkowie rządu. "Polacy pamiętają, że podpis Prezydenta znalazł się pod każdą ustawą zmierzającą do zniszczenia w Polsce demokracji, uchwaloną w czasie 8 lat rządów PiS. Wstyd i hańba, Panie Prezydencie" - napisał w mediach społecznościowych minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Szef Kancelarii Premiera Jan Grabiec stwierdził z kolei, że "prezydent Duda przypomniał Polakom dlaczego przyszłoroczne wybory prezydenckie są równie ważne jak te sprzed roku". Suchej nitki na orędziu prezydenta nie zostawia Monika Wielichowska. Jak mówi, "prezydent nie zawiódł jej oczekiwań". - Jego wystąpienie było agresywne i skandaliczne - ocenia w rozmowie z Interią wicemarszałkini Sejmu. I dodaje: - Jego orędzie było skierowane do Kaczyńskiego. Swoim wystąpieniem rozpoczął w imieniu PiS kampanię prezydencką, co również nie zaskoczyło. Nasza rozmówczyni dopytywana o przyszłość relacji na linii rząd-prezydent, nie ma złudzeń. - Współpracy nie ma i nie będzie. Choć bardzo tego chcielibyśmy dla dobra państwa - ucina. - Prezydent Duda zatracił dbałość o państwo. Przyjął styl współpracy "ani kroku wstecz", nie rozumie słowa "kompromis" - kryytkuje prezydenta Dudę. Zapewnia też, że rząd będzie "robić swoje" w oczekiwaniu na zmianę lokatora Pałacu Prezydenckiego latem 2025 roku. W podobnym tonie do swojej partyjnej koleżanki wypowiada się Krzysztof Brejza. Europoseł Koalicji Obywatelskiej uważa, że pozostałe do końca kadencji prezydenta Dudy osiem miesięcy bęzie czasem "sypania piachu w tryby rządu, blokowania wszystkich ważnych dla Polek i Polaków zmian". - Widać było dzisiaj prezydenta, który zachowywał się tak, jakby nie był w stanie odciąć pępowiny od prezesa Kaczyńskiego. Prezydent stawia się w roli klucznika, który trzyma klucze do Pałacu Prezydenckiego i mówi politykom PiS-u: jak będą stawiać wam zarzuty, to zapraszam do mnie - dodaje w rozmowie z Interią europoseł Brejza. Jako najbardziej bulwersujący element wystąpienia głowy państwa wskazuje natomiast ten o "polowaniu na czarownice", jak prezydent określił działania wymiaru sprawiedliwości wobec osób związanych z poprzednią władzą. - Skandaliczne przemówienie, amoralne, bardzo antypaństwowe, bardzo szkodliwe dla aparatu państwowego, dla wszystkich Polek i Polaków - nie przebiera w słowach europoseł Brejza. Jak mówi, prezydent "na koniec kadencji wychodzi na mównicę w Sejmie i staje się sojusznikiem zorganizowanych grup przestępczych". Posłowie PiS opuścili salę. "Proceder" Posłowie PiS w mediach społecznościowych wyjaśniają, dlaczego opuścili salę. Powołują się na art. 140 Konstytucji i zapis o braku możliwości przeprowadzenia dyskusji nad orędziem prezydenta. "Donald Tusk łamanie Konstytucji ma we krwi. Nie można było uczestniczyć w tym procederze" - stwierdził Marcin Horała. "Gdy przemawiał Prezydent Andrzej Duda, posłowie koalicji zachowywali się jak pozbawiony kultury motłoch. Teraz przemawia premier Donald Tusk i posłowie PiS najpierw darli się jak niewychowani gimnazjaliści, a w końcu ostentacyjnie wyszli z sali. Czy posłowie obydwu stron nie mogliby zachować kultury, jeśli nie z szacunku do tych osób, to chociaż do ich urzędów?" - zareagował na całą sytuację jeden z liderów Konfederacji Sławomir Mentzen. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia w rozmowie z dziennikarzami ocenił, że dziś widzieliśmy "absolutnie emblematyczny, polaryzacyjny festiwal na sali posiedzeń". - Nosiło mnie. Mam tak dość spolaryzowanej Polski i tej przewidywalności kto będzie krzyczał, a kto klaskał, chciałbym móc to jakoś przełamać - komentował wskazując na punkty wspólne - wielkie projekty, rozwój i gospodarkę. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!