Odkąd we wtorek Sejm przyjął uchwałę dotyczącą zmian w mediach publicznych, politycy PiS postanowili fizycznie wesprzeć m.in. pracowników TVP. We wtorek wieczorem działacze Jarosława Kaczyńskiego stawili się tłumnie w siedzibie telewizji przy ul. Woronicza i przy Placu Powstańców Warszawy. W środę Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ogłosiło, że jako organ wykonujący uprawnienia właścicielskie Skarbu Państwa decyduje się odwołać dotychczasowe zarządy TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. To samo tyczy się rad nadzorczych. Z takimi działaniami nie zgadzają się politycy PiS. Nie zmienia to jednak faktu, że ok. godz. 11 TVP Info oraz rozgłośnie regionalne przestały nadawać swój sygnał. Z kolei w biurze prezesa przy ul. Woronicza doszło do przepychanek z udziałem polityków obozu Zjednoczonej Prawicy. "Wynajęte osiłki Sienkiewicza próbują przejąć gabinet prezesa Matyszkowicza. Jesteśmy na Woronicza razem z posłami" - niedługo później zaalarmował Sebastian Łukaszewicz, poseł Solidarnej Polski. Poturbowana posłanka PiS Wśród polityków klubu parlamentarnego PiS zebranych w najbliższym sąsiedztwie gabinetu prezesa TVP podczas incydentu był m.in. Mariusz Gosek, również jeden z posłów Zbigniewa Ziobry. Jak przekazał nam parlamentarzysta, grupa posłów została zamknięta w środku. - Nie możemy wydostać się na zewnątrz. Nie wiem, kto za tym stoi, bo nie wiem, kto teraz zarządza, odpowiada za ochronę. Chodzi o grupę posłów: Marka Suskiego, Joasię Borowiak, Mariusza Kałużnego, Sebastiana Łukaszewicza i mnie - relacjonował na gorąco. - To nie jest wielki problem. Posiedzimy. Białołęka jest mniej wygodna, jak trzeba będzie to i tam posiedzimy - dodawał. Polityk Solidarnej Polski powiedział Interii, że podczas interwencji wynajętych ochroniarzy jego koleżanka doznała obrażeń. - To haniebne, że jeden z nich poszarpał interweniującą poseł, Joannę Borowiak. Skandal, poturbowano ją! Obecnie podejmujemy kroki prawne i medyczne w tym kierunku. Na miejsce jedzie policja i pogotowie - mówi Gosek. Udało nam się skontaktować również z posłanką Borowiak: - Bardzo źle się czuję, nie mogę zebrać myśli. Czekam na pogotowie i policję - przekazała. Nieco więcej powiedziała nam Urszula Rusecka, która również brała udział w zajściu. - Wszystko wyglądało koszmarnie, mamy ruski reżim Tuska. Byłam przerażona, szłam za drobniutką poseł Borowiak - relacjonuje parlamentarzystka PiS. - To siłowe przejęcie gabinetu prezesa TVP. My, posłowie z legitymacjami i immunitetami, chcieliśmy tam wejść. A sprawcy byliby ją zmiażdżyli - przekazała. Jak usłyszeliśmy, "sprawcy" wraz z nowym prezesem i przewodniczącym rady nadzorczej TVP zamknęli się w gabinecie Mateusza Matyszkowicza, który dotąd rządził w telewizji. - Mnie na szczęście nic się nie stało, ale jestem w szoku, w jakim państwie przyszło nam żyć - przekazała Rusecka. - Mam trochę lat za sobą, jestem z rocznika 1966 r. Jechałam w suce, więc pamiętam komunę - dodała. Jak usłyszeliśmy, Joanna Borowiak została zabrana do szpitala. Tam przejdzie badania. Z informacji Interii wynika, że do siedziby TVP przy ul. Woronicza zjechały kolejne grupy posłów i senatorów PiS. Są wśród nich m.in. Marek Pęk, Stanisław Karczewski czy Anita Czerwińska. W budynku pojawili się również Mariusz Błaszczak i Elżbieta Witek. Jakub Szczepański