W sporze dotyczącym polityków PiS bierze udział przynajmniej kilka stron. Po jednej stronie są Mariusz Kamiński, Maciej Wąsik i prezydent Andrzej Duda. Po drugiej jest prawomocny wyrok niezawisłego sądu oraz postanowienie marszałka Szymona Hołowni o wygaszeniu mandatów poselskich. Atmosferę podgrzewa Roman Giertych z KO, który domaga się "natychmiastowego" doprowadzenia obydwu polityków do aresztu. Kamiński i Wąsik tłumaczą, że "nie jest to dla nich wyrok, bo ten wyrok zasługuje na pogardę". Powołują się również na prawo łaski, którą w 2015 r. okazał im prezydent Andrzej Duda. Sęk w tym, że zrobił to przed ich prawomocnym skazaniem (które miało miejsce dopiero teraz - red.). Taki ruch prezydenta wywołał wówczas burzę, a nawet Sąd Najwyższy uznał, że głowa państwa nie może korzystać z prawa łaski przed prawomocnym wyrokiem. Prezydent był innego zdania. Co więcej, trwa w tym przekonaniu do dziś, a w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Radiu Zet tylko to potwierdził: - Absolutnie się nie zgadzam z werdyktem sądu. Uważam, że jest to całkowite złamanie norm konstytucyjnych. Jako prezydent Rzeczypospolitej zastosowałem ułaskawienie, to jest prerogatywa prezydenta nieobwarowana żadnymi warunkami, wobec której nie ma żadnych środków prawnych. Jednoznaczne stanowisko sądu Spór dotyczący działań polityków PiS za czasów, kiedy kierowali CBA, wcale nie jest nowy, trwa od blisko dekady. Zmieniły się jedynie okoliczności, bo Wąsik i Kamiński zostali prawomocnie skazani. Teoretycznie prezydent mógłby jeszcze raz użyć prawa łaski, do nowego wyroku. Tyle że nie ma takich planów, bo uważa, że wcześniejsze zastosowanie prawa łaski wciąż obowiązuje - jako forma abolicji, która dziś ma wymiar praktyczny. Głowie państwa przytakują sami skazani. W całej sprawie kluczowa wydaje się kara, jaką zastosował sąd. Wąsik i Kamiński zostali skazani na dwa lata bezwzględnego więzienia. A to oznacza, że powinni trafić za kratki, o ile sąd wyda odpowiednią decyzję. Interia wysłała w tej sprawie zapytanie do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie. Czy posłowie trafią za kratki? "Prawomocne orzeczenie kieruje się do wykonania bezzwłocznie, lecz nie później niż 14 dni od daty uprawomocnienia" - przekazał nam Piotr Maksymowicz, wiceprezes Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Oznacza to, że politycy PiS muszą liczyć się z wizytą mundurowych, jak również doprowadzeniem do aresztu. I to najpóźniej w ciągu dwóch najbliższych tygodni. Decyzja Ziobry pomoże w zatrzymaniu Co ciekawe, w sprawnym zatrzymaniu swoich kolegów z PiS może pomóc... Zbigniew Ziobro. To zgodnie z wydanym przez niego rozporządzeniem od 1 stycznia 2023 roku doprowadzenie skazanego do zakładu karnego wygląda inaczej niż przez ostatnie lata. Mówiąc w dużym skrócie: wcześniej było tak, że skazany sam musiał zgłosić się w zakładzie karnym do odbywania kary. Jak argumentował resort Ziobry, co roku kilkadziesiąt tysięcy skazanych uciekało od tego obowiązku. Zmiana dała policji nowe instrumenty. Od niedawna to ona została zobowiązana do zatrzymania i doprowadzenia skazanego do aresztu śledczego. Przepisy te znajdują się w Kodeksie karnym wykonawczym, a konkretnie w art. 79, w którym czytamy: "§ 1. Skazanego na karę pozbawienia wolności sąd poleca zatrzymać i doprowadzić do aresztu śledczego. A dalej: "Jeżeli (...) skazany, mimo wezwania, nie stawił się w areszcie śledczym, sąd poleca go zatrzymać i doprowadzić. Kosztami zatrzymania i doprowadzenia sąd obciąża skazanego". Skazani politycy PiS czują się niewinni i nie zamierzają poddawać się karze. - Skorzystamy ze środków odwoławczych i będziemy składać zażalenie. Nie obawiamy się, że trafimy do więzienia - mówił dziś Interii Maciej Wąsik. Formalnie posłowie mają na tę operację trzy dni. Potem, zgodnie z Regulaminem Sejmu, Sąd Najwyższy ma kolejny tydzień, żeby rozpatrzyć zażalenie polityków PiS. Poseł KO: Powinni ich zatrzymać Jedno pytanie pozostaje otwarte: w jaki sposób zadziała policja? Próbowaliśmy w tej sprawie skontaktować się z przedstawicielami MSWiA. Nie udało nam się uzyskać odpowiedzi. Swoje zdanie wyraził za to Konrad Frysztak, wiceprzewodniczący sejmowej komisji spraw wewnętrznych z KO. Polityk odesłał nas do przepisów Kodeksu karnego wykonawczego, które opisaliśmy. - Czy ktoś zatrzyma Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika? Polska policja jest od tego, żeby wykonywać polecenia m.in. sądów. Jeśli sąd zdecyduje o doprowadzeniu polityków PiS, mundurowi, niezależnie od tego, kogo dotyczy sprawa, powinni ich zatrzymać i doprowadzić do wskazanego zakładu karnego celem odbycia wymierzonej kary. Nie ma tu żadnej polityki. Dura lex, sed lex - tłumaczy Frysztak. Łukasz Szpyrka, Jakub Szczepański