- Nie jest tak, że nic nie działa. Nasze poparcie wśród młodzieży to około 20 proc., więc wielkość istotna. To jest ta młodzież, na którą trzeba stawiać, z nich wybierać naszych następców - stwierdził w niedawnym wywiadzie dla tygodnika "Sieci" Ryszard Terlecki, dopytywany o to, czy Zjednoczona Prawica ma szanse dotrzeć do młodych wyborców, czy musi jednak szukać głosów gdzie indziej. - Młode pokolenia są coraz mniej liczne, więc coraz mniej ważą w polityce. Starszych jest znacznie więcej - uspokajał wicemarszałek Sejmu, wskazując na strategię wyborczą formacji rządzącej. Odpływ młodych W wypowiedzi jednego z czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości z faktami zgadza się w zasadzie tylko fragment o tym, że "młode pokolenia są coraz mniej liczne", a "starszych jest znacznie więcej". Chociaż i tutaj jest pewne bardzo istotne "ale", o którym jednak opowiemy w dalszej części niniejszego artykułu. Co z resztą tez marszałka Terleckiego? Otóż nie wytrzymują one zderzenia z rzeczywistością. A konkretnie - z danymi statystycznymi. Zacznijmy od początku. Poparcie partii rządzącej wśród młodzieży - tak socjologicznie i politologicznie definiowana jest grupa wyborców 18-29 lat - nie wynosi "około 20 proc.". Chyba, że "około" pozwala zaniżyć podawany wynik o ponad połowę. Z wrześniowego badania IPSOS-u dla OKO.press - to najświeższy sondaż pokazujący preferencje polityczne młodych Polaków - wynika, że poparcie dla Zjednoczonej Prawicy w najmłodszej grupie wyborców to zaledwie 9 proc. Nieco lepiej jest wśród 30-latków - 18 proc. Obóz władzy zwiększa swoje poparcie wraz z wiekiem wyborców, bowiem w grupie 40-49 lat może liczyć na 22 proc. głosów, wśród 50-latków na 53 proc., a w najstarszej grupie wiekowej (+60 lat) na 57 proc. Jeśli spojrzeć na wyniki cytowanego badania przez pryzmat najprostszego podziału - na młodszych (do 49. roku życia) i starszych (+50 lat) - powody PiS-u do niepokoju są jeszcze większe. Otóż w grupie młodszych wyborców formacja Jarosława Kaczyńskiego zdobywa zaledwie 16 proc. głosów. To tyle samo co Polska 2050, ale dwukrotnie mniej niż Koalicja Obywatelska (32 proc.). Lewica i Konfederacja otrzymują po 11 proc. głosów, Agrounia 4, a PSL 3. Gdy spojrzymy na wyborców powyżej 50. roku życia, sytuacja wygląda diametralnie inaczej. Tutaj PiS uzyskuje ponad połowę głosów (53 proc.), zostawiając resztę stawki daleko w tyle. Koalicja Obywatelska może liczyć na 21 proc. poparcie, Polska 2050 i PSL zdobywają po 6 proc. głosów, Lewica 4, a Agrounia i PSL po 1. Trend spadkowy Niepokojąca dla Nowogrodzkiej powinna być także wyraźnie zarysowująca się tendencja - utrata politycznych wpływów w młodszych grupach wyborców. Jeśli spojrzymy na sondaże exit poll z wyborów parlamentarnych w 2015 i 2019 roku, a potem porównamy je do cytowanego już badania IPSOS-u dla OKO.press, widzimy, że w grupie wyborców 18-29 lat opcja rządząca traci. O ile strata między 2015 a 2019 rokiem jest bardzo nieznaczna, bo z 26,6 do 26,2 proc., o tyle strata między 2019 rokiem a wrześniem 2022 roku jest gigantyczna - to spadek ze wspomnianych 26,2 do ledwie 9 proc. Także w grupie 30-latków notowania Zjednoczonej Prawicy pikują. Pomiędzy 2015 a 2019 rokiem obóz władzy powiększył swoje wpływy w tej grupie elektoratu (z 30,6 do 36,9 proc.), ale pomiędzy 2019 a 2022 rokiem zanotował ogromną stratę - spadek do zaledwie 18 proc. we wrześniowym sondażu IPSOS-u. Co gorsze dla PiS-u, także wśród 40-latków formacja zalicza stratę - z 40,7 proc. w 2019 do 22 proc. we wrześniu 2022 roku. Strat wśród wspomnianych grup wyborców nie rekompensują zyski w starszym elektoracie, bo te są minimalne i wynoszą (między 2019 a 2022 rokiem) łącznie raptem 3,4 pkt proc. Młodych skręt w lewo Badania socjologiczne wyraźnie pokazują, że młodsi wyborcy - idąc za OKO.press, ci do 49. roku życia - zdecydowanie mocniej skłaniają się ku opozycji niż prawicy rozumianej jako PiS i Konfederacja. Dysproporcja jest duża, bowiem wynosi 67 do 27 proc. na korzyść KO, Lewicy, Polski 2050 i PSL. W grupie starszych wyborców trend jest odwrotny, jednak opozycja uzyskuje wyraźnie lepszy wynik - 39 wobec 54 proc. - niż PiS i Konfederacja wśród młodszego elektoratu. Ciekawy trend można też zaobserwować wśród młodszych wyborców, którzy w 2019 roku oddali swój głos na Zjednoczoną Prawicę. Z badania IPSOS-u wynika, że aż 48 proc. z nich jest niezadowolonych z tego, jak obóz "dobrej zmiany" rządzi Polską od tamtego czasu. 16 proc. jest bardzo rozczarowanych, a 32 raczej rozczarowanych. Wśród starszego elektoratu niezadowolenie wyraża zaledwie 9 proc. wyborców PiS-u z 2019 roku. W tym, że młodzi wyborcy - tym razem chodzi o najmłodszą grupę 18-29 lat - odpływają od Zjednoczonej Prawicy, nie ma cienia przypadku. Badania i analizy socjologów pokazują, że młodzi Polacy liberalizują się światopoglądowo i laicyzują. Mają zupełnie inny zestaw wyznawanych wartości niż to, co oferuje im w swoim programie i w swoich działaniach Zjednoczona Prawica. W lutym 2021 roku wielkie poruszenie wywołało badanie CBOS-u, które pokazywało, jaki światopogląd deklarują najmłodsi wyborcy. Po raz pierwszy w historii wykonywanych przez CBOS pomiarów okazało się, że młodych Polaków autoidentyfikujących się jako lewicowi jest więcej niż tych o poglądach prawicowych. Mit prawicowej polskiej młodzieży, na którym PiS doszło do władzy w 2015 roku, oficjalnie upadł. 30 proc. Polaków w wieku 18-24 lata określiło samych siebie jako lewicowych, a 27 jako prawicowych. Orientacja centrowa zyskała 22 proc. wskazań, natomiast 18 proc. respondentów nie było w stanie jednoznacznie się określić. Z badań CBOS-u za 2020 rok dotyczących ogółu populacji wynika, że wśród wszystkich wyborców przewagę wciąż mają poglądy konserwatywne, które deklaruje 37 proc. badanych. To więcej niż w przypadku orientacji centrowej (27) i lewicowej (21). Diabeł tkwi jednak w szczegółach. A te są takie, że to orientacja lewicowa zaliczyła największy wzrost od badań z 2014 i 2016 roku, a więc tuż przed i tuż po przejęciu władzy przez Zjednoczoną Prawicę. Wówczas poglądy lewicowe deklarowało 14-15 proc. społeczeństwa. Lewica zyskuje więc w ciągu tych kilku lat 7 pkt proc., podczas gdy prawica 3, a centryści 1. W sondażu CBOS-u widzimy też, że coraz mniejszy odsetek społeczeństwa politycznie stoi z boku. Problem z przypisaniem się do jednego z trzech dominujących światopoglądów w badaniu z 2020 roku miało zaledwie 11 proc. respondentów, czyli aż o 16 pkt proc. mniej niż w 2016 roku. Czego chcą młodzi Polacy? W badaniu IPSOS-u dla OKO.press widzimy doskonale, jakie kwestie dzielą młodszych i starszych wyborców, prawdopodobnie w dużej mierze decydując też o ich zapatrywaniach politycznych. Otóż aż 76 proc. młodszego elektoratu - przypomnijmy, w tym ujęciu chodzi o wyborców do 49. roku życia - chciałoby, żeby po przyszłorocznych wyborach nowa władza zagwarantowała kobietom prawo do przerywania ciąży do 12. tygodnia. Niemal identyczny wynik (74 proc.) zyskuje postulat zagwarantowania osobom homoseksualnym prawa do zawierania związków partnerskich. Nieco mniej, bo 64 proc. młodszego elektoratu, oczekiwałoby również legalizacji małżeństw jednopłciowych. Bardzo ciekawego wglądu w priorytety i problemy młodego pokolenia dostarcza też badanie Centrum Badań Marketingowych INDICATOR na zlecenie Fundacji Konrada Adenauera z jesieni 2019 roku. Obala wiele funkcjonujących stereotypów o podejściu młodych Polaków do polityki, głosowania w wyborach i uczestnictwa w życiu publicznym. To bardzo szczegółowe badanie, więc przytoczymy tylko kilka kluczowych z punktu widzenia problematyki tego artykułu danych. Najważniejsze wartości dla młodych Polaków to: równouprawnienie płci (70,3 proc.), neutralne światopoglądowo państwo (49,3), powszechny i bezpłatny dostęp do edukacji przedszkolnej (37,8), rejestracja związków partnerskich (34,1), finansowanie antykoncepcji oraz in vitro z budżetu państwa (21,8), legalizacja aborcji i eutanazji na życzenie (20,1), legalizacja "miękkich" narkotyków (10,8) oraz poprawa stanu służby zdrowia (9,8). Jeśli chodzi o kwestie gospodarcze, to hierarchia wartości młodego elektoratu wygląda następująco: podniesienie płacy minimalnej (76,3 proc.), utrzymanie programu "Rodzina 500 plus" (54,8), wprowadzenia zerowej stawki VAT na wybrane produkty (40,8), stworzenie programu mieszkaniowego (38,8), ustanowienie wyższej kwoty wolnej od podatku (31,3), likwidacja podatku PIT (24,3) oraz zniesienie zakazu handlu w niedziele (23). Badanie przeprowadzone na zlecenie Fundacji Konrada Adenauera potwierdza, że młodzi Polacy negatywnie oceniają działalność rodzimych polityków (63,5 proc.). Jeszcze większy odsetek tej grupy (74,1 proc.) uważa, że politycy nie działają w zgodzie z ich oczekiwaniami. Mimo tego, młode pokolenie wcale nie zamierza stać z boku i patrzeć, jak inni meblują im świat. Aż 85,5 proc. tej grupy uważa głosowanie za obowiązek każdego obywatela. 82,9 proc. podpisuje się pod stwierdzeniem, że "trzeba chodzić na wybory, bo każdy wyborca, choć w niewielkim stopniu, wpływa na sytuację w kraju". Młodzi mają też silne poczucie politycznej sprawczości - 83 proc. z nich przyznaje, że ich głos ma znaczenie. Najmłodsi Polacy to grupa elektoratu, którą ciężko zaczarować okrągłymi hasłami przez speców od marketingu politycznego albo stosowanym przez część polityków szantażem emocjonalnym. Aż 86,5 proc. z nich chce głosować na formacje, które faktycznie popiera, a nie na mniejsze zło. Decyzje o tym, na kogo głosują podejmują samodzielnie (83,7 proc.), a nie posiłkując się radami rodziny, przyjaciół czy znajomych (16,2). 1,4 mln nowych głosów Marszałek Terlecki mocno przestrzelił również, twierdząc, że w kontekście wyborczym młodymi Polakami przejmować się specjalnie nie trzeba, bo przecież seniorów i tak jest więcej. Jeśli spojrzeć na frekwencję wśród najmłodszej grupy elektoratu w kilku ostatnich wyborach, to widzimy jej sukcesywny wzrost. W wyborach do Parlamentu Europejskiego wiosną 2019 roku do urn poszło zaledwie 27,6 proc. wyborów z grupy wiekowej 18-29 lat (dane: late poll IPSOS-u). Kilka miesięcy później, podczas wyborów parlamentarnych, młodzi stawili się w komisjach wyborczych w sile 46,2 proc. (dane: late poll IPSOS-u). Do prawdziwego przełomu doszło jednak podczas wyborów prezydenckich latem 2020 roku. W pierwszej turze swój głos oddało 64 proc. młodych wyborców. Dwa tygodnie później, podczas wyborczej dogrywki pomiędzy Rafałem Trzaskowskim i Andrzejem Dudą, zagłosowało jeszcze więcej najmłodszych wyborców, bo aż 67,2 proc. (w przypadku obu tur dane z badania late poll IPSOS-u). Na tym jednak nie koniec niespodzianek dla marszałka Terleckiego. W wyborach prezydenckich młodzi głosowali chętniej niż seniorzy. I to w obu turach - w pierwszej przewaga wynosiła 64 do 55,4 proc., natomiast w drugiej 67,2 do 61,9 proc. A w kolejnych wyborach młodych przy urnach zapewne zobaczymy jeszcze więcej. W badaniu CBOS-u z października 2021 roku, dotyczącego preferencji politycznych młodych Polaków, czytamy: "Rok 2021 przyniósł dalszą, niebywałą mobilizację polityczną młodego pokolenia: średnia deklarowana frekwencja wyborcza w okresie od stycznia do września 2021 roku okazała się wyższa wśród młodych niż wśród ogółu respondentów (odpowiednio 75,66 proc. wobec 74,55 proc.). Szczególnie uwidoczniło się to na początku roku, w okresie od stycznia do marca 2021 - w tym czasie chęć udziału w wyborach była wśród młodych wyższa od przeciętnej o 4-5 pkt proc. W kolejnych miesiącach ta mobilizacja młodych nieco się obniżyła, by we wrześniu ponownie wzrosnąć (deklarowana frekwencja wśród młodych - 83 proc., wśród ogółu - 77 proc.)". Ktoś mógłby powiedzieć, że coraz większa mobilizacja polityczna młodych jest bez znaczenia, ponieważ - jak ujął to marszałek Terlecki - i tak jest ich wyraźnie mniej od seniorów. Rzecz w tym, że wybory prezydenckie Andrzej Duda wygrał przewagą zaledwie 422 tys. głosów. Dlaczego to takie istotne? Ponieważ między 2019 a 2023 rokiem na rynek wyborczy weszły/wejdą cztery nowe roczniki - z lat 2002-05. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w tym okresie urodziło się 1,43 mln dzieci: 355,5 tys. w 2002, 352,8 tys. w 2003, 357,9 tys. w 2004 i 366,1 tys. w 2005 roku. Nawet zakładając, że niecały rocznik 2005 uzyska prawa wyborcze do czasu zaplanowanych na jesień wyborów, wciąż daje to niemal 1,4 mln nowych wyborców do zagospodarowania. Patrząc na rosnącą frekwencję w tej grupie wiekowej, spadające notowania Zjednoczonej Prawicy wśród młodych i minimalną przewagę, jaką rządzący wygrali ostatnie wybory prezydenckie, odpuszczenie tej grupy elektoratu jest nie tyle błędem, co wręcz aktem politycznego sabotażu. Zwłaszcza, że to głównie wyborców Zjednoczonej Prawicy, z przyczyn naturalnych, ubywa, więc szukanie dopływu nowych głosów wydaje się nie tyle przejawem zdrowego rozsądku, co wręcz strategicznym obowiązkiem.