W środę rano w Sejmie pojawił się prezydencki projekt tzw. ustawy okołobudżetowej. Już we wstępie prezydent Andrzej Duda apelował o szybkie prace nad tym projektem. "Z uwagi na materię przedkładanego projektu zwracam się do pana marszałka o możliwie najpilniejsze podjęcie prac legislacyjnych i uchwalenie ustawy przez Sejm" - napisał prezydent w projekcie. Przypomnijmy, że tuż przed świętami Bożego Narodzenia prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę okołobudżetową przygotowaną przez nowy rząd. Projekt zawierał m.in. obiecane przez rząd Donalda Tuska podwyżki dla nauczycieli, ale też ewentualne dofinansowanie mediów publicznych kwotą 3 mld zł. Prezydent sprzeciwił się drugiemu zapisowi. W jego propozycji pozostały wszystkie dotychczasowe elementy nowej większości z wyjątkiem dwóch przepisów dotyczących finansowania mediów publicznych, które kancelaria Dudy wykreśliła. Mimo apeli prezydenta o pilne posiedzenie Sejmu, ten zbierze się zgodnie z przyjętym wcześniej harmonogramem. W wydanym oświadczeniu marszałek Szymon Hołownia poinformował, że w Sejmie znajdują się dwa dokumenty - zawetowana ustawa okołobudżetowa oraz nowy, prezydencki projekt ustawy okołobudżetowej. "Informuję, że oba dokumenty zostały skierowane do wstępnego opiniowania przez służby prawne Sejmu. Po zakończeniu tej procedury, najpewniej jeszcze dziś, zostaną im nadane numery druków sejmowych. Prezydencki projekt ustawy zostanie skierowany do konsultacji oraz przesłany Prezesowi Rady Ministrów Donaldowi Tuskowi, celem przedstawienia stanowiska rządu. Prezydenckie weto zostanie rozpatrzone przez Sejm" - czytamy. "Sejm będzie pracował zgodnie z harmonogramem przyjętym przez wszystkie siły polityczne. Następne posiedzenie Sejmu odbędzie się zatem w dniach 10-11 stycznia 2024 roku" - poinformował Hołownia. Co na to Pałac Prezydencki, który apelował o jak najszybsze procedowanie prezydenckiego projektu? Interia zapytała o to minister Małgorzatę Paprocką, którą Andrzej Duda upoważnił do reprezentowania urzędu. Pałac: Decyzja leży po stronie nowej większości - To decyzja pana marszałka i parlamentu - mówi nam Paprocka. - Pan prezydent apelował, by posiedzenie odbyło się możliwie jak najszybciej. Zawetowana ustawa okołobudżetowa została wcześniej uchwalona przez Sejm i Senat w dwa dni. Nagle Senat zebrał się następnego dnia, a nie po 30 dniach, jak bywało w poprzedniej kadencji. Teraz decyzja leży po stronie nowej większości - czy faktycznie chodziło o to, żeby cicho przed świętami przeprowadzić kwestię finansowania mediów, czy faktycznie chodzi o przepisy wykonawcze do podwyżek dla nauczycieli. A należy podkreślić, że ta druga sprawa znalazła się w ustawie budżetowej, która jest procedowana - zaznacza Paprocka. Pałac Prezydencki stoi na stanowisku - co Andrzej Duda podkreślał w uzasadnieniu weta - że nie może zgodzić się na wpisanie do ustawy okołobudżetowej finansowania mediów publicznych. Jedyne zmiany w prezydenckim projekcie dotyczą zresztą dwóch przepisów dotyczących mediów. Projekt KPRP nie zmienia natomiast nic w kwestii np. podwyżek dla nauczycieli. Pałac: Prezydent nie może się na to zgodzić - Zdaniem Pałacu chodziło o to, by niepostrzeżenie przed świętami, kiedy opinia publiczna zajęta jest innymi sprawami, zagwarantować finansowanie 3 mld zł dla mediów, które się próbuje w nielegalny sposób przejąć. Pan prezydent na takie łamanie standardów demokracji i Konstytucji zgodzić się nie może - powtarza minister Paprocka. Jak podkreśla prezydencka minister, głowa państwa ma być otwarta na zmiany w mediach publicznych, ale wypracowane w konsensusie. - Z jednej strony jest ustawa przekazana do podpisu pana prezydenta, a z drugiej strony są wypowiedzi pana premiera, że żadnych pieniędzy na media publiczne nie będzie do czasu uzdrowienia sytuacji. Ale kto będzie o tym uzdrowieniu decydować? Minister kultury z ministrem finansów, członkowie rządu premiera Tuska. Środki będą, gdy ocena polityczna będzie satysfakcjonująca? Tylko tak można to rozumieć. Prezydent jest otwarty na zmiany w mediach publicznych, w tym kwestii finansowania, ale zmiany trzeba wprowadzać zgodnie z prawem - przekonuje Paprocka. Głos w tej sprawie zabrał również szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek. "Dziś jest już jasne, że dla Donalda Tuska najważniejsze były 3 miliardy zł na nielegalnie przejęte media. Nie chodziło mu wcale o podwyżki pensji dla nauczycieli. Po tym, jak Prezydent Andrzej Duda złożył swój projekt ustawy okołobudżetowej, w której nie ma 3 mld na media, marszałek Szymon Hołownia odmówił pilnego procedowania go w Sejmie. Prezydent obnażył prawdziwe intencje obecnej większości. Wstyd" - napisał Mastalerek w serwisie X.