Polska w prawnym klinczu. Konstytucjonalista nie ma wątpliwości
- Jest jednoznaczne stwierdzenie konstytucji, że prezydent może skrócić kadencję Sejmu, jeśli ustawa budżetowa nie zostanie przedłożona do podpisu. Dalsze kroki, np. skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego, nie powodują możliwości skrócenia kadencji - mówi Interii konstytucjonalista, profesor Piotr Uziębło. I pochyla się nad zamieszaniem wokół Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
Jakub Krzywiecki, Interia: Mamy dwie sprzeczne decyzje z Sądu Najwyższego w sprawie Mariusza Kamińskiego. Izba Kontroli uchyliła postanowienie marszałka o wygaśnięciu mandatu poselskiego, Izba Pracy stwierdziła, że Kamiński mandat stracił. Która decyzja jest wiążąca prawnie?
Piotr Uziębło, konstytucjonalista, profesor Uniwersytetu Gdańskiego: - Trudne pytanie, bo teraz musimy sięgnąć do statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Ten status jest wątpliwy z punktu widzenia orzecznictwa sądów europejskich. Druga wątpliwość jest taka, że akta, które zostały przekazane do tej izby z Izby Pracy, były niekompletne i przekazane przez jednego sędziego. Moim zdaniem powinniśmy się trzymać litery prawa i przyjąć, że Izba Pracy rozpatrzyła skargę i sprawa byłego posła Kamińskiego jest zamknięta.
Dzisiejsza decyzja Izby Pracy otwiera drogę do powierzenia mandatu kolejnej osobie z listy kandydatów?
- Otwiera drogę do obsadzenia mandatu na zasadzie swoistej oferty dla osób, które były kolejne na liście, jeśli chodzi o liczbę uzyskanych głosów. Teraz pytanie co te osoby, przede wszystkim pani była poseł Pawłowska, zdecydują. Myślę, mimo wszystko, że ten mandat będzie obsadzony. Ale to jest przypuszczenie. Jeśli mandaty będą nieobsadzone, to w takiej sytuacji Kodeks wyborczy jednoznacznie wskazuje, że jeśli nie będzie kolejnych osób, które mogą objąć mandat, to mandat pozostaje nieobsadzony do końca kadencji.
Prezes Izby Pracy Piotr Prusinowski powiedział w rozmowie z mediami, że jesteśmy w sytuacji, kiedy praktycznie w każdej sprawie może dochodzić do kontrorzeczeń oraz że to politycy zepsuli prawo i teraz rolą polityków jest prawo naprawić. Zgadza się pan?
- Trudno się nie zgodzić. Gdyby nie wszystkie działania, które były podejmowane w 2015, 2016 i kolejnych latach, to problemu by nie było. Tworzenie quasi izb wewnątrz Sądu Najwyższego, w dodatku będącymi de facto sądami specjalnymi - Izba Dyscyplinarna jest klasycznym przykładem, działała w ramach SN, będąc wyjętą z tego sądu, to istotny problem. Niestety, trzeba sobie powiedzieć, że pan prezydent sporą rolę odegrał w tym galimatiasie. Chociażby odmawiając przyjęcia ślubowania od trzech legalnie wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Z perspektywy konstytucji sędziowie TK są wybierani z chwilą, kiedy wybiera ich Sejm.
- Kolejna rzecz to uchwały Sejmu w 2015 roku, które uznawały wadliwość wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego i to niestety jest spirala, bo mamy przykład uchwały dotyczącej radiofonii i telewizji, która jest tak samo dyskusyjną uchwałą, z punktu widzenia wykonywania tych uchwał przez organy władzy wykonawczej. Jesteśmy w sytuacji trudnej i z perspektywy samych polityków to nie jest może najgorsze. Najgorszy moim zdaniem jest brak zaufania obywateli do sądów. Teraz każdy będzie mógł kwestionować wyroki sądów twierdząc, że gdyby był inny sąd, to wyrok wyglądałby inaczej.
Co powinni zrobić politycy?
- Mamy sytuację klinczu politycznego. Z jednej strony mamy większość parlamentarną, z drugiej prezydenta i trudno sobie wyobrazić jakiekolwiek działania, które doprowadzą w tej chwili do naprawy tej sytuacji. Trzeba sobie postawić inne pytanie. Czy w tej chwili wszystkim zależy na tym, żeby wrócić do stanu, jaki jest pożądany w demokratycznym państwie prawa, czy ten konflikt polityczny nie jest jednak elementem opłacalnym dla któregoś z ugrupowań politycznych?
Czysto teoretycznie, ta sytuacja klinczu może trwać do końca kadencji prezydenta?
- Może trwać. Dużo się mówi o możliwości, moim zdaniem niewystępującej, skrócenia kadencji Sejmu przez prezydenta. Jest jednoznaczne stwierdzenie konstytucji, że prezydent może skrócić kadencję, jeśli ustawa budżetowa nie zostanie przedłożona do podpisu. Dalsze kroki, np. skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego, nie powodują możliwości skrócenia kadencji. Moim zdaniem w tym wypadku skrócenie kadencji Sejmu nie jest możliwe.
- Niestety sytuacja jest dynamiczna i z dnia na dzień trudniejsza do rozwiązania. Każdy następny dzień przynosi rozwiązania, które mogą utrudnić ewentualne rozwiązanie sporu i naprawę systemu prawnego, który został zepsuty poprzez wątpliwe działania prawne, a tak naprawdę działania niezgodne z konstytucją. To jest otwarcie bardzo ryzykownego frontu, które nastąpiło kilka lat temu i to zachęta dla kolejnych, że prawo możemy stosować instrumentalnie.
Wyobraża pan sobie sytuację, że jeżeli prezydent skieruje ustawę budżetową do TK, to trybunał powoła się na ułaskawienie prezydenta i ustawa jest niekonstytucyjna?
- Wyobrażam sobie.
Co wtedy?
- Rodzi się kolejne pytanie o skład Trybunału Konstytucyjnego. Czy trybunał działający w składzie z osobami niebędącymi sędziami jest władny do wydawania wyroków. Stworzyliśmy kolejne pole do kwestionowania legalności działania organów państwowych. Konflikt polityczny będzie trwał, bo jest w interesie politycznym niektórych.
Jeżeli trybunał orzeknie o niekonstytucyjności ustawy budżetowej, jak wygląda procedura prawna? Będziemy w warunkach prowizorium budżetowego?
- Tak jest. Będziemy pewnie uchwalać nowy budżet, choć zobaczymy też, na jakie kroki zdecyduje się obecna większość rządząca, bo może po prostu nie uznać tego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, ze względu na wady w obsadzie tegoż trybunału.
Prezydent stwierdził, że ułaskawił panów Wąsika i Kamińskiego "podręcznikowo". Gdybym dzisiaj był studentem i przyszedł do pana na egzamin z prawa konstytucyjnego i powiedziałbym, że dopuszczalna jest abolicja indywidulana - ułaskawienie przed prawomocnym wyrokiem, tak jak zrobił to prezydent, to zdałbym egzamin?
- To zależy od uzasadnienia, bo niestety tutaj są spory doktrynalne. Część karnistów stała na stanowisku, że jest dopuszczalna, część, że nie jest. Trudno jest arbitralnie podejść do tej sytuacji. Możemy spojrzeć na to z perspektywy genezy prawa łaski, jako uprawnienia monarszego, ale z drugiej strony możemy spojrzeć przez pryzmat zasady domniemania niewinności. Rodzi się pytanie, czy można ułaskawić kogoś, kto nie został uznany winnym. To jest niejako potwierdzenie winy, więc naruszenie konstytucyjnej zasady domniemania niewinności. Nie ma jednoznacznej doktryny ani konstytucyjnej, ani karnistycznej.
Szukając prostej odpowiedzi, prezydent ułaskawił skutecznie czy nieskutecznie?
- To też nie jest proste. Z perspektywy procedury karnej, gdzie w tej chwili sąd drugiej instancji ma możliwość wydania wyroku, to możemy przyjąć, że to, co było w sądzie drugiej instancji, nie zostało objęte prawem łaski, które prezydent zastosował.
Prezydent powiedział też, że w sprawie zatrzymania Kamińskiego i Wąsika policja podjęła bardzo intensywne działania przed uzasadnieniem sądu rejonowego. Takie działanie jest dopuszczalne?
- Jeśli chodzi o możliwości działania, to jest dopuszczalne. Trudno powiedzieć, że policja działała, przekraczając swoje uprawnienia. Tak samo działa policja, kiedy w przypadku innych osób jest orzeczenie o konieczności wykonania kary.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!