W poniedziałek w samochód pracowników World Central Kitchen trafił izraelskich pocisk tuż pod tym, jak pojazd przekroczył granicę północnej Strefy Gazy. Podróżujący samochodem pracownicy organizacji pomagali w dostarczaniu pomocy, która przypłynęła do linii brzegowej Cypru. Wśród ofiar znalazł się 35-letni Damian Soból. Teraz śledztwo oficjalnie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Przemyślu. - Śledztwo prowadzone jest w sprawie zabójstwa w nocy z 1 na 2 kwietnia 2024 roku w Strefie Gazy obywatela polskiego Damiana Sobola, w wyniku ataku Sił Zbrojnych Izraela z użyciem materiałów wybuchowych, tj. o przest. tj. o czym z art. 148 § 2 pkt 4 k.k. - przekazała rzecznik prasowa Marta Pętkowska. Czyn zagrożony jest karą od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Według izraelskich mediów (m.in. Haaretz) wojsko miało na przestrzeni dwóch kilometrów aż trzy raz dokonać nalotu na konwój humanitarny, co sugerowało działanie z premedytacją. Za pierwszy razem wolontariusze mieli wysyłać sygnał, że są cywilami, jednak został on celowo zignorowany. Śmierć Polaka w Strefie Gazy. Reakcja polskich władz Wydarzenia w Strefie Gazy skomentowali najważniejsi politycy krajowi oraz światowi. Szef izraelskiego rządu ocenił, że doszło do "tragicznego przypadku", w którym jego siły zabiły niewinnych. Z kolei ambasador Izraela w Polsce zarzucił "skrajnej prawicy i lewicy oskarżanie Izraela o umyślne morderstwo". Yacov Livne cytując m.in. wicemarszałka Krzysztofa Bosaka stwierdził, że "antysemici zawsze pozostaną antysemitami, a Izrael pozostanie demokratycznym Państwem Żydowskim". "Panie premierze Netanjahu, panie ambasadorze Liwne, zdecydowana większość Polaków okazała pełną solidarność z Izraelem po ataku Hamasu. Dzisiaj poddajecie tę solidarność naprawdę ciężkiej próbie. Tragiczny atak na wolontariuszy i wasza rekcja budzą zrozumiałą złość" - napisał premier Donald Tusk, reagując na oba oświadczenia. Z kolei Radosław Sikorski zapowiedział wystąpienie o zadośćuczynienie dla rodziny zabitego Polaka. Szef MSZ przypomniał, że poniedziałkowe wydarzenie to nie pierwszy raz, gdy IDF użył ponadmiarowej siły. - Kilka tygodni temu oni zastrzelili własnych zakładników z białymi flagami. Nie można tego zbyć hasłem "wojna" jak to zrobił izraelski premier. Ewidentnie coś jest nie tak z użyciem broni przez armię. Poza tym tu jest taka dysproporcja siły, informacji i orientacji w przestrzeni, że Izrael bierze większą odpowiedzialność - powiedział polityk PO. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!