- Budżet Kancelarii Prezydenta został na takim samym poziomie, jak wnioskowano - mówi w rozmowie z Interią poseł Koalicji Obywatelskiej Janusz Cichoń. - Dokonaliśmy tylko niewielkiego przesunięcia środków wewnątrz KPRP, żeby zabezpieczyć pieniądze na wzrost wynagrodzeń pracowników Kancelarii o 20 proc. tak, jak ma to miejsce w przypadku wszystkich pracowników budżetówki - dodaje przedstawiciel obozu władzy. - Z pewnością mieliśmy ważniejsze rzeczy do przycinania niż budżet Kancelarii Prezydenta - choćby budżety Instytutu Pamięci Narodowej czy Rady Mediów Narodowych - na którym i tak w skali państwa zbyt wiele byśmy nie zaoszczędzili - dowodzi z kolei posłanka Marta Golbik, również zasiadająca w sejmowej komisji finansów publicznych. - Są miejsca, z których dzisiaj warto dużo bardziej zabierać pieniądze. Dlatego warto to robić we właściwej kolejności. Skoro budżet udało się zamknąć, a resort finansów to dopiął, to zaczęliśmy właśnie od takiej kolejności - wyjaśnia parlamentarzystka. Budżet Kancelarii Prezydenta w projekcie budżetu na 2024 rok został zaplanowany na 274 mln zł. To więcej niż w poprzednich latach, kiedy na KPRP z budżetu państwa przeznaczono odpowiednio 247 (2023 rok), 208 (2022) i 204 mln zł (2021). Koszty działalności kancelarii Andrzeja Dudy rosną od momentu objęcia przez niego urzędu (w 2016 roku budżet KPRP wynosił 164 mln zł). Jedynym rokiem, gdy nastąpiło zmniejszenie wysokości budżetu, był rok 2020 - utrzymanie KPRP kosztowało wówczas niespełna 189 mln zł wobec ponad 196 mln rok wcześniej. Ustawa budżetowa. Zaskakujący gest rządu Decyzja obozu władzy o nieuszczupleniu budżetu Kancelarii Prezydenta może wydawać się zaskakująca, ponieważ jeszcze kilka dni temu wiele wskazywało na to, że rząd zechce poczynić takie oszczędności. - Sprawa nie jest jeszcze rozstrzygnięta, jest wersja przycięcia i nieprzycięcia budżetu Kancelarii Prezydenta, ale tak, jest duża szansa, że pójdziemy w stronę przycięcia - tłumaczył Interii niespełna tydzień temu polityk Koalicji 15 Października, dobrze znający kulisy prac nad budżetem na 2024 rok. Rozmawiając z politykami większości rządzącej można było usłyszeć całą litanię zarzutów, jeśli chodzi o to, jak otoczenie prezydenta wydatkuje publiczne środki. Największe gromy sypały się na Kancelarię Prezydenta za chęć przeznaczenia 103 mln zł na organizację rocznic i uroczystości państwowych, z których wiele głowa państwa "ogrywa" w sposób czysto okolicznościowy i symboliczny (np. wysyłając kurtuazyjną korespondencję). Ostro krytykowane były też plany wydania 40 mln zł na Narodowy Fundusz Rewaloryzacji Zabytków Krakowa, czyli rodzinnego miasta Andrzeja Dudy. Politycy obozu władzy twierdzili, że to niepotrzebne dublowanie działań z resortem kultury i dziedzictwa narodowego. Środowisku prezydenta najbardziej zależało jednak na zabezpieczeniu środków na podwyżki dla pracowników. Początkowo KPRP planowało podnieść wynagrodzenia o 12,3 proc., co miało kosztować przeszło 6 mln zł, ale ostatecznym celem okazała się podwyżka o 20 proc. Co ciekawe, miała być to realizacja obietnicy kampanijnej Donalda Tuska. W tym celu KPRP chciało zwiększyć budżet na 2024 rok o 7 mln zł, ale sejmowa komisja finansów publicznych nie wyraziła na to zgody. Kroplą, która przelała czarę goryczy, było jednak ostentacyjne zatrudnienie na początku stycznia w Kancelarii Prezydenta Stanisława Żaryna i Błażeja Pobożego. To dwaj prominentni politycy poprzedniej ekipy rządzącej i jednocześnie najbliżsi współpracownicy osadzonych niedawno w więzieniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. W ten sposób prezydent Duda chciał dać rządowi i opinii publicznej jasno do zrozumienia, po czyjej stronie w tym konflikcie stoi. Rządzący chcieli odpowiedzieć pragmatycznie. Jeszcze pod koniec grudnia przedstawiciel Kancelarii Prezydenta zapewniał na posiedzeniu sejmowej komisji finansów publicznych, że KPRP nie planuje zwiększać zatrudnienia w 2024 roku. Posunięcie prezydenta odebrali więc jako złamanie zapewnień z końcówki ubiegłego roku. Ale nie tylko. - Kancelaria Prezydenta i NBP to dwie pisowskie przechowalnie niezagospodarowanych politycznych nominatów. Są jak żywcem wyjęte z filmu "Czterdziestolatek. 20 lat później" - zżymał się jeden z naszych rozmówców z Koalicji 15 Października. Ustawa budżetowa. W tle ocieplenie relacji z rządem Co zmieniło się w ciągu ostatnich kilku dni, że do budżetowych cięć w finansach Kancelarii Prezydenta jednak nie doszło? Z informacji Interii wynika, że kluczowym argumentem jest tutaj chęć uniknięcia dalszej eskalacji napięcia pomiędzy rządem i prezydentem. Po przejęciu przez rządzących mediów publicznych i prokuratury, prezydenckim wecie do ustawy okołobudżetowej oraz osadzeniu w więzieniu posłów Kamińskiego i Wąsika relacje między obiema stronami - wcześniej i tak nie były one najcieplejsze - zostały bardzo mocno nadszarpnięte. Rząd jest jednak świadomy, że prezydent nie zniknie z dnia na dzień i jeszcze przez kilkanaście miesięcy będzie trzeba z nim w ten czy inny sposób współpracować. Eskalacja "wojny na górze" między "dużym" i "małym" pałacem - w żargonie politycznym to nazwa siedzib prezydenta i premiera - oznaczałaby natomiast, że rząd wszelkie plany reform musi odłożyć co najmniej o około półtora roku. - Byłoby bardzo dobrze, gdyby to nieco ociepliło relacje - mówi o geście rządzących wobec budżetu KPRP ważna polityczka obozu władzy. - Jeszcze przez kilkanaście miesięcy jesteśmy na siebie skazani, musimy współpracować - dodaje. Podaje też przykład ustawy o refundacji in vitro z budżetu państwa jako przykładu sytuacji, gdzie na porozumieniu między rządem i prezydentem zyskają dziesiątki tysięcy zwykłych Polaków. - Oczywiście, że nie zaprzyjaźnimy się z prezydentem, ale współpraca w interesie społeczeństwa jest konieczna, jest naszym obowiązkiem. Ustawa o in vitro jest tutaj świetnym przykładem. Nie możemy narażać dobra Polaków w imię politycznych animozji czy konfliktów. Budżet Kancelarii Prezydenta to tutaj niska cena - podkreśla nasza rozmówczyni. Poseł Janusz Cichoń, przewodniczący sejmowej Komisji finansów publicznych: - Co do zasady, jak przyjrzeliśmy się budżetom Kancelarii Premiera, Kancelarii Prezydenta, Kancelariom Sejmu i Senatu, to wszędzie dokonaliśmy jedynie przesunięć środków, żeby zabezpieczyć podwyżki dla całej sfery budżetowej, nikomu niczego nie ucięliśmy. W przypadku KPRP nie chcieliśmy dawać sygnału, że w szczególny sposób traktujemy kogoś źle, bo z pewnością tak zostałoby to odebrane. Uderzenie wyprzedzające? Nie można też wykluczyć, że w ten sposób rząd chciał zminimalizować ryzyko, że prezydent Duda skieruje ustawę budżetową do Trybunału Konstytucyjnego. Takie plotki pojawiły się w ostatnich kilkudziesięciu godzinach w sejmowych kuluarach. Powodem miałoby być przyjęcie budżetu bez osadzonych w więzieniu polityków PiS-u - Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Głowa państwa uważa, że są oni więzieni bezprawnie i nadal sprawują mandaty poselskie. Jak pisała Wirtualna Polska, kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości bardzo liczy, że prezydent Duda zdecyduje się na taki ruch i wywiera na niego w tym celu coraz większą polityczną presję. Gdyby głowa państwa zdecydowała się na odesłanie ustawy budżetowej do Trybunału Konstytucyjnego, a TK uznałby ją za sprzeczną z Konstytucją, dałoby to prezydentowi możliwość skrócenia kadencji parlamentu i rozpisania przedterminowych wyborów. Premier Donald Tusk, pytany o taki scenariusz przez dziennikarzy, nie wydawał się nim przesadnie zmartwiony. - Akurat w rozmowie ze mną (prezydent Duda - przyp. red.) i to chyba jest dość typowe, deklarował pełną współpracę i zarzekał się, że nie będzie wetował ani blokował tylko dlatego, że jest z innego obozu politycznego - przypomniał szef rządu. I dodał: - Z tym że, szczerze powiedziawszy, manewry typu odesłanie budżetu do TK, one mogą mieć charakter jakiegoś nieudolnego manifestu politycznego, nic więcej. Ja bym się na miejscu Polek i Polaków tym nie przejmował. Łukasz Rogojsz *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!