Polaków będą leczyć lekarze bez matury? Medycy biją na alarm

Paulina Sowa

Paulina Sowa

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Hahaha
haha
2 tys.
Udostępnij

Studia medyczne online bez matury. Brzmi abstrakcyjnie? Na ukraińskich uczelniach to możliwe. Taki model cieszy się wśród Polaków coraz większym zainteresowaniem. Naczelna Izba Lekarska apeluje w tej sprawie do Ministerstwa Nauki. - To cwaniactwo - grzmi Damian Patecki z NIL.

Naczelna Rada Lekarska apeluje w sprawie studiowania medycyny online
Naczelna Rada Lekarska apeluje w sprawie studiowania medycyny online123RF/PICSEL

Wysoki wynik na maturze, lata studiów, długie godziny praktyk, skomplikowane egzaminy od których zależy przyszła kariera i wybór specjalizacji. Droga do zostania lekarzem w Polsce jest trudna i żmudna. 

- Od trzeciego roku studiów mamy zajęcia kliniczne w szpitalach z lekarzami i pacjentami, jednak już od pierwszego roku musimy odbywać praktyki wakacyjne. Sama widzę jak kluczowa jest możliwość poznania zawodów od praktycznej strony. Nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu - mówi Interii Agata Tomaszewska, studentka piątego roku kierunku lekarskiego na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu.

Część osób, marzących o pracy w tym prestiżowym zawodzie, decyduje się jednak na inną drogę.

"Studia w formie online to innowacyjne podejście do nauki, które zapewnia elastyczność i wygodę. Ten wyjątkowy sposób nauki umożliwia zdalne poznawanie tajników medycyny" - czytamy na stronie firmy Dream-Med, oferującej polskim studentom możliwość nauki online na uczelniach w Ukrainie.

Ze strony dowiadujemy się też, że do zapisania się na studia nie jest potrzebna matura. "Zamiast uczestniczyć w niekończącym się wyścigu szczurów, istnieje rozwiązanie. Twoja przyszłość nie musi być zdeterminowana wyłącznie przez wyniki matury!" - czytamy.

Studia medyczne online. "To fikcja"

O ten "wyjątkowy sposób nauki" pytamy Damiana Pateckiego, anestezjologa i członka prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej. Okazuje się, że jest mu znany, jednak nie mówi o nim z entuzjazmem. 

- Docierają do nas informacje, dotyczące Polaków studiujących na ukraińskich uczelniach, gdzie programy nauczania nie są tożsame z tymi obowiązującymi na terenie Unii Europejskiej - mówi w rozmowie z Interią.

Patecki wyjaśnia, że różnice programowe nie są jednak największym problemem. - Te studia prowadzone są online, a studenci przez kilka lat nie widzą pacjenta ani szpitala. Takie studia to fikcja, jak można skończyć medycynę online... dlatego rozmowa o różnicach programowych nie ma sensu, bo to jest całkowity absurd - podkreśla członek prezydium NRL przy Naczelnej Izbie Lekarskiej.

Nauczanie medycyny online? "Mają dostęp do pacjentów"

Mateusz Godawa, dyrektor Dream-Med zapewnia nas, że nie wszystko dzieje się w sieci. - Organizujemy w polskich szpitalach praktyki, nasi studenci też mają dostęp do pacjentów. Nasze pośrednictwo nie kończy się na tym, żeby student zapisał się na zajęcia online - zaznacza w rozmwowie z Interią.

Prosimy o podanie liczby godzin, jakie studenci spędzają w szpitalach i na którym roku odbywają się praktyki. Na nasze pytania otrzymujemy odpowiedź: "Przebieg praktyk każdorazowo ustala uczelnia a my na mocy umowy mamy możliwość jej reprezentacji. Organizację praktyk rozpoczęliśmy wraz z rozpoczęciem roku akademickiego. Przed nami jeszcze sporo pracy ale cieszymy się z rozwoju i metod szkolenia, które w nowoczesny sposób ułatwiają praktyczne przełożenie teorii na praktykę".

Mateusz Godawa przyznaje, że oferta jego firmy cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem ze strony Polaków. - Moglibyśmy się sporo nauczyć od Ukrainy, ponieważ oni prezentują bardziej nowoczesny styl nauczania. Zajęcia prowadzone są tam w znacznej mierze online, jednak kontakt z wykładowcami jest o wiele łatwiejszy, są oni otwarci na konsultacje, dostępni na komunikatorach. W Polsce nie ma takiego podejścia do studentów - mówi Interii.

Dodaje, że "pandemia i wojna sprawiły, że ukraińskie uczelnie musiały przemodelować swój system nauczania na formę zdalną i okazało się, że to się świetnie sprawdza".

Apel Naczelnej Izby Lekarskiej

Inne zdanie na ten temat ma Naczelna Izba Lekarska, która wystosowała do Ministerstwa Nauki apel. Członkowie NIL w piśmie zwracają uwagę na działalność Kijowskiego Uniwersytetu Medycznego, który w Polsce otworzył filię. Uniwersytet miał umożliwić ukraińskim studentom dokończenie nauki poza granicami ogarniętego wojną kraju. NIL zwraca jednak uwagę, że rozszerzył swoją działalność i zaczął rekrutować Polaków.

"Przez wzgląd na bezpieczeństwo polskich pacjentów i jakość opieki zdrowotnej niezrozumiałe jest dlaczego dopuszczalne jest, że na terenie Polski kształcenie może odbywać się według programu nauczania obowiązującego w innych państwach, a absolwenci tych studiów uzyskują dyplom, który w Polsce nie jest uznawany za dyplom uprawniający do wykonywania zawodu lekarza - wymagana jest jego nostryfikacja na polskiej uczelni. Z takiej formy kształcenia korzystają przy tym nie tylko przebywający w Polsce cudzoziemcy, którzy rozpoczęli studia za granicą, ale też obywatele polscy" - czytamy w apelu Naczelnej Izby Lekarskiej.

Zdaniem prezydium NIL efektem takiej formy kształcenia będzie również to, że coraz większa liczba wniosków o nostryfikację dyplomu będzie pochodziła od Polaków, którzy chociaż w trakcie studiów faktycznie przebywali w Polsce, to jednak uzyskali dyplom potwierdzający ukończenie kształcenia na zagranicznej uczelni.

"Taki model kształcenia kadr medycznych, czyli osób odpowiedzialnych w przyszłości za leczenie pacjentów i prawidłowe funkcjonowanie opieki zdrowotnej nad mieszkańcami naszego kraju samorząd lekarski uważa za skrajnie nieodpowiedzialny" - podkreślono w dokumencie.

Próbowaliśmy skontaktować się z Kijowskim Uniwersytetem Medycznym, jednak do czasu publikacji artykułu nie udzielono odpowiedzi na nasze pytania.

Kolejka do lekarza, zdjęcie ilustracyjnePiotr KamionkaReporter

Patecki: Kadra medyczna byle jakiej jakości

Damian Patecki wskazuje, że Kijowski Uniwersytet Medyczny to nie jedyna jednostka, która proponuje Polakom studia online w Ukrainie.  Takie działania określa wprost: cwaniactwem.

- Dyplomy z tych uczelni nie są w Polsce uznawane za uprawniające do wykonywania zawodu, jednak kiedy ktoś decyduje się na takie cwaniactwo, to wie, że są sztuczki prawne, dzięki którym będzie mógł to obejść. Tacy "lekarze" potrafią doprowadzić do tego, że pracują w zawodzie w Polsce - mówi Patecki.

Tłumaczy, że pozwalają na to liczne furtki prawne, które zostały stworzone w czasie pandemii koronawirusa i po wybuchu wojny w Ukrainie. Ich celem było m.in. dopuszczenie ukraińskich lekarzy do pracy, by mogli leczyć swoich rodaków. - Tylko pandemia się skończyła, a emigracja nie wygląda już tak, jak na początku wojny, a te furtki w prawie nadal są. Regularnie apelujemy do Ministerstwa Zdrowia, żeby zostało to ukrócone, jednak bezskutecznie. W naszej ocenie Ministerstwa Zdrowia nie interesuje, jakie ktoś skończył studia, jaką ma specjalizację. Sztuka to sztuka, ważne że są lekarze, których w Polsce brakuje. Niestety to jest kadra medyczna byle jakiej jakości - argumentuje przedstawiciel NIL.

O możliwość pracy w zawodzie w Polsce pytamy też Mateusza Godawę z Dream-Med. - W pandemii wprowadzono możliwość złożenia wniosku o prawo do warunkowego wykonywania zawodu lekarza, które przyznawane jest na pięć lat. W tym czasie część z naszych lekarzy, z którymi współpracujemy od lat, zdążyła już nostryfikować dyplom i ma pełne prawo wykonywania zawodu w naszym kraju. Lekarze z Ukrainy są obecnie praktycznie w każdym polskim szpitalu i prezentują bardzo wysoki poziom wykonywania zawodu - mówi Interii.

Dodaje, że "egzaminy, które zdaje się na ukraińskich uczelniach, nie odbiegają trudnością i poziomu od tych zdawanych w Polsce". - Wiedza naszych studentów nie odbiega poziomem od tych, którzy uczą się w Polsce, czego potwierdzeniem jest praca wielu lekarzy ukraińskich w Polsce, którzy z powodzeniem pracują i podchodzą do egzaminów nostyfikacyjnych - twierdzi Godawa.

Jakość usług i zaufanie do lekarzy

Zdaniem dyrektora Dream-Med otwartość na nowoczesne formy nauczania mogłaby pomóc w uzupełnieniu braków kadrowych. - W Polsce brakuje tysięcy lekarzy. Niestety podejście, jakie prezentuje Naczelna Izba Lekarska, nie pomaga w rozwiązaniu tego problemu. Obawy, które żywią, nie dotyczą w mojej ocenie jakości leczenia tylko ewentualnego obniżenia zarobków lekarzy w Polsce. Polscy lekarze boją się, że ich stawki zaczną spadać, kiedy na rynku pojawi się więcej specjalistów - uważa.

Damian Patecki podkreśla, że chodzi tylko i wyłącznie o jakość usług i zaufanie do lekarzy. Zauważa, że problem dotyczy studentów, którzy aktualnie są na drugim, trzecim roku studiów. - Wcześniej też było trochę takich cwaniaków, ale nie na taką skalę. Za jakiś czas oni wejdą na rynek pracy i okaże się, że mają po kilka specjalizacji, bo każdą robili trzy miesiące. To może doprowadzić do pogorszenia jakości usług i utraty zaufania do lekarzy - alarmuje.

W jego opinii, dopóki samorząd lekarski miał pieczę nad przyznawaniem prawa wykonywania zawodu,to dokładnie było wiadomo, kto leczy Polaków. - To zostało niestety rozregulowane, Ministerstwo Zdrowia zaczęło przyznawać warunkowe prawo wykonywania zawodu i to jest jeden ze sposobów obejścia prawa. Kolejny to nostryfikacja zagranicznego dyplomu, z czego korzysta coraz więcej studentów - mówi.

Do złożenia wniosku o nostryfikację dyplomu potrzebne są: oryginał dyplomu uzyskanego za granicą i kopie dokumentów, które pozwalają ocenić przebieg i czas trwania studiów oraz efekty kształcenia (suplement do dyplomu, wykaz zaliczonych przedmiotów i ocen, indeks lub inny dokument). Należy je złożyć do wybranej przez siebie uczelni medycznej. Jeśli rada stwierdzi różnice w programie lub czasie trwania studiów, może podjąć uchwałę o konieczności uzupełnienia brakujących egzaminów.

Zapytaliśmy polskie uczelnie medyczne, jak dużo wniosków o nostryfikację dyplomów kierują do nich Polacy. Na Uniwersytet Medyczny w Poznaniu w 2023 roku złożono 11 wniosków, w 2024 - 8. Na Uniwersytet Jagielloński w Krakowie w 2023 roku - 8 wniosków, w 2024 - 5. Uniwersytet Medyczny w Białymstoku otrzymał w 2023 roku 31 wniosków, w 2024 - 14.

Studentka medycyny: To niesprawiedliwe

Agata Tomaszewska, studentka piątego roku kierunku lekarskiego na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu, przyznaje, że trudno jej sobie wyobrazić studia medyczne online bez matury. - Pamiętam, ile zaangażowania i poświęceń wymagało przygotowanie do matury, mam znajomych, którzy kilkukrotnie przystępowali do egzaminu dojrzałości, żeby spełnić marzenie o dostaniu się na kierunek lekarski - wspomina.

Studentka wylicza, że studia medyczne to sześć lat kierunku lekarskiego, później staż, po którym otrzymuje się pełne prawo wykonywania zawodu. - Zdajemy również Lekarski Egzamin Końcowy (LEK) i na podstawie wyniku możemy ubiegać się o miejsce specjalizacyjne. To bardzo długa i wymagająca droga - mówi.

Jej zdaniem takie obejścia systemu są niesprawiedliwe nie tylko względem innych studentów, ale głównie pacjentów. - Zawód lekarza wymaga zaufania ze strony pacjenta. Obecność na rynku osób, które nie mają kompetencji adekwatnych do wagi tego zawodu, może zaburzać zaufanie względem lekarzy - podkreśla Tomaszewska.

Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej zwróciło się do Ministra Nauki o pilną weryfikację danych dotyczących tej formy kształcenia, krytyczne spojrzenie na efektywność i jakość nauczania w Polsce w takim trybie oraz o podjęcie działań zmierzających do przywrócenia na właściwe tory kształcenia w Polsce lekarzy i lekarzy dentystów. Apel wystosowano 25 października 2024 roku. Daman Patecki przyznaje, że odpowiedzi z ministerstwa wciąż nie ma.

-----

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Szczyt w Paryżu. "Gdyby rządził PiS, spotkanie byłoby w Warszawie"
      Szczyt w Paryżu. "Gdyby rządził PiS, spotkanie byłoby w Warszawie"Polsat NewsPolsat News
      Przejdź na